Rozdział 1: Sny (1/3)

368 27 9
                                    

Od razu wspominam, tak samo, jak w ,,Odmiana'', jedyne co się dzieje z tym opowiadaniem, to skracam rozdziały do tych około 500 słów. Jeżeli ktoś jeszcze nie czytał tej książki, to proszę się nie martwić niczym i czytać dalej. Natomiast jeśli ktoś już wcześniej czytał i czeka na kolejny rozdział, to chciałem tylko powiedzieć, iż pojawi się on, zaraz po tym, jak zajmę się skracaniem wszystkich 8 rozdziałów. Na razie, zapraszam do czytania, jeśli gdzieś znajduje się błąd, to proszę się nie bać i mi go wskazać, bo nie zawsze wszystko zauważę i poprawię.

_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_~_



~*~ Tyler Blake ~*~

- Długo jeszcze? Chcę się pobawić na podwórku. - spytał się mój młodszy brat Zayn.

- Spokojnie już niedługo wrócimy, tylko jedziemy po zakupy do domu. - powiedziała mama.

- A kupicie lody? - spytał się jej, gdy już wychodziliśmy.

- Oczywiście. - uśmiechnęła się do niego.

- Kupimy ci twoje ulubione czekoladowe. - powiedziałem mu.

- Okej. To nie mogę się doczekać.

Jechaliśmy do sklepu i patrzyłem przez okno, obserwując drzewa rosnące koło leśnej drogi, którą jedziemy. Następne co wiem, to widzę samochód nadjeżdżający z naprzeciwka, prosto na nas. I wtedy to silne uderzenie, czułem jak krew cieknie mi po czole zapewne z rany po uderzeniu głową w szybę. Powoli traciłem przytomność, słyszałem krzyki mojego brata i rodziców, widziałem odłamki szkła latające po całym wnętrzu samochodu, który od siły uderzenia zaczął dachować. Zanim ogarnęła mnie ciemność, poczułem jak drzwi po mojej stronie się otwierają, a ja wylatuję z samochodu i ląduję gdzieś na ziemi. Wtedy kompletnie nie miałem siły utrzymać otwartych oczu i zanim odpłynąłem kompletnie, poczułem czyjś ciepły oddech na twarzy.

Zrywam się z łóżka cały zalany potem, ciężko oddychając, a serce bije mi tak szybko jakby zaraz miało eksplodować.

~ Cholerne sny, nie dadzą mi spać.

~ Znowu masz te sny? - zapytał mnie mój wewnętrzny wilk.

~ Tak, ostatnio się nasilają i mam je coraz częściej.

~ Gdybym mógł ci jakoś pomóc to zrobiłbym to bez wahania, ale nic nie mogę poradzić sam wiesz.

~ Wiem, ale i tak dzięki za dobre chęci przyjacielu.

~ Spoko, zawsze możesz na mnie liczyć.

~ Jestem wdzięczny, że mam ciebie.

~ Awww weź, bo się zaczerwienię.

~ Ale wiesz, że to niemożliwe?

~ No cóż, jakbym przejął kontrolę, to teoretycznie mógłbym się zaczerwienić.

~ Ale tego nie zrobisz, bo nie pozwolę na takie spontaniczne przejmowanie sterów.

~ Dobra, psujesz całą zabawę.

~ Fajnie, ale ja nie mam na to czasu, muszę się położyć, spać.

~ Oboje wiemy, że już nie zaśniesz. Tak zawsze się dzieje, gdy masz ten sen.

~ To może, chociaż pójdę na patrol.

~ Dobry pomysł, może coś ciekawego się wydarzy.

Wstałem z łóżka w bieliźnie i wziąłem z szafy jakieś ubrania na zmianę, nie ubierałem się teraz, jeśli i tak będę musiał się rozbierać za moment. Z ciuchami w garści poszedłem na dół, a następnie na zewnątrz, kierując się w stronę wilków z watahy patrolujących teren. Po tym, jak chodziłem przez krótką chwilę, zobaczyłem jednego ze strażników: Adama, będącego w wilczej formie i podszedłem do niego. Na mój widok zatrzymał się i pochylił głowę, pokazując tym szacunek. Zmienił się z powrotem w człowieka i zakładając ciuchy schowane za drzewem przywitał się.

Śpiąca wilczyca ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz