Kate ocknęła się obudzona otwierającymi się drzwiami windy. Ból, który czuła był okropny. Zwłaszcza, gdy Kara kopnęła ją mówiąc udawanym miłym tonem:
- Pobudka.
„Boże, ona jest chora" pomyślała blondynka. Było już ciemno. Jedynym oświetleniem były światła ulicznych latarni dziesiątki metrów niżej. Kiedy Kara złapała swoją ofiarę za ramiona i stanęła naprzeciw niej na murku, Kate zebrała tyle siły, by otworzyć oczy.
- Pamiętasz mnie? – zapytała napastniczka patrząc na blondynkę zimnymi, niebieskimi oczami, które otaczała masa piegów.
„Skąd ja ją znam?" zastanawiała się. Skupienie się na czymkolwiek sprawiało jej ból, który rozniósł się z miejsca bezpośredniego uderzenia na całe ciało i świdrował jej głowę.
„Mój boże" – nareszcie przypomniała sobie na kogo patrzy. Tuż przed nią, nad przepaścią stała Skyler Fella. Kate uśmiechnęła się.
- Znudziło się w więzieniu? – zapytała, za co tylko oberwała pięścią w twarz.
- Ale trzeba ci przyznać, że jesteś wspaniałą aktorką – dodała.
- Och, dziękuję – powiedziała Sky – Ale mam cię szczerze dość. Nie będziesz mi więcej przeszkadzać.
Kate kątem oka zauważyła batmana stojącego na dachu sąsiadującego z Wayne Tower wieżowca. Mężczyzna przyglądał im się uważnie.
- I właśnie dlatego zakończysz swój żywot teraz. Kiedy ja tego chcę. Samotnie. Ale z uprzejmości zapytam cię jeszcze: Chcesz spaść?
- Tak – Kate złapała kobietę i pociągnęła ze sobą w dół. Skyler nie przypuszczała, że blondynka będzie mieć siłę aby zrzucić ją z budynku, a teraz, gdy spadały odepchnęła ją tak, żeby Bruce nie złapał jej przez przypadek. Batman skoczył z wieżowca w kierunku spadających postaci. Z ogromną prędkością uderzył w Kate łapiąc ją i uważając, aby nie połamać jej żeber. Sky spadała dalej, krzycząc aż do momentu, w którym uderzyła o ziemię. Bruce starał się jakoś zamortyzować upadek, więc rozłożył jedno skrzydło peleryny, przez co zawirowali w powietrzu. Uderzyli o ścianę w jednej z opuszczonych uliczek Gotham. Batman odetchnął z ulgą i podniósł się, aby sprawdzić stan przyjaciółki. Kate podniosła się z trudem i stanęła przy ścianie oddychając głośno.
- Wszystko w porządku? – zapytał mroczny rycerz.
- Trochę odświeżyła mi wczorajszą ranę i dostałam z pięści w twarz, ale co najmniej ochroniłeś mnie przed uderzeniem głową w mur – uśmiechnęła się ciepło – masz wóz?
- Jasne, nawet wcelowałem w dobrą uliczkę. Stoi tu – kliknął pilot przy kluczykach, a lampki zamigotały w cieniu.
- Co tu robiłeś? – zapytała Kate wsiadając do pojazdu.
- Szukałem cię, nie widziałem żebyś schodziła z dachu – zaśmiał się – Żartuję. Standardowy patrol miasta. Masz szczęście, że was zauważyłem.
- Widziałam cię, wiem, że skoro tam stałeś nie było szans żebyś mnie nie złapał – uśmiechnęła się znowu. Bruce uruchomił silnik i samochód ruszył z ogromną prędkością w stronę rezydencji.
CZYTASZ
Batman: Ucieczka. [ZAWIESZONE]
FanfictionJak poradzić sobie ze stratą? Zwłaszcza, gdy strata jest z twojej winy jest to trudne. A jeśli jeszcze każdej nocy walczysz z przestępczością raniąc się i poświęcając wszystko? Czy nie potrzebujesz kogoś żeby cię poparł? Pomógł w walce, nawet jeśli...