- Kogo widzą moje oczy! – rzuciłam wesoło lustrując wzrokiem postać stojąca naprzeciw mnie w księgarni Esy Floresy znajdującej się przy ulicy Pokątnej. – Draco Malfoy! Jak to możliwe, że stałeś się jeszcze przystojniejszy? – uniosłam znacząco brew.
Na twarzy mężczyzny początkowo tańczyło zaskoczenie. Dopiero po chwili uśmiechnął się łobuzersko kręcąc przy tym głową, jakby niedowierzał, że to naprawdę ja przed nim stoję.
- Eleanor Riario!
- Wood – poprawiłam go szybko z dumą po czym podniosłam dłoń pokazując mu obrączkę.
- Pobraliście się - bąknął z wyraźnym zawodem w głosie. – Kiedy?
- Kilka dni po bitwie.
- Mogłaś mnie zaprosić. Przyszedłbym.
Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się blady uśmiech. Cóż, prawdę mówiąc nawet chciałam wysłać zaproszenie do Dracona. Jednak nie chciałam w ten wyjątkowy dzień denerwować Olivera. On wciąż nie mógł się przekonać do Malfoya, więc nie chciałam robić problemów. Z resztą i tak zamiast skromnego spotkania rodzinnego skończyło się hucznym weselem w dość sporym gronie. Była cała rodzina Wooda, wszyscy Weasley'owie oraz nasi przyjaciele ze szkoły. To był naprawdę wspaniały wieczór pełen spokoju, miłości i dobrej zabawy. Nawet Fleur zdradziła mi w sekrecie, że trochę mi go zazdrości, ponieważ jej zakończyło się napadem śmierciożerców.
- A co ty tutaj robisz? – wtrąciłam pospiesznie uważnie przyglądając się dawnemu znajomemu ze szkolnych lat.
- Zakupy – bąknął zmieszany. – Astoria wysłała mnie po kilka rzeczy...
- Astoria? Astoria Greengrass? – nie kryłam swojego zaskoczenia. – Jesteście razem?
- Jesteśmy małżeństwem – rzucił marszcząc czoło i tym razem to on pokazał mi swoją obrączkę. – Skąd to zdziwienie?
- Obstawiałam, że zwiążesz się z Pansy. Dziewczyna pewnie przeżywała katusze, gdy ją odtrąciłeś – mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. – Ale oczywiście moje szczere gratulacje. Cieszę się, że ułożyłeś sobie życie. Mam nadzieję, że jest wam razem dobrze.
- Owszem – mruknął cicho, a ja miałam wrażenie, że zabrzmiało to odrobinę fałszywie, jednak nie chciałam drążyć tego tematu. – Ty na pewno jesteś szczęśliwa. Aż cała promieniejesz!
- Ale to chyba z innego powodu... - odpowiedziałam ze spokojem po czym odsłoniłam swoją pelerynę z dumą prezentując zaokrąglony brzuch, który podkreślała dopasowana sukienka. - Niedługo będzie nas trochę więcej.
- Och – wyrwało się chłopakowi.
Jego mina mówiła, że miał nadzieję iż tego nie słyszałam, co szczerze mnie bawiło. Pomimo tylu lat w ogóle się nie zmienił. Wciąż robił wszystko, aby pokazać jak bardzo mu nie zależy. Nawet, gdy było to wręcz oczywiste, że jest inaczej. Uważałam, że było to nawet całkiem urocze. I starałam się udawać, że tego nie usłyszałam.
- Moje gratulacje – dodał po chwili Draco odchrząkując głośno. – Chłopak czy dziewczynka?
- Chłopak – oznajmiłam z dumą. – A wy, z Astorią, macie dzieci?
- Syna. Scorpiusa.
- To cudownie! To naprawdę wspaniałe wiadomości, Draco.
- Wspaniałe – powtórzył cicho pod nosem. – Może i tak. Chociaż nie takie miałem plany – dorzucił posyłając mi znaczące spojrzenie.
W tamtej chwili poczułam nieprzyjemny skurcz. Doskonale wiedziałam co znaczą te słowa. Znałam uczucia Malfoy'a względem mojej osoby podczas naszej nauki w Hogwarcie. Cóż, wspólna praca w gronie śmierciożerców, chcąc-nie chcąc, zbliżyła nas w jakiś sposób do siebie. Jednak nigdy na tyle, żebym go pokochała.
- Draco... Osoba, którą poślubiasz nie zawsze jest miłością twojego życia – wzruszyłam ramionami powoli do niego podchodząc. – Tak ten świat funkcjonuje już od lat. Musimy tylko nauczyć się z nim żyć by było nam w miarę dobrze. Po pewnym czasie nie zwracamy uwagi już na to z kim jesteśmy, bo przyzwyczajamy się do ich obecności. Poza tym pojawiają się inne osoby wymagające naszej uwagi i miłości – uśmiechnęłam się nikle. – Życzę ci, abyś odnalazł szczęście w otaczającym cię świecie. Takie prawdziwe, a nie tylko jego namiastkę.
Chłopak uśmiechnął się blado jakby od niechcenia, a ja bezceremonialnie pocałowałam go. Nie dbałam o to czy ktoś na nas patrzył czy nie. A gdy jego zimne usta zetknęły się z moimi przeszedł mnie dreszcz, a wspomnienia ze szkolnych czasów wróciły, wszystkie w jednej chwili.
Przypomniałam sobie jak sobie dokuczaliśmy, jak bardzo nie znosiłam siedzenia z nim na obronie przed czarną magią u Dolores Umbridge, a kiedy go zabrakło to tęskniłam za jego towarzystwem, jak uratował mnie w Departamencie Tajemnic, jak wspólnie stawaliśmy przed obliczem Lorda Voldemorta, jak pierwszy raz się pocałowaliśmy, jak się wściekał, gdy dowiedział się, że wróciłam do Wooda, jak wymyśliłam o nim piosenkę po meczu quidditcha...
- Do zobaczenia, Draco – rzuciłam z uśmiechem odrywając się od niego, po czym obróciłam się na pięcie nucąc w myślach słowa piosenki, które sama ułożyłam kilka late temu:
Draco wciąż znicza unika
To strasznie bawi mnie
Ten znicz mu ciągle umyka
On naszym królem jest!
Do drużyny się wkupił
Talentu wciąż mu brak
To nic że się wygłupił
On naszym królem jest!
~ * ~
+ jak zawsze na końcu każdej zakończonej historii ogłaszam, że już NIEDŁUGO pojawi się NOWA.
tym razem nie będzie ona dotyczyła jednak Harry'ego, Dracona i walki z Voldemortem, ale będzie o nowym pokoleniu i klątwie, która pozmieniała rzeczywistość czarodziei.Będzie to mały crossover serii o harrym potterze i serialu once upon a time (znajomość serialu niewymagana) :
Dawno, dawno temu w świecie magii i czarodziejstwa narodził się ponownie mrok. A w raz z nim świat przyszedł także wybawca. Dziecinka odesłana została jednak do świata mugoli,
aby tam bezpiecznie dorosnąć, z daleka od klątwy,
która miała dotknąć mieszkańców magicznej krainy.
Zostało bowiem przepowiedziane, że gdy żeński potomek lwa i węża
powróci do domu przodków swoich – pamięć o przeszłości powróci
a ostateczna walka się rozpocznie.
CZYTASZ
objęcia śmierci ⚡ hp
Fanfiction❝ przysięgam uroczyście, że knuję coś niedobrego ❞ Podczas gdy w szkole Dolores Umbridge ustala nowe zasady, młodzi-gniewni czarodzieje pod wodzą Harry'ego Potter'a tworzą tajną grupę, o dość chwytliwej nazwie : Gwardia Dumbledore'a. W jakim celu...