~Róża~

165 13 10
                                    

Dzisiaj wraz z rodzicami wracam do domu. Pewnie spytacie dlaczego do domu, a nie na odwrót? Już tłumaczę. Dwa tygodnie temu, wyjechaliśmy do znajomych, gdzie właśnie je spędziliśmy i teraz wracamy. W tym momencie jedziemy samochodem, a ja słucham muzyki, tak się składa, że akurat leci piosenka mojego ulub zespołu BTS. Zatracam się w dźwiękach melodii i patrzę na otaczający wokoło mnie świat.

Kiedy tak patrzę na drogę przypomina mi się sen z przed kilku dni. W nim z rodzicami jechaliśmy samochodem gdy wjechało w nas auta. Nie powiedziałam o nim nikomu i to mnie martwi. W siadając do auta widziałam scenę wypadku. Mimo iż mam jakieś obawy to i tak się cieszę że wracamy.

Kiedy tak myślałam spojrzałam się na drogę to co tam ujrzałam przeraziło mnie. Podczas gdy rodzice się kłócą, jedzie prosto na nas ciężarówka. Potem wszystko działo się tak szybko, że pamiętam wszystko jak przez mgłę, krzyk mamy, tatę który usilnie próbuje jakoś uniknąć zderzenia, silne uderzenie i ciemność.

Obudziłam się dopiero w szpitalu. Lekarz powiedział że mam lekki wstrząs mózgu i żebym leżała i odpoczywała. Lecz, kiedy spytałam się co z rodzicami to powiedział, że później się dowiem i żebym na razie myślała o sobie. Dlaczego? Czyżby oni... Nie ży... Nie to za pewne nie prawda, a ja się będę niepotrzebnie martwiła.

Następnego dnia mogłam już opuścić szpital, lecz coś nie dawało mi spokoju...

- Doktorze? Co z moimi rodzicami? - zapytałam się. Odkąd się obudziłam wczoraj w moim sercu kłębiła się obawa że coś poważnego się im stało. Nie wiem dlaczego.

- Wiedziałem że o to spytasz. - westchnął lekarz - Twoja matka nie przeżyła wypadku i zmarła na miejscu, - nie wierzę, to żart, prawda? - a co do twojego ojca... - za wahał się - to żyje. - uf całe szczęście - Ale jest w stanie ciężkim, musieliśmy wprowadzić go w stan śpiączki farmakologicznej. - a jednak nie. I co teraz? Mama nie żyje, a tata może z tego nie wyjść. Cały świat się mi zawalił

- Co?! On przecież musi żyć. - próbowałam sama siebie jakoś przekonać, że nic się nie stało - Co teraz ze mną będzie? - zapytałam po chwili. To pytanie najbardziej mnie dręczyło.

- Na zewnątrz czeka już jeden z pracowników pogotowia opiekuńczego. Policjanci chcą z tobą porozmawiać, a potem pewnie trafisz do kogoś z rodziny. - powiedział.

Miałam wtedy 15 lat. Kilka miesięcy przed 16 urodzinami. Tego dnia wszystko związane z rodziną znikło, a po tym została jedynie pustka, dziura, rana, która powoli się zakleja.

~***~

Dzisiaj mija pełne 3 miesiące od wypadku i śmierci mamy. Nadal nie mogę sobie wybaczyć tego, że przeze mnie zginęła. Dlaczego uważam że to moja wina? To proste. Gdybym wcześniej zareagowała, a nie myślała o niebieskich migdałach, może by żyła, a tata nie byłby w takim stanie w jakim jest do tej pory.

Moje urodziny są cztery dni i trzy miesiące po tej tragedii. Jeśli myślicie, że będę je obchodzić normalnie, tak jak by nic się stało, to się mylicie. W końcu niedawno zmarł ktoś mi bliski.

Tak w ogóle to mówiłam że dzisiaj wybieramy się do dziadków Kasi i Kuby od strony ich ojca? Nie? To już wiecie.

- Róża gotowa? - zadała pytanie moja kuzynka.

- Jeszcze chwila. Tylko daj się uczesać. - odpowiedziałam

- Okej.

- Ki, wiesz może gdzie jest moja torebka?

- Taka ciemno fioletowa  z różyczką?

- Tak, a skąd wiesz o którą mi chodziło? - spytałam.

Imperium Avalon - Akademia Magii |ZAWIESZONA|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz