Rozdział 4: (2/2)

119 13 16
                                    

Tego się nie spodziewałam, wiem, że jesteśmy przeznaczonymi, ale nie wiedziałam, że spotkam kogoś takiego jak... a no tak, zapomniałam spytać go o imię.

- Czy mogę o coś spytać?

- Tak.

- Jak masz na imię?

- Tyler. A ty jak masz na imię?

- Liv.

- Masz bardzo piękne imię Liv.

Zaczerwieniłam się na jego słowa i spojrzałam w dół, aby ukryć przed nim moją reakcję. Udałoby mi się to gdyby nie jego dłoń na moim podbródku. Spojrzałam na niego i aż nie mogłam oddychać, widząc w jego oczach burzę emocji, ale najmocniej widać w nich było miłość skierowaną do mnie. Nie zdążyłam zareagować, jak jego usta nagle znalazły się na moich i delikatnie je muskały. Pocałunek nie trwał długo, ponieważ Tyler odsunął się minimalnie i oparł się czołem o moje.

- Przepraszam, ale nie mogłem dłużej się powstrzymać, jesteś tak niesamowicie piękna.

Przycisnęłam twarz do jego klatki piersiowej i przez chwilę nic nie mówiłam, czekałam aż obejmie mnie ramionami i przytuli do siebie.

- Nie musisz przepraszać. - odpowiedziałam, w końcu podnosząc głowę.

- To dobrze, bo za to nie zamierzam przepraszać.

- Ale za c...

Moją wypowiedź przerwał mi, całując mnie tym razem mocniej niż przedtem. Nie mogąc się powstrzymać, poddałam się uczuciu towarzyszącemu dotykowi jego ust. Założyłam ręce za jego szyję i przyciągnęłam go do siebie bardziej, pogłębiając tym samym pocałunek.

- Nie zapomnijmy o kanapkach, bo się zeschną i będą niezbyt smaczne. - powiedział Tyler, przerywając pocałunek.

- A z czym są?

- Nie wiedziałem, czy wolałabyś coś na słodko, czy coś normalnego, więc zrobiłem trochę z dżemem wiśniowym, kilka z serem i szynką i jeszcze parę z czekoladą.

- Łał, sporo smaków.

- No wiem, trochę dziwne połączenie smaków, ale jeśli nie chcesz jeść wszystkich, to możesz zjeść tylko te, na które masz ochotę.

- Okej.

Usiadłam na łóżku i wzięłam talerz z kanapkami na kolana, Tyler usiadł obok mnie i patrzył, jak jem. Spojrzałam na niego i uniosłam pytająco brew.

- Przepraszam, mój wilk chce być blisko ciebie.

Widziałam, jak lekko czerwieni się na policzkach.

- Aha...

Spuściłam wzrok na talerz z kanapkami i zaczęłam jeść, dalej nie patrząc na Tylera. Musiał zauważyć, że coś ukrywam i położył mi dłoń na ramieniu.

- Liv, czy jest coś, o czym mi nie mówisz?

- No tak jakby...

- Tak?

- No bo ja... nie mam wilka... chyba.

- Jak to chyba?

- W skrócie, gdy byłam mała, to razem z rodzicami byliśmy zaatakowani przez dosyć potężną wiedźmę, zabiłam ją, zmieniając się w wilka, a ona rzuciła na mnie klątwę, przez którą straciłabym swoją wilczycę na zawsze. Moja mama, nie mogąc pozbyć się rzuconej klątwy, zmieniła jej działanie i dopóki nie znajdę swojej bratniej duszy, moja wilczyca będzie spała.

- Ale skoro się odnaleźliśmy, to czy nie powinnaś odzyskać swojej wilczycy?

- Teoretycznie tak, ale nie jest powiedziane, kiedy dokładnie.

- Zatem nie wiadomo kiedy ją odzyskasz.

- Mhm. - odparłam smutno.

- Hej, nie martw się, na pewno niedługo ją odzyskasz.

- Ale ty nie rozumiesz, jak to jest przez całe życie być wilkołakiem pozbawionym wilka, nie mam super zmysłów, nie leczę się jak wilkołak, nawet nie jestem pewna czy wiem, jak to jest być prawdziwym wilkołakiem.

- Może i nie wiem, jak to jest, ale obiecuję, że pomogę ci odzyskać twoją wilczycę.

- Dziękuję.

- A teraz zjedzmy kanapki i kładźmy się spać.

- Myślałam, że są dla mnie. - powiedziałam, uśmiechając się.

- To się nie podzielisz? - zrobił smutną minę.

- Może przyda mi się ktoś do pomocy, sama chyba nie dam radę zjeść tych wszystkich kanapek.

- Ja mogę ci pomóc. - odpowiedział, uśmiechając się.

- No nie wiem, może znajdzie się ktoś inny chętny do pomocy. - udałam, że nad czymś myślę.

- Oj no weź, chyba należy mi się przynajmniej jedna.

- No dobra tylko żartuję, bierz, ile chcesz. - powiedziałam, śmiejąc się.

- Mniam. - wziął dwie kanapki, łącząc je ze sobą.

Śpiąca wilczyca ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz