Dwa miesiące po aresztowaniu siostry Clair udało jej się uciec. Mafia organizowała ogromne przedsięwzięcie, które nazwali „Ucieczka". Niezbyt oryginalnie.
- Proponuję zatrudnić naszych ludzi jako ochroniarzy – zaproponował czarnoskóry mężczyzna z krótko strzyżoną brodą.
- To beznadziejny pomysł, Duke! – odezwał się gruby mężczyzna z włoskim akcentem.
- Nie gorszy niż twój, Rosel! Kto kupiłby, że jesteśmy lekarzami!
- Panowie, zamknijcie mordy, bo teraz ja mówię! – zahuczał człowiek siedzący u szczytu stołu. Wszyscy zamilkli. Mężczyzna poprawił szary kapelusz, podkręcił wąs.
- Oba pomysły są denne – stwierdził – Ale Rosela trochę bardziej – Duke uśmiechnął się, jakby chciał powiedzieć „a nie mówiłem?" – Z tego względu mam własny pomysł. Zaprosiłem do nas na dzisiaj gościa. Chodź tu, Fella – po jego prawej stronie stanęła dziewczyna o długich, brązowych lekko pokręconych włosach, twarzy upstrzonej piegami i niebieskich oczach. Otworzyła małe, jasnoróżowe usta i powiedziała oszczędnie:
- Witam, panowie.
- To dziecko ma nam pomóc? – zaśmiał się Włoch – ile ona ma lat? Piętnaście? – wszyscy na Sali parskali gromkim śmiechem. Mężczyzna w szarym kapeluszu skinął na nią głową. Potwierdziła również skinieniem. Wyciągnęła z małej pochwy u pasa krótki, czarny nóż, złapała mężczyznę obok siebie za kołnierz i przyłożyła broń do jego gardła. Śmiech natychmiast ucichł, kilka osób wycelowało w nią broń.
- Spokojnie panowie, proszę opuścić broń – zlecił Szef.
- Właśnie, rzucaj nóż – powiedział mężczyzna trzymany przez dziewczynę.
- Mówiłem do panów – odrzekł wskazując ręką mężczyzn przed sobą. Spojrzał na człowieka z nożem na gardle, potem na dziewczynę i skinął głową. Mężczyzna osunął się martwy na ziemię a ona wytarła krwawy nóż o spodnie od munduru. Poprawiła pasek, przy którym trzymała broń i oparła dłonie na biodrach. Miała białą bluzkę i dżinsową koszulę.
- Proszę, przedstaw się – zachęcił szef.
- Dziękuję, panie Lanner. Jestem Skyler Fella – mówiła idąc po sali, a jej wojskowe buty stukały o podłogę – Mam lat dwadzieścia dwa, a nie piętnaście – spojrzała z wyższością na Rosela – i wczorajszej nocy uciekłam z więzienia, nie dając się złapać batmanowi i raniąc go boleśnie – uśmiechnęła się.
- Dlaczego dałaś się złapać wcześniej? – zapytał Collen, niski, szczurowaty mężczyzna.
- Miałam zabić Bruce'a Wayne'a, nie udało mi sięto, na szczęście zleceniodawca rozmyślił się w ostatniej chwili, więc niemusiałam zamordować go, zanim on zrobi to ze mną. Batman mi przeszkodził. Zabrał mnie dowięzienia. Wczoraj mu podziękowałam – uśmiechnęła się ponownie.
CZYTASZ
Batman: Ucieczka. [ZAWIESZONE]
FanficJak poradzić sobie ze stratą? Zwłaszcza, gdy strata jest z twojej winy jest to trudne. A jeśli jeszcze każdej nocy walczysz z przestępczością raniąc się i poświęcając wszystko? Czy nie potrzebujesz kogoś żeby cię poparł? Pomógł w walce, nawet jeśli...