Rozdział 7: To moja wina (1/2)

127 16 4
                                    

Nie. Nie, nie nie nie. NIE!! To nie może być prawda! Ona musi się obudzić, nawet nie miałem okazji, żeby z nią zwyczajnie porozmawiać, poznać się bardziej. Jedyne co teraz mogę robić, to być przy niej i mieć nadzieję, że jednak się obudzi i znów będziemy mogli być razem. 

Lekarka wróciła do swojego domu już jakąś godzinę temu, a ja przez cały ten czas siedziałem obok mojego kwiatuszka. Zmęczyło mnie ciągłe siedzenie na krześle, więc położyłem się obok niej i delikatnie obejmując ręką, przyciągnąłem do siebie nieco bliżej. Wkrótce zasnąłem zmęczony całym dzisiejszym dniem.

~ Tyler.

Słysząc moje imię, otworzyłem oczy i zobaczyłem, że nie znajduję się w moim pokoju, tylko gdzieś w lesie.

~ Tyler.

Znowu to wołanie, ale tym razem głos wydaje się bardziej znajomy. Skądś go kojarzę, ale nie wiem kim... Liv!!

~ Gdzie jesteś? - zawołałem, mając nadzieję, że odpowie.

Rozglądałem się wszędzie dookoła i starałem się przypomnieć sobie, skąd dokładnie dobiegało to wołanie.

~ Tyler jestem tutaj.

Tym razem dźwięk zabrzmiał z mojej prawej więc i tam ruszyłem. 

Szedłem, dopóki w oddali nie ujrzałem postaci mojej przeznaczonej siedzącej na skalnej skarpie. Ubrana była w zwykły jasno-żółty podkoszulek i jasne jeansy, a jej stopy bose jak zwykle odkąd ją poznałem. Zapewne normalnie przyczepiłbym się o to, a także czemu nie ma na sobie żadnej bluzki, jednak zauważyłem, że w ogóle nie jest tu zimno. 

Wręcz przeciwnie, jest tutaj całkiem ciepło, nawet lekko wiejący wiatr nie przynosi chłodu, ale sprawia, że nie jest duszno, a wręcz idealnie. Odwróciła się do mnie i dopiero gdy podszedłem bliżej, zobaczyłem obok niej wilka, a dokładniej mówiąc wilczycę.

~ Chodź, usiądź obok mnie. -  powiedziała Liv.

Zrobiłem to, co powiedziała i spojrzałem na głowę wilczycy usytuowanej na kolanach mojej kochanej.

~ Liv?

~ Tak?

~ Czemu ta wilczyca leży z głową na twoich kolanach.

~ Ponieważ to jest moja wilcza część mnie.

~ Cieszę się, że znów jesteście razem, ale przestraszyłaś mnie na śmierć.

Przytuliłem się do niej, wdychając jej zapach. W pewnym momencie poczułem coś mokrego na moim przedramieniu.

~ Evelyn też się cieszy na twój widok. - powiedziała Liv, chichocząc.

Spojrzałem się w dół na wilczycę i zobaczyłem, że patrzyła się na mnie i radośnie merdała ogonem.

~ Hej Evelyn, ja również cieszę się, że cię widzę. - odpowiedziałem, głaskając ją po głowie.

Zwierzę zamruczało na mój dotyk i kiedy zacząłem drapać ją za uchem, jej tylna łapa zaczęła lekko tupać o ziemię. Liv wybuchła śmiechem, ale jej wilczycy to nie przeszkadzało, bo tylko zabrała głowę z jej kolan, wstała i na chwiejących się łapach podeszła do mnie i siadając po mojej prawej stronie, położyła się u mnie na kolanach. 

Teraz po mojej lewej siedziała Liv a po prawej jej wilczyca. Liv oparła głowę o moje ramię i patrzyła się na widok rozciągający się przed nami. Objąłem ją ramieniem i przytuliłem do siebie, na co westchnęła cicho.

~ Tyler?

~ Tak?

~ Ja nie wrócę.

~ Co? Czemu?

~ Nie mogę zostawić mojej wilczycy samej, ona mnie potrzebuje.

~ Liv ja...

~ Przepraszam, że przeze mnie nie możemy być razem.

~ Hej, nie smuć się skarbie. Będę na ciebie czekał wieki, jeśli będzie trzeba.

~ Dziękuję.

~ Dla ciebie wszystko. - powiedziałem, całując ją w skroń.

~ Nie zdążyłam ci czegoś powiedzieć wtedy, w domu.

~ Czego?

~ Chciałam ci powiedzieć, że cię...

Śpiąca wilczyca ✏️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz