●*3.4*●

30 4 2
                                    

Drzwi od strony kierowcy w czarnym, sportowym samochodzie otworzyły się, a tuż za nimi te od strony pasażera. Alfred wysiadł z pojazdu i otworzył tylne drzwi. Krople deszczu uderzały o liście drzew rosnących przed rezydencją. Lokaj wyjął Kate z samochodu i trzymając ją na rękach ruszył do wrót budynku. Automatyczna lampka przy głównym wejściu rozjaśniła panującą dookoła ciemność. Bruce powoli wygramolił się z samochodu i kulejąc ruszył za Alfredem, który teraz mocował się z zamkiem.

- Może ci pomóc? – zapytał batman wyjmując kluczyk z jego dłoni lewą ręką, prawą natomiast starał się nawet nie ruszać. Kate otworzyła powoli oczy wsłuchując się w odgłosy deszczu o północy. Noc była jeszcze młoda. Stanęła na nogach, gdy Bruce otworzył drzwi.

- Wszystko w porządku? – zapytał kobietę wchodząc do środka.

- Tak... Chyba... – odpowiedziała cichutko, gdyż powracający ból po uderzeniu nie pozwalał jej na więcej.

- Idziemy do jaskini? – zapytał tym razem Alfreda.

- Nie. Lepiej zostać tu. I tak są państwo nadzwyczaj wycieńczeni, jak mniemam.

Kate zapaliła światło i krzyknęła patrząc na dobrze widoczną w tym świetle rękę batmana niemal odrywającą się od tułowia.

- Boże święty! – natychmiast padła na kanapę z powodu wcześniej wspomnianego nawrotu bólu.

- Taa... Boli jak cholera – odpowiedział brunet spoglądając na ramię.

- Proszę się położyć paniczu Wayne, stracił panicz mnóstwo krwi – zauważył lokaj.

Bruce usiadł posłusznie, udając, że rany na jego ciele sprawiają mu mniejszy ból niż sprawiały naprawdę. Alfred zaczął zdejmować z niego zbroję posiekaną przez napastniczkę.

- Trzeba będzie kupić nową – stwierdził.

- Nie martw się, nie brakuje nam tego – odpowiedział.

Lokaj powoli odczepiał każdą część zbroi, kanapa powoli pokrywała się krwią. Kate postanowiła pomóc. Chwyciła wodę utlenioną, gazę i bandaże. Usiadła po lewej stronie mrocznego rycerza i zaczęła przemywać mniejsze rany cięte na jego ręce. Zauważyła wiele małych zadrapań, ale zaczęła od tych wymagających zszycia. Dziękowała w głowie swojej mamie, która zachęcała ją do studiowania medycyny. Zastanowiła się czy użyć znieczulenia. Po krótkim przemyśleniu sprawy wzięła do ręki lek znieczulający i strzykawkę. Dezynfekując ranę ponownie, przed rozpoczęciem zszywania, spojrzała na jego twarz. Siedział głęboko pogrążony w myślach. Przy okazji uwagę kobiety zwróciło spore zadrapanie pod lewą stroną szczęki. Gdy przyłożyła do niej gazę z wodą utlenioną Bruce jakby obudził się z transu i spojrzał w jej stronę swoimi piwnymi oczami.

- Co? – zapytała z uśmiechem nie mogąc już dłużej znieść niezręcznej ciszy. On uśmiechnął się nie otwierając ust i odpowiedział:

- Zwykle Alfred przyjeżdżał zabrać mnie do domu.

- Gdyby nie ja leżałbyś teraz podwójnie martwy – zaśmiała się.

- Czemu podwójnie? – zapytał rozbawiony pomimo bólu.

- Bo gdybym tu nie przyjechała dziś wieczorem to leżałbyś tam do przyjścia tego faceta, który zapewne zabiłby cię, jeśli wcześniej nie umarłbyś z zimna i wykrwawienia.

- Przyjechałaś tu?

- Zostawiłam tu torebkę na wczorajszym balu.

- Właśnie! – wtrącił Alfred – Pójdę ją przynieść – wyszedł do innego pomieszczenia.

- Kate? – zapytał Bruce – Co to było wtedy... Co się stało? Jak ty...?

- Nie wiem – odrzekła – tak się dzieje, gdy śpiewam. Zauważyłam to już dawno temu. Nie mogę tego kontrolować, a wtedy... Musiałam coś szybko zrobić.

- Boli cię jeszcze?

- Co?

- Uderzył cię – przypomniał brunet.

- No tak... Ale na razie przeżyję.

Alfred wszedł z powrotem do salonu i podał Kate torebkę, a potem wrócił do zszywania niemal odpadającej prawej ręki batmana. Kobieta zauważyła, że czarna koszulka, którą miał na sobie była cała pocięta i przesiąknięta krwią. Dlatego, gdy skończyli z opatrzeniem jego rąk, rozkazała:

- Ściągaj to.

- Co? Po co? To nic takiego – powiedział szybko.

- Zdejmuj i już.

Z trudem podnosząc ręce ściągnął z siebie koszulkę ukazując całą swoją umięśnioną klatkę piersiową pokrytą głębszymi i płytszymi rozcięciami.

- Jak panicz... – powiedział tylko Alfred, po czym rozpoczął dezynfekcję i zaszywanie największych ran, podczas, gdy Bruce przewracał oczami.

Kate wstała z kanapy i podeszła do wieszaka, na którym umieściła swój ukochany żółty płaszczyk. Pogrzebała w kieszeni i wyciągnęła szczotkę do włosów.

- Nosisz szczotkę w kieszeni płaszcza? – Bruce nie potrafił powstrzymać się od komentarza i dodał już tylko w swojej głowie: „Baby...".

- A owszem – potwierdziła i zaczęła czesać sklejone deszczem falowane włosy. Było w tym coś hipnotyzującego.

Alfred nareszcie skończył zabezpieczać bandażem szwy i zajął się pakowaniem apteczek.

Kate nagle przerwała czesanie i spojrzała przed siebie podpierając głowę ręką. Była wyczerpana i głodna. Wstrząsnęła lekko głową i wróciła do czesania swoich jasnych włosów.

Lokaj spakował wszystkie elementy dwóch dużych apteczek i poszedł odnieść je na miejsce.

Bruce obserwował blondynkę, gdy co jakiś czas przerywała rozczesywanie złotych włosów, spuszczała głowę i mrugała raz szybciej raz wolniej lub oddychała powoli ciężko. Od pięciu minut czesała jedno pasmo włosów, przerywając w ten sposób, więc zapytał:

- Dobrze się czujesz?

Podniosła gwałtownie głowę i zamrugała parę razy.

- Wszystko w porządku? – Podsunął się nieco i pochylił, by spojrzeć na jej twarz.

- Tak – mówiła coraz ciszej – trochę... Chyba... Nie za bardzo... Nie... – oparła się i zsunęła lekko, kładąc ręce na brzuchu.

- Połóż się – powiedział – Pójdę po leki, zaraz wracam – odszedł do kuchni.

„Powinni mieć tu cały pokój na leki i opatrunki" pomyślała kładąc się na kanapie. Podwinęła pasiastą bluzkę lekko do góry, żeby sprawdzić w jakim stanie znajduje się jej brzuch. „Wspaniale", spojrzała na swoje siniejące fragmenty ciała i zasunęła bluzkę z powrotem.

Bruce wrócił z kuchni ze strzykawką.

- Ten... – powiedział cicho, a ona uśmiechnęła się.

„Teraz mnie uśpisz, co?"

- Z własnego doświadczenia wiem, że jeśli nie zaśniesz teraz to nie zmrużysz oka przez całą noc... – dodał – więc...

Wbił strzykawkę pod skórę, na co odpowiedziała:

- Dobranoc.

================================================

OMG jak ja nienawidzę tej częściiii

jest chyba tylko jedna gorsza :3

XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD 

Batman: Ucieczka. [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz