Hary,Lilly,Ron,Hermiona i cały Hogwart nie mógł się pozbierać po śmierci nauczyciela.Dziewczyną która do nich podeszła była Rea;
-Cześć-przywitala ich z wyraźnie ponura miną.
-Cześć odpowiedzieli jej wszyscy jej znajomi że smutną miną.Odeszli
...
-Ale nudy.-mówił Rona na zajęciach z zaklęć.
-No totalna klapa.A tak wogóle to dostałam się do drużyny naszego domu...Jako szukająca...-powiedziała nie pewnie Lilly.
-Gratulacje!-krzyknęła Hermiona.
-Dzięki odpowiedziała Lilly i się przytuliły.
-Panie i panowie tam z tyłu jeżeli nie będziecie dalej słuchać będę zmuszony odjąć wam punkty a wiecie chyba jak bardzo tego nie chce-powiedzial nauczyciel.
-Dobrze-odpowiedzieli smutnym głosem.
Nagle zadzwonił dzwonek na przerwę.
Wszyscy w podłych nastrojach spakowali się.
-Sam fakt że nią mam nic zadane do domu-powiedział bardzo entuzjastycznie Ron.
-Niestety panie Weasley muszę Pana zasmucić jest zadanie do domu napisać wypracowanie z dzisiejszej lekcji-powiedzail na pożegnanie.
Ron jęczał przez całą drogę do Wielkiej Sali.
-Dobra przestań jęczeć bo zaraz dostaniesz w twarz-zagroziła mu Lilly.
-Ale ty jesteś-odburnął do niej Ron.
-Gryffoni z pierwszego roku nie macie reszty lekcji po obiedzie-powiedziała profesor McGonagall-Harry,Lilly Olivier Wood kapitan drużyny Gryffonów chce z wami porozmawiać.
-Dobrze pani profesor.-powiedziała Lilly i z niechęcią oderwała się od jedzenia swojej ulubionej sałatki.Wstała Harry poszedł w jej ślady .Tylko że ob zajadałsię swoimi frytkami i kurczakiem.
-Cześć -powiedziała nieśmiało Lilly.
-Jestem Olivier Wood kapitan drużyny Gryffonów a wy to pewnie Lilly i Harry Potterowie,tak?Nowy szukający i nowa scigajac?
-Oczywiście -odpowiedział Harry.
-Wiecie bo dziś jest pierwszy trening.Poznacie resztę drużyny.Talię sprawy rutynowe dzisiaj będą.
-Dobrze o której?-spytała Lilly.
-Najlepiej o 16.00.Pasuje?-spytał kapitan drużyny ich domu.
-Chyba tak-powiedziala na wpół doslyszalnie Lilly.
-To do szesnastej!-zawołał odchodząc.
-I co on chciał?-spytał Ron.
-Zazdrosny jesteś czy co ?-zapytał szeptem Harry.
-Chyba,może tak-odpowiedział z wykrzywioną miną.
-Mamy o szesnastej pierwszy trening chcecie popatrzeć?-spytała Lilly.
-Dobra -powiedziała z radością Hermiona.
Czas zleciał jakby ktoś z bicza strzelił.
-Harry-zabrala go z zamysleń Lilly-jest 14.43.
-Dobra.
O 15.35 Harry,Lilly,Ron,Hermiona,Seamus, Dean i Neville poszli na boisko do quidichta.Udało im się namówić chłopaków aby tak jak to Lilly powiedziała"Ruszyli te swe leniwe tyłki i wyszli na dwór".
CZYTASZ
Historia przyjaźni Harry'ego Pottera i Draco Malfoya
Fanfiction-Chłopcze, dziewczyno! Wyłaźcie mi do cholery z tej komórki! Zaraz mój synek się obudzi, a śniadanie na jego pobudkę ma być gotowe!- zawołał basowy głos zza drzwi małej komórki, która należała do Harry'ego i Lilly Potterów. Był to ich azyl. Dziesięc...