Zgoda?

29 2 12
                                    

Obudziłam się dość późno, bo o 12;13, a zazwyczaj jest to 4;00 lub maks 5;00. No ale spojrzałam na mój mugolski zegarek ponownie. Tym razem wskazywał 12;18! Co ja tutaj stałam i myślałam 5 minut! Coś czułam, że dzisiaj będzie dzień niespokojny, ale burzliwy. Na 100% będzie to coś związanego z Matiną. Weszłam do łazienki, przy okazji zbierając brudne ubrania z podłogi. Ubrałam się w bordową bluzę z herbami wszystkich hogwardzkich domów, do tego czarne dżinsy, czarne conversy i mój zestaw biżuterii, czyli srebrną bransoletkę mamy, z zawieszkami w kształtach serduszka i naszyjnik z podobnymi zawieszkami co bransoletka. Po ubraniu wyszłam z łazienki i odruchowo spojrzałam na lóżko Hermy, brązowowłosa leżała na łóżku jeszcze śpiąc. Jest taka słodka jak śpi. Aż za słodka. Wzięłam szczotkę do włosów i powoli je rozczesywałam. Zastanawiałam się w co się uczesać, ale postanowiłam że zostawię je rozpuszczone. Nagrzałam lekko prostownicę, aby wyprostować lekko moje włosy. Bo bez prostowania mam takie Loki, że normalnie szok, aż szkoda gadać. Usiadłam na pufie stojącej przy brązowym stoliku i zaczęłam prostować włosy. Levander spadła z łóżka robiąc przy tym okropny hałas i wszystkich w dormitorium budząc.
-Co to znowu? Ron wpadł?- spytała zaspana Herma.
-Nie Lavender, spadła z łóżka.- powiedziałam śmiejąc się z jej reakcji.- Śpij dalej.
-Już dalej nie dam rady, a więc się ubiorę, uczeszę i zejdziemy na śniadanie?- spytała powoli wstając z łóżka.
-To okej, czekam.- powiedziałam uśmiechając się. Wzięłam do ręki książkę Baśnie Barda Beedla i zaczęłam ją czytać. Dgy byłam już na 207 stronie z łazienki wyszła Herma.
-Długo mnie nie było?- spytała mnie, a ja jej pokiwałam przecząco głową i wzruszając ramionami.
-Z godzinę.- powiedziała wesoło Lavender- Teraz jeśli pozwolisz ja zajmę łazienkę- po czym uśmiechnęła się jeszcze szerzej i minęła ją we framudze drzwi od łazienki.
-Idziemy?- spytała mnie jedna z moich najlepszych przyjaciółek na śmierć i życie.
-Oczywiście, że tak!- odkrzyknęłam jej odkładając książkę i wstając z łóżka. Wzięłam ją za rękę i skierowałam się do PWG, a tam zobaczyłam bliźniaków Weasley stojących w rogu przy kaloryferze i machających do nas. Ja natychmiast im odmachałam, a Herma jeszcze chwilę się wahała i wkrótce im odmachała. Weszłyśmy do W S zdezorientowane widokiem jaki tam zobaczyliśmy. Już na wejściu można było zauważyć zmiany. Po pierwsze ślizgoni siedzieli na miejscach krukonów, a krukoni slizgonów. Po drugie gryffoni siedzieli na miejscach puchonów, a puchoni gryffonów. Hermiona spojrzała na mnie zdziwionym wzrokiem, ale ja podążyłam do "naszego" stołu, dziewczyna podążyła za mną. Usiadłam i krzyknęłam;
-Dzień dobry wszystkim!- wszyscy spojrzeli na mnie przestraszeni. A ja się roześmiałam. Hermiona usiadła obok mnie a ja śmiałam się jak opętana. Wzięłam to co zwykle i wlałam sobie tym razem wodę. Gdy wszystko zjadłam spojrzałem na Hermę która siedziała przybita.
-Co się stało?- spytałam zatroskana.
-Nic, nic.- odpowiedziała nie zmieniając wyrazu twarzy.
-Przecież ciebie znam, widać że coś jest nie wporządku.- odpowiedziałam przytulając ją.
-No dobrze, ale obiecaj, że nic nikomu nie powiesz- powiedziała bliska płaczu.
-Na pewno, przyjaciółki są po to aby sobie pomagać.- powiedziałam wesoło próbując ja pocieszyć. Jednak nie udawało mi się to.
-Dobrze, więc tak...-zaczęła- Bo ja się chyba... Zakochałam- powiedziała spuszczając powoli głowę w dół. Popatrzyłam na nią zszokwoana. Do głowy nie przychodziło mi już jakieś inne pytania, ale nie miałam zamiaru jej im zadawać.
-W kim?- spytałam krótko.
-Niewiem, jak si3 dowiem to tobie powiwem. Na 100%.- odpowiedziała podnosząc głowę. Pokiwałam lekko głową co miało oznaczać że powiedziałam jej ok. Dojadlysmy resztę śniadania w spokoju. Gdy skończyłyśmy wstalyśmy w tym samym czasie, na co się zaśmiałyśmy. Podeszłam do stołu przy którym siedziała Rea. Wstała i mnie przytuliła, przeszła ode mnie i podeszła do Hermy, która też przytuliła. Jak spojrzalyśmy na siebie to się roześmiałyśmy, bo miałyśmy bardzo podobne na sobie stroje, tylko że ona miała czarne legginsy a ja tego samego koloru dżinsy. Podeszłam do nas rozradowana Jane.
-A wy z czego się śmieje cię?- zapytała zdezorientowana.
-My naprawdę nie mamy takich samych bluz ani butów.- odpowiedziała jej sarkastycznie Rea.
-No nie wcale.- odpowiedziałam jej również sarkastycznie.
-Acha, dobra ok, widzę.- powiedziała szeroko uśmiechając się.- Wiecie co mam wyrzuty sumienia wobec Matiny, wy też to czujecie?- spytała patrząc na nas pytającym wzrokiem.
-Nie.- odpowiedziała Rea.
-Mi też nie.- zafrurowała jej Herma.
-A ja tak.- odpowiedziałam smutno.- Mam wrażenie, że źle postąpiłyśmy odmawiając jej przyjaźni. To jest trochę głupie, bo najpierw najlepsze przyjaciółki, a na zajutrz, dobra odwidiziało mi się zapomnij o tym co było w pociągu.- odpowiedziałam patrząc na nie.
-Racja, to było baaaardzo głupie- powiedziały chórem Rea i Hermiona.
-Mam pomysł, co wy na to aby pójść do niej i zaproponować jej ponownie przyjaźń?- spytałam uradowana prawie skacząc z radości. Na to dziewczyny pokiwały głowami wyraźnie zaskoczone moją reakcją. Podeszłyśmy do stołu slizgonów, wcześniej pisząc na karteczce ; Spotkamy się za 30 minut na Błoniach. Bądź z Draco. My będziemy z R. W. i  H.P.
L.P. J.A. R.P.
I wrzuciłyśmy ją Matinie do kieszeni od szaty, ta to poczuła i natychmiast włożyła rękę do kieszeni, wyjmując z niej karteczkę i ją czytając. Wyszła z WS, a my natychmiast poszlysmy po chłopaków i pobiegliśmy wszyscy na błonia, osoby które były oczekiwane już tam stały.
-Matina, serdecznie ciebie przepraszamy za to co było wcześniej. Czy chciałabyś zostać ponownie nasza najlepszą przyjaciółką na śmierć i życie?- rzuciłam prosto z mostu.
-Oczywiście że tak! Tylko na to czekałam!- powiedziała cała rozentuzjazmowana.Ja podbiegłam do niej i ją przytuliłam. Gdy odeszłam dziewczyny zrobiły to samo. Ja stanęłam obok Draco i się uśmiechnęłam. Wściekły blondyn rzucił na mnie zaklęcie zamykające buzię i stanął mi na nogę tak że stanął mi na kostkę. Nie mogłam nic powiedzieć i próbowałam zwrócić na siebie uwagę machając rękoma przed twarzami innych, ale oni nie zauważali mnie do czasu aż Ronalda mnie nie zauważyła. Natychmiast zareagowała. Próbowała uderzyć go twarz ale zawsze trafiał w jednego z jego goryli. Zaraz, zaraz skąd oni się tutaj wzięli? Dobra nie ważne. Harry wziął sprawy w swoje ręce i też uderzył go w twarz, tylko że on trafił. Draco natychmiast spadł z mojej kostki z zluzował ból. Ja stałam w miejscu.
-Lilly pójdziesz sama do SS?- spytał zmartwiony Ron.
-Nie dam radę sama- powiedziałam ruszając się z miejsca. Ale upadałam, na co Ron natychmiast podbiegł do mnie. - Albo nie.
-To ciwbie zaniose- powiedział biorąc mnie na ręce.
-Co? Nie!- wrzeszczalam, ale było już za późno bo zdarzył mnie wsiąść. Ja sztywno złapałam się klatki piersiowej chłopaka i zrobiłam dziwną minę.
-Dziękuje. Powiem tak, że za to co zrobiłeś wybaczam tobie.- powiedziałam uśmiechnięta w SS do siedzącego przy mnie Rona.
♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦♦
Lumos!
Ten rozdział ma 1080 słów, a więc mam nadzieję że mnie nie zabijecie. Jak coś to mam różdżkę i trzy koleżanki które mam nadzieję że mnie przed wami obronią. Bynajmniej taką mam nadzieję.
Nox!

Historia przyjaźni Harry'ego Pottera i Draco MalfoyaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz