Rozdział 3

264 37 6
                                    

Wczoraj Thomas odprowadził mnie pod same drzwi mieszkania. Muszę przyznać że pomysł z naprawieniem przyjaźni naprawdę przypadł mi do gustu. Na dzisiaj za to nie miałam nic do robienia. Po ogarnięciu się i posprzątaniu mieszkania usiadłam przed laptopem, przeglądając moją grupę na facebooku. Większość postów związana była z gratulacjami lub teoriami na temat przyszłego filmu. Jeden z postów jednak przykuł moją uwagę. Należał on do jednego z moich czytelników, a dokładniej Mike'a Roleya. Przez ostatni czas stał się bardzo rozpoznawalny na grupie. Wstawiał bardzo dużo postów i interesował się wszystkim co działo się wokół. Przechodząc jednak do postu:

Cześć wszystkim! 

Dzisiaj przychodzę do was z pytaniem. Jak już pewnie każdy z was wie, głównego bohatera z książki zagra niejaki Thomas Sangster. Jednak co z bohaterką? (Alex) Macie może jakieś propozycje (kto nadawałby się najlepiej), bądź teorie spiskowe kto ją zagra? Jestem ciekaw waszego zdania :)   

Życzę Miłego Dnia!

Zaciekawiona co na to reszta zaczęłam czytać komentarze. Padały tam propozycje typu: Emma Watson, Ariana Grande, Kristen Stewart czy wiele innych. Jednak ku mojemu zaskoczeniu padało bardzo wiele komentarzy typu: "Oczywiste że nasza Alice", "Kto interesował się przeszłością naszej kochanej pisarki wie że zawsze chciała zostać aktorką. Może to jest jej szansa?", "Oglądałam wczoraj cały wywiad w studiu i uważam że Alice May i Thomas Sangster idealnie do siebie pasują (tak wiem że to przyjaciele) Także to oczywiste że ona powinna wystąpić w tym filmie. Byłaby to dla niej ogromna szansa", "Nie często słyszy się o pisarkach które zostają aktorkami. Może teraz się to zmieni? Co o tym myślicie?"

Czytając to wszystko z oczu poleciało mi kilka łez szczęścia. To cudowne uczucie mieć osoby które zawsze za tobą staną, pomimo tego iż wiedzą jak naprawdę będzie. Wyłączyłam laptopa z uśmiechem na ustach i poszłam do kuchni. Z lodówki wyjęłam jogurt pitny i postanowiłam pooglądać telewizje. Obejrzałam jeden z przypadkowych seriali i w momencie pojawienia się napisów końcowych zadzwonił mój telefon. Na wyświetlaczu widniał napis: "Martin Ball". Bez żadnego zastanowienia odebrałam.

- Halo? 

- Alice? Moglibyśmy się jutro spotkać? Chciałbym przedstawić ci kilka kandydatów i zrobilibyśmy casting. Nie chciałbym podejmować pochopnych wniosków bez ciebie. - oznajmił.

- A o której tak dokładnie? 

- Pasuje ci o piętnastej?

- Tak.

- W takim razie wyślę ci adres sms-em. 

- Dziękuję. Do widzenia. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon.

Jestem ciekawa kogo takiego Pan Martin zaprosił i kto dostanie jaką rolę. Może filmową Alex też znalazł. Tylko czy okażą się oni odpowiedni? Tego niestety nie mogę być pewna... Jednak wiem że Thomas pasuje w stu procentach. Dobra jednak teraz nie o nim! Odrzuciłam wszystkie myśli na bok. 

Przecież wczoraj Susan chciała się spotkać, a ja dzisiaj nie mam nic do roboty, więc może to jest odpowiedni czas by porozmawiać? Ubrałam kurtkę, gdyż na dworze zrobiło się zimno i ruszyłam odwiedzić moją przyjaciółkę. Droga do jej mieszkania niestety nie minęła przyjemnie. Co chwilę wiał bardzo silny wiatr który spychał mnie na drugą stronę. Trzeba było darować sobie spacer i pojechać samochodem...

W końcu jednak udało mi się dotrzeć na miejsce. Zapukałam kilka razy w drzwi, aż w końcu dziewczyna mi otworzyła. Przywitałyśmy się, a przyjaciółka wpuściła mnie do środka. Ściągnęłam buty i weszłam do salonu. We dwójkę usiadłyśmy na kanapie i zaczęłam jej wszystko opowiadać.

- A więc jutro odbędzie się casting? - zapytała.

- Z tego co się dzisiaj dowiedziałam to tak.

- Mogłabym przyjść? Chcę porobić kilka zdjęć. - poprosiła.

- Oczywiście że możesz. W razie czego mi pomożesz - uśmiechnęłam się do niej.

- Coś mi się wydaje że nie jestem w tym najlepsza i Sangster bardziej ci doradzi niż ja - zaczęłyśmy się śmiać. 

- A tak w ogóle musimy uczcić milion czytelników. - oznajmiła patrząc się w telefon.

- Co? Kiedy? Jak?

- Właśnie przed chwilą. Zobacz - pokazała, a ja nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

- To tak duża liczba... 

- Wiem - zaśmiała się - I ona ciągle rośnie. 

- Przepraszam cię Susan, ale muszę już wracać. Robi się późno, a na dworze coraz zimniej. Możliwe że zaraz zacznie padać deszcz, a wolę dotrzeć do domu przed ulewą - poinformowałam ją.

- Masz rację. 

Wyszłam z budynku kierując się w stronę mojego mieszkania. Miałam racje, zerwał się jeszcze silniejszy wiatr i zaczęło kropić. Szybkim krokiem ruszyłam naprzód.

- Alice? Co robisz na dworze w taką pogodę - usłyszałam głos za moimi plecami.

- O to samo mogłabym zapytać ciebie Thomas. 

- Byłem załatwić parę spraw.

- A ja wracam od przyjaciółki.

- Chodź, odwiozę cię do domu - pokazał na swój samochód. 

- Dziękuję - wsiadłam do auta kiedy tylko otworzył mi drzwi. - Jaki dżentelmen - zaczęliśmy się śmiać. Blondyn tak jak powiedział odwiózł mnie pod sam dom. Naprawdę nie wiem co bym bez niego zrobiła. Chwilę przedtem z nieba zaczęły spadać bardzo wielkie krople.

- Chodź do mnie na chwilę. Przeczekasz, aż się trochę uspokoi - zaproponowałam.

- Nie chciałbym robić kłopotu. 

- No chodź - nalegałam. - Nie myśl że puszczę cię w taką pogodę do domu.

- Niech ci będzie - uśmiechnął się i wysiedliśmy z samochodu. Podbiegliśmy pod klatkę i gdy tylko wpisałam kod schowaliśmy się w środku. Schodami weszliśmy na drugie piętro i stanęliśmy pod odpowiednimi drzwiami. Chwilę później znaleźliśmy się już w moim mieszkaniu. 

- Chcesz coś do picia? - zapytałam.

- Poprosiłbym. - puścił mi oczko i rozsiadł się na kanapie.

- Herbata może być? - przytaknął, więc wyjęłam z szafki dwa kubki. 

Czekając, aż woda się zagotuje podeszłam do chłopaka, który jak gdyby nigdy nic rozłożył się na całej kanapie.

- Ej! A gdzie miejsce dla mnie? - udawałam obrażoną.

- Dla ciebie też się znajdzie - pociągnął mnie za rękę i w taki o to sposób wylądowałam na nim. 

- Głupek - spojrzeliśmy sobie w oczy i po chwili wybuchliśmy głośnym śmiechem. 

- Coś ty powiedziała? - zaczął mnie łaskotać, w momencie zagotowania się wody.

- Tho... Thomas! Pu...pu... puść mnie! Woda... się zagotowała - mówiłam przez śmiech.

- A co w zamian dostanę?

- Herbatę?

- Tylko? Liczyłem na coś więcej - posłał mi łobuzerski uśmiech.

- No dobrze. Dostaniesz herbatę i buziaka w policzek. Pasuje?

- Niech będzie - pocałowałam go i wstałam. Zalałam kubki gorącą wodą i położyłam na stoliku.

𝓣𝓸𝓰𝓮𝓽𝓱𝓮𝓻 𝓐𝓰𝓪𝓲𝓷Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz