●*2.3*●

28 4 0
                                    

Kate szła w stronę wyjścia, a woda chlupała w jej trampkach. Podniosła niebieską teczkę ze stołu, otworzyła i zaczęła zapisywać w niej rzeczy zielonym, pogryzionym piórem wyciągniętym z kieszeni. Alfred podszedł do niej.

- I jak? – zapytał.

- Słabo – Kate spojrzała na Alfreda – Przyjdę jeszcze w czwartek, dokończyć rozmowę. Musi z nim pan, panie Alfredzie, porozmawiać o kobiecie imieniem Natalie.

- Natalie?

- To źródło jego problemów, widać to.

- To ciężki temat – powiedział lokaj.

- Wiem, dlatego dam panu Wayne'owi czas, aby oswoił się z myślą, że będę musiała go poruszyć. Jeśli się pogorszy, proszę dzwonić – powiedziała podając mu wizytówkę. Odwróciła się w kierunku drzwi.

- Panno White.

- Tak?

- Mamy jutro bal charytatywny, zechciała by pani może wpaść?

- Oczywiście – uśmiechnęła się ślicznie – Na pewno przyjdę – podniosła swoje teczki, foldery i papiery i ruszyła w stronę drzwi. Do widzenia, panie Alfredzie.

- Po prostu Alfredzie – uśmiechnął się do niej.

- W takim razie do widzenia, Alfredzie – powiedziała z uśmiechem i wsiadła do zielonego Audi, które już czekało na nią przed rezydencją. Samochód odjechał.

Alfred zamknął drzwi i poszedł do altanki. Bruce siedział patrząc na ptaka o złotych skroniach, który znów usiadł na środku stołu.

- Paniczu Wayne – Alfred usiadł naprzeciwko niego, a ptak odleciał na krzew forsycji rosnący obok. Bruce pożegnał go wzrokiem.

- Tak, Alfredzie?

- Jak rozmowa z panną White?

„Klasycznie"- chciał odpowiedzieć, ale zdał sobie sprawę z tego, że to nie prawda.

- Ciekawie – rzekł krótko. Spojrzał na złotoskroniego ptaka i uśmiechnął się lekko.

- Dawno nie widziałem uśmiechu na pańskiej twarzy, paniczu Wayne.

- Ja także – odrzekł Bruce.

Batman: Ucieczka. [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz