Rozdział 19

116 5 0
                                    

Miła ta Cassie. - Odezwał się dopiero gdy odeszliśmy spory kawałek od domu i szliśmy jakieś 10 minut.

- Czasami lubi też być wścibska ale jest wspaniałą przyjaciółką. - powiedziałam zgodnie z prawdą.

- Posłuchaj... nie chce tego przeciągać. Możemy na prawdę porozmawiać o tym co się już dwukrotnie wydarzyło? 

Bałam się tej rozmowy nie ukrywam. Miałam straszny mętlik w głowie... z jednej strony głos Rainera i Cassie o tym by spróbować, a z drugiej głos rozsądku w głosie który mówi by się oddalić. Sama nie wiedziałam co robić. Co jeżeli wszystko się spieprzy i nie będzie już tak jak było?

- Nie wiem czy jest do czego wracać. - Mimo moich słów które wypowiadałam bo te według mnie były najodpowiedniejsze, w głębi serca nie chciałam tak mówić.

- Maddie, dobrze wiesz że jest. Widzę że nie tylko mnie to męczy, ale i ciebie też.

- Nic mnie nie męczy, wydaje ci się - Minęłam go ale on nie dał za wygraną i ciągnąc mnie za łokieć ustawił tak bym patrzyła mu prosto w jego cudne oczy.

- Możesz przestać udawać? Przecież widzę. Dobra może .... może nie jest to normalna relacja z tego punktu widzenia, że jesteś moją uczennicą a ja twoim nauczycielem, ale gdybym nie przyjął propozycji Cartera? Gdybym nie został twoim nauczycielem a po tamtej imprezie nadal widziałabyś we mnie faceta poznanego w klubie, co wtedy?

- Ale przyjąłeś te pracę, czasu nie cofniemy.

- Maddie...

- Nie, proszę Cię nie wracajmy do tego wszystkiego.

- Widzę że Cię to boli, widzę że się przed tym bronisz.

- Ha.. niby przed czym? - Usiadłam na ławce niedaleko nas. Nath dołączył zaraz do mnie.

- Przed tym co oboje poczuliśmy i czujemy. - Wsunął dłoń w moją i splótł nasze dłonie. Ich widok wyglądał pięknie, i przez moment wyobraziłam sobie jak spacerujemy sobie przez park trzymając się tak za ręce, zakochani i dumni z tego.

- Ja nic nie czuję. - Wstałam i stanęłam plecami do niego.

- Właśnie że tak tylko nie chcesz tego przyznać.

- W główce ci sie poprzewracało.

- Masz racje, poprzewracało mi się ale na twoim punkcie. - stanął przede mną wpatrując się we mnie tymi dużymi pięknymi oczami.

- Nie wmawiaj mi czegoś czego nie ma i czego nie czuje. - powiedziałam to i poczułam dziwne ukłucie w klatce piersiowej.

- Właśnie że czujesz! - Odparł na moje słowa. - Udowodnię Ci to.

- Niby jak chcesz...

Nie dokończyłam bo zamknął moje usta swoimi ustami. Zaczął całować mnie namiętnie i mocno. Wtarł swoim językiem do środka mojej buzi, nie odpowiedziałam na to. Nie mogłam, jeżeli dam mu nadzieje to będzie próbował, próbował dalej. Muszę kierować się tym co jest ważne, a teraz on jest ważny. ON potrzebuje tej pracy, musi zarobić jakieś pieniądze które wyśle matce. Jeżeli nie zarobi nie poradzą sobie bez niego. Nathan zauważył że nie oddałam pocałunku i spojrzał na mnie zdziwiony.

- Mówiłam? Nic nie czuje. - Odparłam z bólem serca.

- Kłamiesz. - Jego wzrok próbował przejrzeć mnie na wylot, ale odwróciłam wzrok.

- Nie kłamię. Po prostu nic nie czuje. To wcześniej to było po prostu chwila zapomnienia i tyle.

- Maddie nie kłam, błagam Cię. Przecież poradzimy sobie z tym jakoś, uda nam się tylko przestań się przed tym bronić.

- Nie, Nathan, nie masz racji. Ja po prostu nic nie czuję i zrozum to wreszcie.

- Nie wierze Ci. - W jego głosie usłyszałam smutek i ból którego nie chciałam słyszeć.

- Bądźmy po prostu dobrymi przyjaciółmi. - Zaproponowałam mimo że moje serce teraz pękało na miliony kawałków.

- Na prawdę tego chcesz?

- Tak trzeba. - Długo zastanawiał się nad odpowiedzią jakby analizował moje słowa. Po minucie jednak odezwał się smutno.

- Dobrze.

Wróciłam do domu sama. Pożegnałam się z nim w parku i tam się rozstaliśmy. Kiedy odchodził miałam wrażenie że odchodzi jakaś cząstka mnie, która strasznie bolała. Nie chciałam tego czuć. Tego okropnego uczucia w sercu. Tak było najlepiej dla nas obojga, dla niego. Tylko dlaczego to tak potwornie boli?

- Co się stało, skarbie?- Cassie od razu na wejściu zrozumiała że nie poszło dobrze.

- Przyjaciele. – Jedno słowo wystarczyło by zrozumiała o co chodzi.

- Jesteś tego pewna?

- Nie, ale tak musi być. On nie może stracić tej pracy.

- Nie rozumiem. – Zrobiła zdziwioną minę, ale kazał mi usiąść i wszystko wyjaśnić.

- On w rodzinnym mieście zostawił matkę z młodszą siostrą. Jego mama pracuje, ale i tak mają ciężko. Nathan dorabia czasami po nocach w barze żeby trochę im wysłać pieniędzy by miały lepiej. Kiedy dostał propozycje uczenia u nas zgodził się od razu, bo wiedział że trochę więcej zarobi. Dlatego nie może stracić tej pracy, bo nie będzie miał pieniędzy.

- Oj kochanie, jesteś taka kochana i dobra. Czasami nawet za dobra, bo przez to cierpisz.

- Jeżeli moje cierpienie pomoże finansowo Nath'owi to warto pocierpieć dla czyjegoś szczęścia. – Kilka łez znowu poturlało się po moim policzku, Cassie po prostu mnie przytuliła i poczułam że jest trochę lepiej. Mimo tych łez wiedziałam że będzie dobrze. Nathan będzie miał pracę i pieniądze. Z czasem ból pewnie minie, albo nauczę się z nim żyć. Jednak wiem że ta decyzja jest dobra dla Natha.



Teacher & LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz