Rozdział 9: (1/2)

115 13 0
                                    

Tyler Blake

Razem z moim wilkiem szukaliśmy naszych przeznaczonych, idąc po ich śladach.

- Kyle, chyba je widzę.

- Ta, ja też.

- No to się pośpieszmy, zanim je zgubimy.

- W ogóle, to po co uciekają?

- Nie wiem, ale już wolę bawić się w szukanie ich, od ciągłego dołowania się.

Szliśmy między drzewami, rozmawiając ze sobą.

- No i tylko tutaj możemy spotkać się prawie realnie.

- No właśnie. Czekaj jak to jest, że dopiero teraz ciebie widzę, ale mam wrażenie, jakbym cię znał całe swoje życie.

- Być może dlatego, że jestem twoją wilczą duszą, ale tylko tak zgaduję.

- Ha ha, a tak na poważnie?

- To dzięki mocy Liv.

- Jakiej mocy.

- Ona jeszcze nic ci nie zdążyła powiedzieć, prawda?

- Mhm.

Ten las byłby okej i chętnie bym sobie tu spacerował dłużej, ale problemem było to, że co chwila musiałem zasłaniać twarz ręką, ponieważ obrywałem w nią gałęziami, co tylko bardziej śmieszyło mojego wilka.

- Okej są przed nami, czuję je.

- W tej wysokiej trawie?

- A gdzie indziej, schowały się? W kopcu kreta?

- Jeny, jaki ty sarkastyczny.

- Przepraszam, ale usłyszałem to raz w telewizji i po prostu musiałem to kiedyś powiedzieć.

- Jak na wilka, to jesteś dosyć dziwny.

- Nie ja jestem tylko ty, nie zapominaj, że jestem częścią ciebie.

- Ta, tą gorszą.

- Chciałeś powiedzieć tą lepszą.

- Nie.

- Okej koniec gadki, są naprawdę blisko.

- Dobrze, że wiatr wieje z naprzeciwka, przynajmniej nie czują naszego zapachu.

- Gotowy?

- Jak zawsze.

- Biegniemy!

Goniliśmy je przez jakiś czas, dopóki obie nie krzyknęły w tym samym czasie:

- Maślanka!

Rozdzieliły się i pobiegły w dwie różne strony.

- Co?

Szybko rozejrzałem się, ale nie widziałem niczego poza trawą, więc pobiegłem w stronę, w którą pobiegła Liv. Chwilę zajęło mi dogonienie jej i złapanie.

- Mam cię!

- Aaaa!

Zaczepiłem o coś nogą i poleciałem do przodu, a ponieważ trzymałem Liv za ramię, to padliśmy na trawę razem. Obróciłem się i uderzyłem plecami o ziemię, a Liv wylądowała na mnie. Zaczęliśmy się śmiać, a ja nie mogłem się uspokoić, bo Liv co chwila mnie klepała po brzuchu, ponieważ kiedy się śmiałem, to ona nie mogła przestać.

- Tyler, już dość.

Tym razem klepnęła mnie po klatce piersiowej.

- Nic nie poradzę, to jest zabawne.

- Tak i przez ciebie boli mnie brzuch.

- Na to nie ma rady, poza tym śmiech to zdrowie.

- To mógłbyś przynajmniej mnie puścić.

Przestałem się śmiać i spojrzałem na nią.

- Nigdy. - odpowiedziałem spokojnie.

Usiadła okrakiem na moich biodrach, nachylając się nad moją twarzą. Jej włosy opadając w dół, rzucały cień na jej twarz i tworzyły barierę przed promieniami słońca. Położyłem dłoń na jej policzku i podniosłem lekko swoją głowę, tym samym łącząc nasze usta. 

Założyłem kosmyk jej włosów za ucho i kciukiem delikatnie gładziłem jej policzek. Długo nie trwał nasz pocałunek, ponieważ usłyszeliśmy wołanie Kyle'a.

- Ej, idziecie czy nie?

Przewróciłem oczami i spojrzałem na Liv, która uśmiechnęła się i dając mi krótkiego buziaka, wstała ze mnie.

- No chodź, zobaczymy, czego chce twój wilk.

- Jeszcze mu się za to odpłacę.

Wstałem i otrzepałem się z trawy, po czym biorąc Liv za rękę, poszliśmy w kierunku, z którego wcześniej dobiegało wołanie mojego wilka.







Kolejna część tego rozdziału pojawi się, kiedy skończę ją w końcu pisać. Jakoś teraz u mnie z czasem krucho, w tym roku w szkole mam sporo do nauki, bo nauczyciele trochę nas cisną. Więc praktycznie rzadko kiedy mam choć trochę czasu na porobienie czegokolwiek, a już tym bardziej na napisanie rozdziału. W razie co to nie wiem, kiedy dokładnie uda mi się dokończyć dziewiąty rozdział, ale prawdopodobnie nie będzie to w najbliższym czasie. Jeśli gdzieś znajdzie się błąd, proszę o poinformowanie mnie o nim, a ja postaram się go poprawić jak najszybciej.

Śpiąca wilczyca ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz