|Po powrocie do akademii, w gabinecie wicedyrektora|
Narrator
Dziewczyna siedziała lekko zamyślona na fotelu, w gabinecie wicedyrektora. Czekała na reprymende od niego za swoje nieodpowiednie zachowanie. Jednak tylko czekała. Oczekiwała nie tylko reprymendy, ale również samego wicedyrektora. Rozmawiał on obecnie z jej matką oraz jej ojcem. Widziała zawiedzenie w oczach rodziców. W matki oczach widziała również złość, a w ojca zdezorientowanie. Lucas, bo bowiem tak się zwał, uważał, że ona odkryła już wszystkie swoje zdolności. Lecz z każdą chwilą okazywało się, że jednak jeszcze nie. Była ona zdolna, lecz momentami lekko zagubiona. Jej rodzice westchneli, spojrzeli się na nią, coś powiedzieli i odeszli. Wicedyrektor wszedł do swojego gabinetu, spojrzał się na dziewczynę i podszedł do swojego biurka przy którym zasiadł. Swój wzrok zwrócił na siedemnastolatke i westchnął.
- Wiesz, że zachowałaś się nie odpowiedzialnie, prawda? - dziewczyna tylko kiwnęła głową.
- Tak, wiem. - odpowiedziała ze skruchą.
- Mam nadzieję, że zdajesz Sobie sprawę, jak bardzo było to niebezpieczne. Powinienem Ci dać nagane i w odpowiedni sposób ukarać. - Spojrzał się na nią zamyślonym wzrokiem i milczał przez chwilę, jakby się zastanawiał nad czymś.
W głowie dziewczyny pojawiły się różne myśli. Do myślała się, że ta sytuacja nie przejdzie, nie zauważona. Wiedziała, że plotka może się szybko roznieść, a ludzie różnie na nią zareagują. Jedni będą zdziwieni, a drudzy to oleją i pomyślą, że nie była to ona tylko jej siostra.
- Jednak... - zaczął mężczyzna - Tak się nie stanie. To była pierwsza taka sytuacja, więc Ci odpuszczę. - dziewczyna spojrzała się mocno zdziwiona na wicedyrektora, w końcu słyną z nie odpuszczania kar uczniom.
To zawsze jej matka była tym łagodniejszym typem nauczyciela na stanowisku dyrektora niż on. Dlatego też to zjawisko jest nadzwyczajne i żaden z starszych uczniów by w to nie uwierzył.
- Nie patrz się tak. Jesteś wzorową i pilną uczennicą. Do tego nie sprawiasz żadnych problemów, poza dzisiejszym nieodpowiednim zachowaniem. Dlatego też Ci odpuszczę. Jednak też jest jedno ale. - spojrzał się na wymownie.
- Tak? - nastolatka patrzyła wyczekująco na mężczyzne.
- Nikomu nic nie mówisz, jak coś to miałaś do wyboru pełne wypracowanie na temat zbliżania się do leśnych zwierząt lub dwu tygodniowy przymus pomagania w sekretariacie albo swojej matce. Wybierz sobie, które miałabyś wykonywać. - machnął niedbale ręką, następnie oparł się wygodnie o krzesło patrząc na swoją uczennice.
- Czyli nie mam kary, ale ją mam? - spytała profesora aby się upewnić.
- Dokładnie tak. W teorii masz karę, ale nie w praktyce. A teraz zmykaj już do pokoju. - Gdy dziewczyna w stawała i kierowała się do wyjścia, mężczyzna poraz kolejny odezwał się do nastolatki - I bym zapomniał. Luiza kazała przekazać, abyś zaraz po naszej rozmowie przyszła do niej, do gabinetu.
Lilianna tylko kiwnęła głową i powiedziawszy ciche "dobrze" zniknęła za drzwiami od pomieszczenia.
Lilianna
Wyszłam z pomieszczenia i odetchnęłam z ulgą. Nie wierzę, że ominęła mnie kara od wicedyrektora. Przecież jeszcze nikt nie wyszedł stąd bez kary... Nawet za najdrobniejsze przewinienia dostawali, a ja nie dostałam. Pewnie mama na to wpłynęła, a jak nie to ona mi da.
Spojrzałam się na pusty korytarz, by następnie ruszyć nim ku gabinetu rodzicielki. Kiedy dotarłam pod odpowiednie drzwi, zapukałam. Po krótkiej chwili, która trwała dla mnie wieczność usłyszałam stłumione "wejść". Uchyliłam drewnianą powłokę by wejść do pomieszczenia. Panował obecnie tutaj półmrok, a cały pokój był oświetlany ogniem z kominka. Kiedy weszłam głębiej zobaczyłam mamę pochylającą się nad papierami oświetlone lampką, a na kanapie siedział tata. Oboje spojrzeli się na mnie nieodgadnionym spojrzeniem.
- Miałam tu przyjść zaraz po rozmowie z profesorem Zaffiro. - odważyłam się pierwsza odezwać. Byłam tu nie jeden raz i nigdy się nie bałam. A teraz się boję tego co nadejdzie.
- Tak to prawda. - odezwała się rodzicielka spokojnym i miłym tonem. Może jednak nie będzie aż tak źle?
- Dlaczego miałam przyjść? - spytałam i zastanawiałam jakie by inne pytanie mogłam zadać. - Chodzi o moje ostatnie zachowanie?
- Poniekąd. - Odezwał się tym razem ojciec. - Bardziej o to co się tam wydarzyło.
- Zaffiro powiedział, że jakaś dziewczyna podeszła do Sindiaka, na co zwierzę zareagowało agresywnie i przycisneło ją swoim ciężarem. A Ty w pewnym momencie podeszłaś do Sindiaka i go uspokoiłaś. - Powiedziała mama.
- Możesz teraz Ty powiedzieć co się tam wydarzyło? - Zapytał tata.
- Oczywiście. - Odpowiedziałam. - Było tak jak powiedział profesor. Aleksa jest pierwszakiem, a mała grupka pierwszaków musiała iść z nami. Wszystko było dobrze do czasu aż na horyzoncie nie zobaczyliśmy Sindiaka. Dziewczyna będąc ciekawską zaczęła się do niego zbliżać. Profesor próbował ją zatrzymać, jednak żadne słowa do niej nie trafiały. Gdy była wystarczająco blisko to on się na nią rzucił. Przez parę minut nikt nic nie robił, a ja chciałam jakoś pomóc. Wpadłam na dość ryzykowny pomysł odwrócenia jego uwagi. Jednak nie zakładałam, że otrzymam kolejną moc. Ponieważ okazało się, że mogę rozmawiać z zwierzętami.
- Widzisz Luizo, dobrze mówiłem, że pewnie otrzymała kolejną moc.
- Tak, tak mówiłeś. - Odpowiedziała. - Jeśli chcesz to możesz już iść. Tylko tyle chcieliśmy wiedzieć.
Kiwnełam tylko głową zamyślona. Zastanawiałam się czy spytać o tą jedną rzecz, czy raczej odpuścić. W końcu westchnąłam i zdecydowałam się zapytać.
- Tato albo mamo... Nie wiem kto z was będzie znał odpowiedź... Chodzi o to, że gdy rozmowiałam z Kirio, to znaczy z Sindiakiem to on nazwał mnie księżniczką. Wiecie coś może na ten temat? - Spytałam się.
Oboje spojrzeli się na siebie zdziwieni z jeszcze jedną emocją, jakby strachem, a następnie na mnie.
- Księżniczką? - Spytała mama.
- Jesteś pewna? - Dopytał tata.
- Tak, jestem.
- yhh. Z tego co wiem to w naszym królestwie były dwie księżniczki. Jedna za młodu została porwana, a druga zmarła przez chorobę. W ten o to sposób królestwo nie ma żadnego następcy tronu. A Ty nie jesteś w wieku starszej córki króla, więc to odpada. Mogło też chodzić o to, że jesteś księżniczką zwierząt co jest bardziej prawdopodobne. Tylko weź pod uwagę, że ja naprawdę nic na ten temat nie wiem. - Powiedział tata.
Gdy wyszłam z gabinetu słowa rodziców kłębiły mi się w głowie. Nie wiedziałam co dokładnie miał na myśli Kirio nazywając mnie księżniczką. Rodzice zabronili mi o tym mówić komu kolwiek, dla bezpieczeństwa. Tak powiedzieli, ale czy aby na pewno? Wydawało mi się, że czegoś się boją. Nie wiem. Wiem tylko, że muszę się dowiedzieć o co chodziło mojemu nowemu przyjacielowi, Sindiakowi. I muszę to zrobić jak najszybciej, inaczej nie dam rady.
~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~×~
1005 słów! Czyżby rozdziały wracały do normy?
************
** 1.12.19 **
** 9:36 *****
************
CZYTASZ
Imperium Avalon - Akademia Magii |ZAWIESZONA|
FantasyPowieść nie skończona. Pisana lata temu. Kiedyś do niej wrócę tworząc ją od podstaw. Obecnie będzie zawierać dużo błędów i będzie dosyć płytka jak dla mnie. W królestwie Avalon, gdzie mieści się akademia magii, zostaje porwana córka pary królewskie...