~10~

5K 355 69
                                    

Czytasz? Zagłosuj lub skomentuj!
To naprawdę motywuje!

Poniedziałek. Nie cierpię, nienawidzę, nie znoszę. 

Leniwie otworzyłam oczy i powoli wyczołgałam się spod kołdry. Postanowiłam zaścielić łóżko od razu, bo wiem, że w przeciwnym razie w ogóle się za to nie zabiorę. Założyłam na stopy kapcie - jednorożce i przejrzałam się w dużym lustrze, które stało w rogu pokoju. 

Wyglądam źle. Bardzo. 

Otworzyłam drzwi i przecierając oczy, podeszłam do pokoju Jen. Jak się spodziewałam, dziewczyna leżała jeszcze w łóżku, przykryta po sam nos. Po cichu zbliżyłam się do złotowłosej i kucnęłam na podłodze.

- Wstawaj śpiochu. - powiedziałam i oparłam brodę o materac.

Dziewczyna ani drgnęła, więc powtórzyłam to samo, lecz trochę głośniej. 

- Daj żyć, nigdzie nie idę... - wychrypiała z zamkniętymi oczami.

- Wstawaj, albo ci pomogę. - zaśmiałam się cicho, obmyślając w głowie plan pobudki.

- Pięć minut, no! - Jen podciągnęła kołdrę jeszcze wyżej, zakrywając całkowicie twarz.

- Sama chciałaś. - wzruszyłam ramionami i odeszłam od łóżka po to, by rozbiec się i skoczyć na przyjaciółkę.

- Kurwa, Clara! - krzyknęła. - Mój brzuch... Nie daruję ci! - oznajmiła i zaczęła mnie łaskotać.

- D...dość! B...błagam! - śmiałam się jak opętana pod wpływem tortur dziewczyny.

- Która godzina? - zapytała, gdy próbowałam złapać oddech, po czym sięgnęła po telefon, który leżał na etażerce i głośno pisnęła. - Wpół do ósmej! Kobieto, czemu mnie nie obudziłaś?!

Logika.

Zeskoczyłyśmy z łóżka i biegałyśmy po domu jak nakręcone. Założyłam na siebie czarne rurki i błękitny crop top. Włosy zostawiłam rozpuszczone a rzęsy pociągnęłam maskarą. Wyskoczyłam z łazienki jak poparzona i wkroczyłam do kuchni. Zabrałam się za jajecznicę. Szybko wyciągnęłam z lodówki margarynę i jajka, by zaraz wbić je na gorącą patelnię. 

- Clara! Pomóż! - dobiegł mnie krzyk Jennifer, więc od razu pognałam w jego stronę.

Zastałam dziewczynę w łazience z głową odchyloną mocno do tyłu.

- Co ty odpierdalasz? - uniosłam brwi.

- Kurwa, włosy! - syknęła, gdy poruszyła głową. - Włosy mi się zacięły w zamku!

- Czekaj, nie ruszaj się. - rozkazałam i podeszłam do złotowłosej, by zacząć walczyć z suwakiem.

Po kilku sekundach wyswobodziłam włosy dziewczyny i przyjrzałam się jej ubiorze. Miała na sobie szmaragdową sukienkę przed kolano z krótkim rękawem.

- Dzięki.

- Gdzieś ty się tak... - zaczęłam, ale nie dokończyłam, bo w pomieszczeniu zaczął unosić się siwy dym niosący ze sobą zapach spalenizny. - Jajecznica! - krzyknęłam i biegiem rzuciłam się do kuchni.

Zaraz za mną biegła dusząca się ze śmiechu Jen.

- Ja pierdole, znowu spóźnione. - warknęłam wyłączając palnik pod patelnią. 

Jennifer zgarnęła z szafki jakąś ścierkę i zaczęła machać nią w powietrzu, nie przestając się śmiać.

- I co tak rżysz? - zapytałam z lekkim śmiechem, gdy otwierałam okno, nie rozumiejąc przyjaciółki. 

- Nic nam dzisiaj nie idzie. - parsknęła. - Nawet śniadania nie umiemy zrobić. Jedyne, co nam się dziś udało, to ogromna zadyma. 

Sama zaczęłam chichotać, gdy zdałam sobie sprawę, że dziewczyna ma rację. Oparłam się o blat, nie mogąc opanować śmiechu.

- Uważaj, leci! - usłyszałam tylko niemały trzask porcelany i poczułam ogromny ból. 

- Co się kur... - syknęłam łapiąc się za głowę, która bardzo bolała.

- Jezu, Clara, żyjesz? - zobaczyłam nad sobą blondynkę. - Dzbanek z górnej półki się zsunął i spadł ci na głowę. - zarechotała.    

- Chodźmy już, bo zaraz puścimy to mieszkanie z dymem. - zaśmiałam się przez łzy.

***

- Ja pukam, ty mówisz. - rozkazała po cichu złotowłosa, gdy stałyśmy pod drzwiami do naszej klasy a było już sporo po dzwonku.

- Chyba śnisz. - popukałam się w czoło.

Nagle dziewczyna pociągnęła za klamkę i trzydzieści-parę par oczu spojrzało w naszą stronę. Zorientowałam się, że dalej trzymam palec na czole, więc szybko go zabrałam.

- Dzień dobry, bardzo przepraszamy za spóźnienie. - powiedziałam nieśmiało.

- Czy panienki raczyły w ogóle przyjść na dzisiejsze lekcje? - nauczyciel na oko po sześćdziesiątce zsunął okulary na czubek nosa i dokładnie przestudiował nas wzrokiem.

- Przeprosiłyśmy. - oznajmiłam spokojnie ze sztucznym uśmiechem.

- Nie tym tonem, panno Chrase. - ten staruch znowu przekręcił moje nazwisko. Wymawia je kilkanaście razy na dzień i za każdym inaczej. Przecież ono nie liczy stu liter. Niezły mi nauczyciel polskiego!

- Chase. Mam na nazwisko Chase. - wywróciłam oczami i poprawiłam faceta. Otworzyłam usta, żeby dorzucić jeszcze coś, ale wtedy wtrąciła się Jen.

- Pierdol go. - szepnęła mi do ucha i usiadła w swojej ławce razem z Jasperem, który od razu wpił się w jej usta.

Jas znowu razem!

Wymieniłam z nauczycielem wrogie spojrzenia i udałam się do swojej ławki. Gdyby nie Jennifer, ta wymiana zdań zakończyłaby się rękoczynami.

Pod oknem siedział już Austin z tym swoim kpiącym uśmieszkiem. Bez słowa usiadłam na swoim krześle i zaczęłam się wypakowywać. 

- Nieźle. - powiedział nagle. Wyprostowałam się i odwróciłam głowę w jego stronę.

- Co masz na myśli? - uniosłam brew.

- Jak tak dalej pójdzie, to na dzień dobry będziecie sobie sprzedawać kopa w brzuch. - zaśmiał się. Prychnęłam tylko na jego słowa, choć wiedziałam, że poniekąd mówi prawdę.

- Lake, do tablicy! - dobiegł nas zgrzybiały głos nauczyciela.

Phi, a jego nazwisko, to już umie wymówić!

Brunet niechętnie podszedł w wyznaczone miejsce, wywracając oczami.

- O czym mówi Johnson w swoim utworze? - polonista zadał chłopakowi pytanie.

O czym on gada?

- Noo... - zaciął się.

  Czyżby jakiś lag mózgu?    

- Czytałeś to w ogóle? - staruszek podrapał się po swojej siwej brodzie.

- Oczywiście, proszę pana. - brązowooki złączył ze sobą środkowy palec i kciuk.

On ma jakieś tiki, gdy kłamie? Muszę zapamiętać...

- W takim razie, pomoże ci panna Chlase.

CHASE, DO CHUJA!


Cześć kochani! Przepraszam za opóźnienie, ale szkoła nie daje mi żyć... Rozdziały będą pojawiały się raz w tygodniu :33 Kocham was <3



It Is Never EasyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz