*4.12*

31 4 0
                                    

Clair obudziła się w swoim łóżku i spojrzała na dół. Krzyknęła, a dwie pozostałe dziewczynki, obudzone piskiem zaraz do niej dołączyły. Dwa ciała leżały na podłodze, która w całości pokryta była krwią. Jade i Julie, całkowicie blade, obie z dziurą w piersi. Sztylet wbity w drewnianą ramę ich łóżka. Clair zszokowana patrzyła na trupy, Georgina schowała się pod kołdrę i płakała, a Lucy zaczęła wymiotować. Bliźniaczki, swoimi pustymi, martwymi oczami patrzyły w sufit, miały lekko otwarte usta, a ich brązowe włosy były pozlepiane krwią. Przywołana krzykiem siostra Sara przybiegła szybko. Wrzasnęła i pobiegła po telefon, aby zadzwonić na policję.
Radiowozy przyjechały po pięciu minutach. Trzech funkcjonariuszy wpadło do pokoju. Wynieśli dziewczynki starając się nie naruszyć miejsca zbrodni. W sierocińcu panował chaos. Dzieci chciały wiedzieć co się stało, a siostry powstrzymywały je od przeszkadzania w śledztwie. W końcu udało im się zaprowadzić sieroty do głównej sali na modlitwę o dusze zmarłych tej nocy bliźniaczek. Pozostały tylko ich współlokatorki, które nie były w najlepszym stanie. Clair się jakoś trzymała. Z Lucy i Georginą rozmawiał psycholog. Ekipa policyjna z wydziału zabójstw krzątała się dookoła robiąc zdjęcia i zabezpieczając dowody.
Do budynku wszedł komisarz Gordon. Zbliżył się do jasnowłosej lekarki i zapytał:
- Kate, czy są w stanie zeznawać?
- Tylko ta – Kate wskazała na Clair, która przyglądała im się uważnie – Trochę dziwnie się zachowuje. Nie jest przestraszona ani zszokowana... Tak nie zachowują się dzieci, które tuż po obudzeniu widzą dwie swoje koleżanki martwe na podłodze – spojrzała na dziewczynkę, a ona uśmiechnęła się promiennie.
- Dobrze, zaraz z nią porozmawiam – Jim podszedł do Clair stojącej pod ścianą.
- Ty jesteś Clair Fella? – zwrócił się do sierotki.
- Tak – potwierdziła.
- Czy widziałaś coś podejrzanego, czy wiesz kto mógł zabić te dzieci? – zapytał.
Clair namyślała się chwilkę i powiedziała:
- Tak.
- Kto? – Jim spojrzał na nią poważnie.
- Batman.
- Dziecko, nie żartuj sobie. Batman nie zabija nawet członków mafii.
- Ale był tu wczoraj w nocy. Przyniósł mnie po tym jak uciekłam. Poszłam go znaleźć i dowiedziałam się, że zabił moją siostrę.
- Skyler? – Gordon zmarszczył brwi.
- Nie wiem jak ma na imię.
Komisarz zastanowił się chwilę. Nie wierzył w historię dziewczynki, bo wiedział, że Sky spadła z wieżowca. Ta sierotka mogła być sprawcą.
- A jakie były twoje relacje z Jade i Julie?
- Nie lubię ich. W sumie to dobrze, że one umarły, a nie na przykład Georgie. Ona jest miła.
Jim był zaskoczony odpowiedzią. Ta dziewczynka cieszy się że śmierci dwóch młodych, niewinnych istot. Podejrzewał, że to ona. Musiał tylko przedyskutować to ze swoim przyjacielem, który, zapewne, już wszystko o tej sprawie wie.

Batman: Ucieczka. [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz