Rozdział 3: Odnalazłem ją (1/2)

171 25 5
                                    

Tyler Blake

Ucałowałem jeszcze raz czubek głowy kobiety w moich ramionach. Moja bratnia dusza, w końcu ją znalazłem, choć nie szukałem. To zabawne, że los postanowił postawić mi na drodze moją przeznaczoną, kiedy nie miałem czasu na poszukiwanie jej na własną rękę, ponieważ byłem zbyt zajęty szukaniem brata. Nie mniej jednak cieszę się niezmiernie, że mam ją przy sobie, tylko co ona robiła o tej porze w lesie? Uciekała przed kimś? Zgaduję, że tak sądząc po jej reakcji, gdy usłyszała, jak biegnę. 

Myślała, że ją zaatakuję, zabolało mnie, widząc jej reakcję, ale to się zmieniło, kiedy mnie zobaczyła. Poczułem ulgę, widząc w jej oczach radość i nawet nie wahając się na sekundę, przytuliła mnie. Już niedaleko widać dom alfy, spojrzałem jeszcze raz w dół, aby upewnić się, że moja przeznaczona śpi. Jak tylko się obudzi, będę musiał spytać się o jej imię, wcześniej jakoś wyleciało mi to z głowy. W wejściu nie spotkałem nikogo, dopiero w salonie zobaczyłem siedzącego na kanapie alfę. Kiedy usłyszał kroki, odwrócił się w moją stronę i już wstał, żeby coś powiedzieć, ale zatrzymał go widok śpiącej dziewczyny w moich rękach. Spojrzał się na mnie pytająco i skinął głową na jego biuro.

~ Tylko zaniosę ją do pokoju. - przekazałem mu w myślach.

~ Dobra, to poczekam.

Ruszyłem schodami na górę do mojego pokoju, drzwi zostawiłem wcześniej przymknięte, więc teraz lekko popchnąłem je plecami i się otworzyły, a ja wszedłem do środka i ostrożnie zamknąłem nogą drzwi za sobą. Podszedłem do łóżka i położyłem na nie moją kruszynkę. Zgarnąłem na bok kosmyk włosów, który zsunął jej się na oczy i przykryłem ją kołdrą. Ucałowałem w czoło i cicho poszedłem do mojej garderoby po jakiś podkoszulek i spodenki, po czym opuściłem pomieszczenie. Po zejściu na niższe piętro udałem się prosto do biura alfy. Zapukałem do drzwi, wszedłem dopiero po usłyszeniu ,,Proszę''. Alfa Bryan siedział przy swoim biurku i patrzył na mnie z uśmiechem, czyli nie jest zły ani zaniepokojony, to dobrze. 

- Zgaduję, że masz mi coś do powiedzenia?

- Tak.

- A więc.

- Odnalazłem swoją bratnią duszę.

Bryan wstał z fotela, podszedł do mnie i uwięził w męskim uścisku. Przez te lata, kiedy się mną opiekował, stał się dla mnie jak drugi ojciec. 

- Gratuluję ci z całego serca, cieszę się, że udało ci się ją znaleźć.

- Dziękuję Bryan. - odpowiedziałem, zwracając się do niego po imieniu. 

Nie każdy ma taki przywilej, wszyscy watahy zwracają się do niego po tytule ,,Alfo'', dla mnie pozwala się zwracać po imieniu, ponieważ dla niego jestem prawie rodziną. On z moim tatą byli bardzo dobrymi znajomymi i znali się od dziecka, co czyni z niego prawie mojego wujka.

- Jest jednak coś, co mnie niepokoi.

- Wiem, co masz na myśli, mnie również nie podoba się jej stan. Wszystkiego dowiem się nad ranem, kiedy się wyśpi.

- Tylko nie denerwuj jej za bardzo, nie chcemy, żeby czuła się osaczona. Jeśli nie powie wszystkiego od razu, będziesz musiał być cierpliwy i zaczekać aż się otworzy.

- Zamierzam dać jej czas na przyzwyczajenie się do nowego otoczenia.

- Dobrze ciebie wychowałem.

- Uczyłem się od najlepszych. - uśmiechnąłem się, co odwzajemnił.

- A teraz idź do swojej kobiety, żeby się nie martwiła, kiedy się obudzi.

- Dobranoc. - powiedziałem i ruszyłem na górę.

Śpiąca wilczyca ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz