Dziewczyny po pół godzinnej zabawie postanowiły, że trzeba już przestać tą jakże prześwietną rozrywkę rozsiadły się wygodnie na łóżku Lilly. Pierwsza zaczęła mówić właścicielka łóżka, Lilly;
-Wiecie co mam nadzieję że nie będziecie na, mnie złe bo ja wam czegoś jeszcze nie powiedziałam ale teraz wam to powiem.- powiedziała widząc pytające spojrzenia przyjaciółek.- Mam taką fajną kuzynkę, ona nazywa się Jane i jest Puchonką, ona że mną nie rozmawiała bo ona jest taka jak ty, Matino, była nieśmiała i jednocześnie szalona. Jest ona na ogół, siostrą Hanny Abott. Ale ja naprawdę ją bardzo lubię, wręcz "kocham"- przy słowie " kocham" uniosła ręce i poruszyła palcami tworząc cudzysłów. Gdy Lilly zakończyła swoją przemowę zapadła głucha, dziwna cisza. Gdy nagle znienacka zza okna można było usłyszeć warkot silnika jakiegoś auta. Po następnej chwili można było usłyszeć głos Harry'ego który wołał;
-Lilly, chodź na dół przyjechała już Jane!- gdy Lilly, to usłyszała szybko się zerwała z łóżka a reszta dziewczyn zrobiła tak samo. Bardzo chciały też zobaczyć tą jej kuzynkę. Jane. Jane Abott. Biegły jak w maratonie. Szybko, zwinnie i sprawnie. Dziewczyny zobaczyły że Jane z kimś przyjechała . Zaraz, zaraz nie to była jej mama. Która już wychodziła. Najwyraźniej pożegnała się z córką i odeszła. Dziewczyna witała się teraz z... Hedwigą. Z sową! To jest takie śmieszne! Przesmieszne! Ale mniejsza o to! Jaka ona ładna !
Oto ona;-Hej jestem Jeane, a wy?-spytała.
-Oh! No tak! Nie przedstawiłam ci ich!
To jest Hermiona Granger, Rea Prince i Matina Riddle. Mnie chyba pamiętasz, ci nie?- odpowiedziała błyskawicznie Lilly.
-A oni?- spytała ponownie Jane.
-A! No tak! Przeciesz jeszcze oni! To są w całej szkole znani bliźniacy Weasley, no wiesz co od robienia dowcipów i takich tam. A mają na imię Fredi i George. To jest Percy Weasley. Ron Weasley i ich rodzice pani Molly Weasley i.... Artur Weasley- zrobiła przerwę przy i bo próbowała wciągnąć bagaż Jane na hol.
-Może ci pomogę?- zaproponowała Rea widząc zmagania przyjaciółki.
-Bardzo potrzebuję tej pomocy!- krzyknęła Lilly ciągle próbując wciągnąć ten bagaż na hol. Bezskutecznie. Gdy Rea jej pomogła dały radę.
-Dzięki, bez ciebie nie dałabym sobie rady... Bo ci palanci nie umieją nawet pomóc!- spojrzała srogo na Weasleyów i Harry'ego, potrząsając przecząco głową .
-Dziewczynki, może pójdziecie i pomożecie się rozpakować Jane, co?- spytała zbyt wiele przesłodzonym głosem pani Weasley. Dziewczyny niezwłocznie się udały do swojego pokoju. Lilly jeszcze na chwilę została na korytarzu aby dopisać na tabliczce która wisi na drzwiach ; Jane Abott.
Weszła do pokoju. Jane była już o dziwo rozpakowana. Nie to co Matina tydzień temu. Tymczasem dziewczyny doprowadzały ją po pokoju, a ona się nim zachwycała.
Oto ona;Tym razem nie było bitwy na sztylety. Dziewczyny usiadły na łóżku Rei i zaczęły oglądać trzy odcinki anime. Świetnie się przy tym bawiły. Jane w pewnej chwili tak się śmiała, że aż spadła z łóżka. Dziewczyny zrobiły na laptopie stop filmu, aby pomóc Jane wstać z zimnej, brudnej podłogi. Dziewczyna wstając nadal się śmiała. Trzy odcinki minęły bardzo szybko. Za szybko. Tak szybko jakby Rea biegła dziesięć okrążeń przez całe miasto. Biega ona bardzo szybko jak na 12 latkę. Ale dość o Rei. Jane "wzięła" głos;
-Wiecie co jeżeli jesteśmy już przyjaciółkami tao ja może wam o mnie trochę opowiem?- spytała jak zwykle nieśmiale.
-No okej...- odpowiedziała Matina.
-Więc tak...- ponownie zabrała głos.- Wiecie co...- zaczęła mówić gdy nagle drzwi się otworzyły. Było w nich widać rudowłosą głowę Pani Weasley.
-Dziewczynki, zejdziecie na dół na obiad?- spytała jak najszczerzej się uśmiechając aż było widać jej białe ząbki. Dziewczyny wstały natychmiast z łóżka i zeszły po schodach, zatrzymując się dopiero przy jadalni. Ale w jadalni stół nie był nakryty. Wszystkie natychmiast weszły do kuchni szperając po szafkach w celu wyciągnięcia talerzy, sztućców, szklanek, dzbanków i takich tam potrzebnych do nakrycia stołu na obiad. Gdy nagle napotkał ich głos pani Weasley.;
-Ale nie dziewczynki my nie jemy dzisiaj w jadalni. Jemy w ogrodzie. Stół już jest nakryty. A tak wogóle to mamy gości. Starszych braci moich dzieci. Siedzą tam- wskazała ręką na trochę starą, podniszczoną, fioletową sofę. Sofą zupełnie nie pasowała do wystroju tego salonu. Ale cóż każdy ma swój styl. Na sofie siedziała dwójka mężczyzn. Jeden wyglądał jakby urwał się z jakiegoś koncertu bardzo sławnego mugolskiego zespołu rockowego. Drugi zaś ubrany był w mugolskie ciuchy. Zwykłe dżinsy, koszulka.
-Cześć!- krzyknął jeden z nich.- Jestem Bill, a to jest Charlie. Ty- wskazał na caronowłosą i jednocześnie zielonooką Lilly.- jesteś Lilly, tak?
-Tak to właśnie ja, a tu są Rea Prince, Matina Riddle i Jane Abott.- po kolei wskazywała na każdą z nich.
Dziewczyny weszły do ogrodu, w którym siedzieli już chłopcy ; Ron, Harry, Fred, George, Percy i Pan Weasley. Za dziewczynami weszli Bill, Charlie i Pani Weasley. Wszyscy zasiedli do stołu. Nikt się nie odzywał podczas jedzenia dopóki Rea nie powiedziała;
-Bardzo smaczny obiad Pani Weasley.
-Dziękuje, dziecko.- odpowiedziała rumieniąca się pani Weasley.
Reszta obiadu minęła w milczeniu. Gdy wszyscy zjedli dziewczyny pomogły posprzątać ze stołu. Chłopcy rozłożyli kocyk na trawie przy malutkim oczku wodnym i poszli zebrać o jedzenie do kuchni. Wreszcie gdy coś dostali i do jedzenia i do picia dziewczyny skończyły sprzątać w kuchni i doszły do Rona i Harry'ego bo reszta gdzieś się porozchodziła. Dziewczyny rozłożyły się na kocu najwygodniej i jak najszerzej się dało, że dla chłopaków zostało nie dużo miejsca. Zaledwie metr. Ale się powciskali i się zmieścili. Mijały godziny tak przynajmniej im się wydawało, ale tak nie było, i leżeli i leżeli i się opalali na tym słońcu gdy nagle Ron powiedział;
-Ale się opaliłem!- po tym jak to powiedział wszyscy ryknęli równym, nieopanowanym śmiechem. Wreszcie przestali się śmiać i Ron patrzał na nich strasznie obrażonym wzrokiem. Dziewczyny uważały minę Rona za śmieszną. Nagle Pani Weasley zawołała z kuchni że pora na kolację. Wzięli kocyk, pozbierali paczki i kartony po piciu i jedzeniu, i poszli do domu. Chłopcy usiedli przy stole, a dziewczyny pomogły nakryć pani Weasley nakryć do stołu. Lilly właśnie wlewała sok do dzbanka gdy Ron wyskoczył zza lady. Lilly wystraszona wylała resztę soku na jego głowę. Teraz nie tylko wyglądał jak pomarańcza, ale i jak mokra pomarańczowa poduszka. Zjedli kolację a następnie poszli spać.♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦Maraton 2/3
CZYTASZ
Historia przyjaźni Harry'ego Pottera i Draco Malfoya
Fanfiction-Chłopcze, dziewczyno! Wyłaźcie mi do cholery z tej komórki! Zaraz mój synek się obudzi, a śniadanie na jego pobudkę ma być gotowe!- zawołał basowy głos zza drzwi małej komórki, która należała do Harry'ego i Lilly Potterów. Był to ich azyl. Dziesięc...