Kate szła w stronę wyjścia, a woda chlupała w jej trampkach. Podniosła niebieską teczkę ze stołu, otworzyła i zaczęła zapisywać w niej rzeczy zielonym, pogryzionym piórem wyciągniętym z kieszeni. Alfred podszedł do niej.
- I jak? – zapytał.
- Słabo – Kate spojrzała na Alfreda – Przyjdę jeszcze w czwartek, dokończyć rozmowę. Musi z nim pan, panie Alfredzie, porozmawiać o kobiecie imieniem Natalie.
- Natalie?
- To źródło jego problemów, widać to.
- To ciężki temat – powiedział lokaj.
- Wiem, dlatego dam panu Wayne'owi czas, aby oswoił się z myślą, że będę musiała go poruszyć. Jeśli się pogorszy, proszę dzwonić – powiedziała podając mu wizytówkę. Odwróciła się w kierunku drzwi.
- Panno White.
- Tak?
- Mamy jutro bal charytatywny, zechciała by pani może wpaść?
- Oczywiście – uśmiechnęła się ślicznie – Na pewno przyjdę – podniosła swoje teczki, foldery i papiery i ruszyła w stronę drzwi. Do widzenia, panie Alfredzie.
- Po prostu Alfredzie – uśmiechnął się do niej.
- W takim razie do widzenia, Alfredzie – powiedziała z uśmiechem i wsiadła do zielonego Audi, które już czekało na nią przed rezydencją. Samochód odjechał.
Alfred zamknął drzwi i poszedł do altanki. Bruce siedział patrząc na ptaka o złotych skroniach, który znów usiadł na środku stołu.
- Paniczu Wayne – Alfred usiadł naprzeciwko niego, a ptak odleciał na krzew forsycji rosnący obok. Bruce pożegnał go wzrokiem.
- Tak, Alfredzie?
- Jak rozmowa z panną White?
„Klasycznie"- chciał odpowiedzieć, ale zdał sobie sprawę z tego, że to nie prawda.
- Ciekawie – rzekł krótko. Spojrzał na złotoskroniego ptaka i uśmiechnął się lekko.
- Dawno nie widziałem uśmiechu na pańskiej twarzy, paniczu Wayne.
- Ja także – odrzekł Bruce.
CZYTASZ
Batman: Ucieczka. [ZAWIESZONE]
FanfictionJak poradzić sobie ze stratą? Zwłaszcza, gdy strata jest z twojej winy jest to trudne. A jeśli jeszcze każdej nocy walczysz z przestępczością raniąc się i poświęcając wszystko? Czy nie potrzebujesz kogoś żeby cię poparł? Pomógł w walce, nawet jeśli...