Rozdział 11

123 5 0
                                    

Impreza rozkręcała się na tyle że większość była totalnie wstawiona, ale nie odpuszczali. Kilka osób spało na schodach, nie którzy wymiotowali w ogródku, a jeszcze inny kąpali się w jacuzzi. Jake poszedł zmył się wcześniej, ponieważ siostra dzwoniła do niego że musi natychmiast przyjechać, przeprosił Cassie i pojechał. Zaraz po tym jak wyszedł ogarnęła ją nagła chęć do alkoholu i troszeczkę za szybko na raz wypiła. Teraz próbowała ochłonąć chlapiąc się w łazience wodą, co w niczym jej nie pomagało. Dwa razy zdążyła zwymiotować a ja tylko przytrzymywałam jej włosy.

- Cass, jak mogłaś się tak schlać? - Jęknęłam kiedy po raz trzeci wymiotowała. Po kilku minutach chlapnęła na podłogę i oparła sie o wannę.

- Jak twój przystojny profesorek?- Zaśmiała się zakrywając usta w głupi sposób.

- Profesorek? Serio?

- Wyglądacie zabójczo seksownie razem! Bierz się za niego, mała.

- Ty chyba na prawdę za dużo wypiłaś.

- Wydaje Ci się, z resztą on patrzy na ciebie jakby chciał Cię wziąć na oczach wszystkich tutaj zebranych.

- Chodź zejdziemy na dół, zamówię taksówkę i wracamy do domu.

Wzięłam ją pod ramię i próbowałam wynieść z łazienki. Cały jej ciężar spoczywał na mnie, co nie było łatwe kiedy co chwila potykała się o swoje własne nogi. Mamrocząc coś pod nosem oplotła mnie wokół szyi i zawiesiła się na niej.

- Cassie, proszę Cię spróbuj iść o własnych siłach.

- Ale ja chce do łóżka. - Wymamrotała w moją szyję.

- Gorzej niż dziecko.

Udało nam się dojść do drzwi zewnętrznych bez żadnych upadków. Przed posesją oparła się o płot, a ja wyciągnęłam telefon by móc zadzwonić po taksówkę.

- Coś się stało? - Zanim w ogóle  wybrałam numer, usłyszałam za sobą dobrze już znany mi od kilku dni głos.

- Cassie już na dziś ma dość, więc zabieram ją do domu. - Odpowiedziałam wpisując numer.

- Gdzie dzwonisz? - Zapytał wpatrując w Cassie która bełkotała coś od rzeczy.

- Po taksówkę.

- Ja mogę was odwieść. - Zaproponował, spojrzałam się na niego szybko myśląc.

- Przecież piłeś.

- Kilka godzin temu, już dawno wytrzeźwiałem.

- Nie chce Ci robić problemu...

- Poczekajcie tutaj zaraz podjadę swoim autem. - Nie czekając na moja odpowiedź ruszył przed siebie i zniknął mi z oczu.

- i zjawił się książę na białym koniu. Potem uciekniecie razem do nibylandii i bedziecie mieć mnóstwo małych dzieciaczków. Jeej!! - Zachichotała i zaczęła klaskać w dłonie.

- Błagam Cię tylko nie wyjedź z takim tekstem przy nim okay? Przypomnę Ci że to mój nauczyciel.

- Mmm ciekawe czy Pan Profesorek w łóżku jest tak samo niesamowity jak w tańcu hahah

- Cassie, błagaam Cię już skończ.

- Co? On jest taki gorący że dziwie Ci się że jeszcze się na niego nie rzuciłaś!

- Cassie!

Po chwili usłyszałam kroki za mną i Pan Profesorek stanął obok nas.

- Zaparkowałem trzy samochody dalej, pomoge Ci ją zaprowadzić.

Razem złapaliśmy Cassie pod ramię i zaprowadziliśmy do samochodu. Na szczęście prawię zasnęła więc Nathan położył ją na tylnym siedzieniu. Ja wsiadłam na siedzenie pasażera, a zaraz po mnie brunet usiadł za kierownicą. Kiedy usiadł uśmiechnął się dziwnie do mnie, a ja zaczęłam się zastanawiać czy przypadkiem nie usłyszał kawałka bełkotania Cassie, bo jeżeli tak jutro ją chyba ukatrupie! Kilka minut później Nathan zaparkował tam gdzie ostatnio, wysiadł i wziął Cass na ręce ja w tym czasie otworzyłam drzwi od bloku i razem wspięliśmy się na odpowiednie piętro i wpuściłam go do mieszkania.

- Zaprowadź ją do pokoju, drugie drzwi na lewo. – Pokierowałam go zamykając drzwi i odkładając kluczę na szafkę.

Zdjęłam kurtkę i poszłam za nim do jej pokoju. Nathan położył ją na łóżku, a ja ściągnęłam jej buty i kurtkę oraz przykryłam kocem. Wróciłam na korytarz gdzie czekał już za mną.

- Dzięki za podwózkę. – podziękowałam mu szczerze, bo gdyby nie on musiałybyśmy się wlec po taksówkę.

- Przestań, i tak też miałem wracać do domu.

- Ale ty mieszkasz w drugą stronę.

- Nie bawmy się w szczegóły, dobra?

- Czekaj znajdę portfel i oddam za paliwo. – Ruszyłam w stronę gdzie zostawiłam torebkę i próbowałam znaleźć Â portfel.

- Dobra to ja już idę. – Zaczął odwracać się ku drzwiom.

- No poczekaj, przecież za darmo nas nie będziesz odwoził.

- Powiedźmy że było mi miło was odwieźć

- Ale mi nie było miło że za darmo. – Wzięłam banknot do ręki i podeszłam do niego. On akurat się odwrócił że mogłam spokojnie włożyć mu pieniądze do kieszeni kurtki. – Okey, jak sobie chcesz.

Odwrócił się do mnie podejrzliwie. Ja tylko głupio się uśmiechnęłam i dalej odprowadziłam go do drzwi.

- Dasz radę przyjść jutro po południu na dodatkowe Zajęcia?

- Rainera nie będzie bo ma badania jakieś i nie będę miała z kim tańczyć. Ale prawie całą choreografie mamy przećwiczoną, musimy tylko popracować nad skokiem.

- To przyjdź na zajęcia, poćwiczę z tobą, a jeżeli będziesz chciała możemy iśc do mnie potem i też poćwiczyć, Lola  wciąż o ciebie pyta.

- To miło, też bardzo ją polubiłam. Myślę że jeżeli będę cała to przyjdę na zajęcia.

- Trzymam Cię za słowo. – Otworzył drzwi i stanął za nimi. – A tak tylko przy okazji. W łóżku jestem lepszy niż w tańcu, może kiedyś się przekonasz. – Dał całusa w policzek i po prostu jak gdyby nigdy nic poszedł sobie. Zostawiając mnie w totalnym osłupieniu.



Teacher & LoverOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz