Tak jak to już miałam w nawyku, nerwowo poprawiłam swoje włosy ręką i razem z przyjacielem stanęłam pod drzwiami czekając aż kobieta nam otworzy. Kiedy tylko usłyszałam przekręcanie zamka miałam wrażenie że zaraz zapadnę się pod ziemię. Nie widziałam mamy Thomasa tak długo, a on tak szybko wyskoczył z takim pomysłem. Zawsze musi coś wymyślić.
- Już jesteście - kobieta uśmiechnęła się szeroko i spojrzała na naszą dwójkę. Czyli to wszystko było zaplanowane? Ja się jeszcze z tobą policzę blondynku.
- Dzień dobry Pani Sangster - przywitałam się.
- Dzień dobry Alice. No chodź tu do mnie! Niech cię przytulę jak ja ciebie kochanie dawno nie widziałam. - przytuliła mnie co od razu odwzajemniłam. - Wejdźcie do środka.
W przejściu ściągnęliśmy buty i już po chwili znaleźliśmy się w salonie połączonym z kuchnią. Te pomieszczenia były naprawdę bardzo ładnie i przytulnie urządzone. Na jednej ze ścian znajdowały się zdjęcia. Te starsze jak i robione prawdopodobnie całkiem niedawno. Jakim zaskoczeniem dla mnie było kiedy na jednej z fotografii byłam ja. Przyjrzałam się jej uważnie starając sobie przypomnieć sytuacje w której musiała zostać zrobiona.
- Chcecie kawę czy herbatę? - zapytała kobieta.
- Poproszę herbatę - oznajmiłam i usiadłam na sofie obok Thomasa.
- Ja również - odpowiedział, a już po chwili rodzicielka przyniosła nam dwa kubki z ciepłą cieczą.
- A teraz opowiadajcie co u was? Jak idą przygotowania do filmu? Zostały wam tylko ponad dwa miesiące.
- Bardzo dobrze - uśmiechnęłam się i spojrzałam na chłopaka. Postanowiłam zapomnieć o ostatniej sytuacji, gdyż dalsze unikanie go nie miałoby po prostu sensu. Oj czuje że znowu będę tego żałować, ale co to za życie bez ryzyka.
- Widzę że nie zdradzicie mi niczego więcej, ani ty ani Thomas nie jesteście na ten temat zbyt rozmowni. No dobrze, ale co u ciebie Alice? Tak dawno się nie widziałyśmy, a widzę że z ciebie zrobiła się gwiazda i jeszcze bardzo wypiękniałaś - pochwaliła mnie, a ja oblałam się lekkim rumieńcem co wywołało u blondyna cichy śmiech.
...
- I co? Było tak źle? - zapytał Sangster z uśmiechem gdy tylko opuściliśmy budynek i wsiedliśmy do samochodu.
- Nie, ale to i tak ciebie nie usprawiedliwia. Mogłeś mi wcześniej powiedzieć że pojedziemy do twojej mamy, przygotowałabym się.
- Dobrze wiem że wtedy z tego nic by nie wyszło, albo odwołałabyś spotkanie, dalej się na mnie obrażała za nawet nie wiem co lub symulowała chorobę. Ja ciebie już dobrze znam.
- Oj jak ja cię za to nienawidzę - wywróciłam oczami.
- A powiesz o co ci ostatnio chodziło? Alice martwię się - powiedział spokojnym tonem.
- Miałam gorszy dzień, ale już wszystko okej. Widzisz gadamy ze sobą.
- Mam nadzieję. Nie chcę ciebie znowu stracić, nie tym razem - spojrzał w moje oczy, ale szybko odwrócił wzrok. - Wiesz.. zgłodniałem. Jedziemy coś zjeść?
- Możemy - wzruszyłam ramionami, a chłopak od razu zmienił kierunek jazdy. Ja za to oparłam głowę o szybę wsłuchując się w słowa piosenki, lecącej z włączonego radia.
Kiedy tylko znaleźliśmy się na miejscu wysiedliśmy z auta i od razu skierowaliśmy się do drzwi od jednej z restauracji. Ściągnęliśmy swoje kurtki i zawiesiliśmy je na stojącym wieszaku. Następnie poszukaliśmy wolnego stolika i przy takowym usiedliśmy. Chwilę później podeszła do nas kelnerka podająca menu i zbierająca od nas zamówienia. We dwójkę poprosiliśmy o spaghetti na które w tamtym momencie mieliśmy wielką ochotę.
W poczekaniu na posiłek zaczęliśmy rozmawiać na błahe tematy, te związane z naszym życiem jak i produkcją filmu. Jakby tak spojrzeć na to z drugiej strony naprawdę szybko się wyrobiliśmy. Na początku cała produkcja miała zająć nam około roku, a tu proszę wyrobiliśmy się w jakąś jego połowę. Co prawda jeszcze trochę nam zostało i pracowaliśmy od rana do nocy, ale jestem pewna iż wszystko wyjdzie tak jak było zaplanowane.
- Proszę pana - z tymczasowego zamyślenia wyrwał mnie głos małej dziewczynki szarpiącej mojego przyjaciela za ramię. Ubrana była w różową sukienkę, a jej długie lekko falowane włosy zdobiła plastikowa korona. - Mógłby mi się pan tutaj podpisać? - pokazała na karteczkę, a ja patrzałam na nich jak na obrazek.
- Oczywiście - uśmiechnął się do niej i chwycił papierek wraz z długopisem. - Jak masz na imię?
- Eliza.
- A więc księżniczko Elizo proszę - podał jej przedmiot, a dziewczynka w zamian przytuliła go.
- Dziękuję - wyszczerzyła się i pobiegła z powrotem do swoich rodziców, a ja posłałam tylko chłopakowi lekki uśmiech który od razu odwzajemnił. W końcu jednak przybył nasz upragniony posiłek i w ciszy zabraliśmy się za zjedzenie go.
...
- Chyba pora wracać - odchrząknęłam widząc jak na ulicy zaczyna robić się ciemno.
- Masz rację - oznajmił, po czym wstałam z krzesła i ruszyłam w kierunku naszych kurtek.
Ubraliśmy je i od razu opuściliśmy lokal, następnie kierując się do samochodu. Kiedy już siedziałam na miejscu pasażera wyjęłam swój telefon sprawdzając wiadomości. Na boga zapomniałam włączyć przez co nie słyszałam przychodzących powiadomień. Dostałam więc kilka sms-ów od martwiącej się Susan na które od razu odpisałam oraz dwa od Alana.
- Przyjechać jutro po ciebie? - zapytał Thomas przerywając tymczasową ciszę.
- Jak chcesz - wzruszyłam ramionami. - Nie chcę robić kłopotów.
- Przecież sam ci to zaproponowałem - zaśmiał się.
- Racja, w takim razie możesz przyjechać.
- Okej, wiesz chciałem zap.. - zaczął, ale od razu przerwał.
- Stało się coś?
- Nie. To znaczy, chciałem podziękować ci za dzisiejszy dzień. Fajnie tak od czasu do czasu o wszystkim zapomnieć i spędzić czas w towarzystwie drugiej osoby.
- Nie ma sprawy. - posłałam mu szczery uśmiech i gdy tylko stanęliśmy na mojej ulicy odpięłam pas. - Ja też dziękuję i przepraszam za moje ostatnie zachowanie.
- Nie musisz. Już i tak wszystko jest okej. - pożegnałam się z nim buziakiem w policzek i wysiadłam z pojazdu. Szybkim krokiem ruszyłam pod moją klatkę wpisując dobrze znany mi kod.
CZYTASZ
𝓣𝓸𝓰𝓮𝓽𝓱𝓮𝓻 𝓐𝓰𝓪𝓲𝓷
أدب الهواةZAWIESZONE Alice May pisarka która w ciągu kilku miesięcy zdobyła wielką sławę. Jej najnowszą książkę pokochały miliony. Nigdy się tego nie spodziewała gdyż od dziecka chciała zostać aktorką. Jednak marzenie pozostało marzeniem. Cała sytuacja zaczni...