43 ⚡ początek końca

909 53 16
                                    

Zjawiliśmy się w Wielkiej Sali. Każdy z domów ustawił się w rzędach, w wyznaczonych miejscach. Severus Snape znajdował się na podwyższeniu i swoim zimnym spojrzeniem obserwował uważnie cztery grupy uczniów, a za jego plecami czaili się gotowi do interwencji Carrowowie. Kiedy drzwi pomieszczenia zamknęły się za profesor McGonagall, która weszła jako ostatnia stając obok pozostałych nauczycieli, dyrektor odezwał się oschle:

- Wielu z was za pewne zaskoczonych jest tym nagłym zebraniem, o tej porze. Doszły mnie jednak słuchy, że widziano pana Pottera w Hogsmeade! Jeśli k t o k o l w i e k z was zechce wesprzeć pana Pottera, to gwarantuje, że zostanie za to surowo ukarany, a jeśli ktoś ma jakiekolwiek pojęcie o obecnym położeniu poszukiwanego dla własnego dobra powinien o tym powiedzieć. W przeciwnym razie zostanie uznany za równie winnego – w pomieszczeniu wciąż panowała cisza. Uczniowie milczeli wlepiając spojrzenia w posadzkę bojąc się rozgniewanego wzroku dyrektora, który właśnie zaczął przechadzać się między grupami. – Więc jeśli ktokolwiek posiada takie informacje niech wystąpi, t e r a z!

W tej chwili, jak na rozkaz stojący obok mnie Harry wyszedł na środek. Przez pomieszczenie przeszedł pomruk zaskoczenia. Nawet Snape go nie ukrywał. Wpatrywał się z niedowierzaniem w stojącego przed sobą chłopaka, który odezwał się do niego tymi słowami:

- Widzę, że pomimo dodatkowych zastosowań obronnych dalej ma pan problemy z ochroną, panie dyrektorze! - I wtedy drzwi Wielkiej Sali otworzyły się, a do środka, na czele z Kingsley'em Shackleboltem wmaszerowali członkowie Zakonu Feniksa. – I to raczej dość poważny.

Jak się tam dostali? To oczywiste, tak jak wszyscy, przez portret Ariany Dumbledore w Pokoju Życzeń.

- Powiedz im co się stało! – warknął Potter zaciskając zęby. – Powiedz jak patrzyłeś mu w oczy! Temu, który ci ufał! A ty go perfidnie zdradziłeś i zająłeś jego miejsce!

Niektórzy z uczniów zaskoczeni byli słowami chłopaka. Inni wyglądali na kompletnie nieobecnych. Część po prostu się bała. A było jeszcze gorzej, gdy Snape wyciągnął zza pazuchy swoją różdżkę i wycelował nią w Harry'ego. Jednak wtedy stało się coś, o czym po prostu nie można nie wspomnieć. Profesor McGonagall w sekundzie znalazła się przy swoim podopiecznym i zasłaniając go sobą wycelowała w dyrektora zaklęcie. Potem szybko oszołomiła Carrowów, którzy padli jak bele na ziemię i ponownie zaatakowała Snape'a, który bronił się przez chwilę używając zaklęcia tarczy, aby ostatecznie uciec z Wielkiej Sali w postaci czarnego dymu.

Cóż, szczerze mówiąc nie takiej reakcji ze strony dyrektora się spodziewałam i chyba nie byłam jedyna, ponieważ spora część uczniów wręcz z zawodem wpatrywało się w miejsce, gdzie jeszcze przed chwilą stał mężczyzna.

Jednak pojawienie się Pottera, atak McGonagall i ucieczka Snape'a nie były jedynymi niespodziankami tego wieczora. Chwilę po tym jak dyrektor zwiał w Wielkiej Sali odezwał się tak dobrze mi znany, syczący głos Lorda Voldemorta, poprzedzony przerażającym krzykiem kilku uczennic.

- Wiem, że wielu z was podejmie walkę myśląc, że to najsłuszniejsze wyjście. To szaleństwo. Wystarczy, że wydacie Harry'ego Pottera, a oszczędzę budynki Hogwartu. Wydajcie go, a zostanie wam to wynagrodzone. Na podjęcie właściwej decyzji daję wam godzinę.

Moje ciało przeszedł nieprzyjemny dreszcz. Wszyscy wydawali się być zmieszani tym co właśnie się wydarzyło. Chociaż powinnam powiedzieć, że prawie wszyscy, bo Pansy Parkinson niemalże od razu rzuciła ostro, że ktoś ma złapać chłopaka.

I wtedy stało się coś pięknego, ponieważ bez chwili zawahania przy boku chłopaka pojawiła się Ginny zasłaniając go swoim ciałem. Potem Ron i Hermiona. Neville. Siostry Patil. Seamus. Bliźniacy wraz z pozostałymi członkami Zakonu i Gwardii Dumbledore'a. Na końcu dołączyłam do nich ja posyłając jadowite spojrzenie w kierunku grupy ślizgonów, którzy nie kryli swojego zaskoczenia moją deklaracją. Widziałam jak dłonie Notta zaciskają się w pięści, a Zabini mierzy mnie zimnym spojrzeniem. Zawiodłam ich. Jednak w ogóle mnie to nie ruszało. Najważniejsze, że nie zawiodłam samej siebie.

objęcia śmierci ⚡ hpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz