Larissa
- Raz, dwa, trzy! Raz, dwa, trzy! Trzy, dwa! Trzy, dwa! Raz, dwa, trzy! Tępo! Trzymajcie tępo! - nadzorował wszystkiego nasz profesor Helio Frisce. Uczył nas, kontroli nad własną mocą, jej korzystania oraz sztuk walki. Jego zajęcia były zawsze naprawdę spoko. Do tego był czarodziejem, więc łatwiej mógł zatrzymać nasze czary wrazie niebezpieczeństwa.
Niestety zaraz po dzwonku przyszła mama i oznajmiła nam, że ze względu na nieobecność jakiegoś nauczyciela, klasa pierwsza ZNÓW ma znami lekcje. Jakby nie mogli pójść do innej klasy tylko do naszej. Teraz siedzą i nas obserwują, choć niektórzy również z nami trenują.
- Kalia! Tępo! - krzyknął sor. Dziewczyna dorównała nam narzuconego tępa. - Dobra, odpocznijcie! - do kończył i odszedł na bok. Klasa zeszła z areny i podeszła do ławek. Położyłam się na podłodze i zamknęłam oczy.
- Źle to robisz. - usłyszałam nad sobą męski głos. Otworzyłam powieki by zobaczyć kto to powiedział. Był to ten idiota Sarienco. Jak zwykle myśli, że wszystko wie najlepiej. Podniosłam się do siadu patrząc na niego zło wrogo, by następnie stanąć twarzą w twarz.
- A Ty co? Zrobiłbyś to lepiej? - uniosłam brew ku górze. Kawałkiem widziałam jak moja siostra podnosi się z siadu i kieruje się w naszą stronę zapewne prowadzona naszymi emocjami.
- A żebyś wiedziała. - powiedział pewnie i podniósł wysoko podbródek.
- To może zmierzymy się na arenie, co? Wtedy się przekonamy kto jest lepszy! - powiedziałam zła. Słyszałam jak większość na sali wciągnęła głośno powietrze, a na ramieniu poczułam delikatną dłoń.
- Świetny pomysł! - odparł.
- Jesteś pewna, że właśnie tego chcesz? - spytała się mnie siostra.
- Tak, ktoś musi mu pokazać gdzie raki zimują. - odpowiedziałam.
- Bądź ostrożna, nie zrób nic głupiego i nie daj się sprowokować. - odpowieda mi z troską - Musisz też pamięć, by nie zrobić mu zabardzo krzywdy... W końcu to synalek Francesco. - spojrzała mi głęboko w oczy. Kiwnęłam tylko głową i weszłam na arenę. Profesor i ten idiota już tu byli, więc tylko do nich dołączyłam.
- Znacie zasady? Jeśli tak to wam je tylko przypomnę. Walka wręcz i magią dozwolona. Używacie swoich umiejętności by pokonać przeciwnika nie robiąc przy tym im za dużej krzywdy. Gracie czysto, bez żadnych niedozwolonych chwytów. Czy wszystko jasne? - patrzy się na nas, a my kiwamy tylko głową mordując się wzrokiem. - Skoro wszystko jasne to świetnie! Weźcie to do ust i rozgryście.
Profesor podał nam czerwone kapsułki, które wzięliśmy do ręki. Przeciwcik trochę się temu przyglądał zanim wziął ją do ust. Ja bez zbędnych ceregieli, włożyłam ją do swojej jamy ustnej i włożyłam pomiędzy zęby, by następnie ją rozgryść. Podeszłam do końca areny zdejmując bluzę i wróciłam na wcześniejsze miejsce. Skinełam profesorowi głową, że jestem gotowa. Pokazał znak, że możemy zaczynać i zniknął tworząc wokół areny barierę bezpieczeństwa.
Lilianna
Ler podjęła niebezpieczną decyzję. Chciała walczyć z Sarienco. Wiedziałam, że to się źle skończy dla jednej lub drugiej osoby. Ewentualnie dla obu. Moja siostra była dobrą zawodniczką, lecz obie nie wiedziałyśmy na co stać chłopaka. Fakt, że profesor był i pilnował żeby to nie zaszło za daleko poprawiał mi humor.
Gdy weszli na ring, Helion dał zawodnikom kapsułki regeneracji. Siostra dobrze znając działanie pigułki, szybko ją pogryzła. Podeszła do mnie i przekazała swoją bluzę. Stanęła na przeciw chłopaka i dała znać sorowi, że jest gotowa. Ten znikną z areny tworząc barierę bezpieczeństwa. Rozpoczęła się walka.
CZYTASZ
Imperium Avalon - Akademia Magii |ZAWIESZONA|
FantasyPowieść nie skończona. Pisana lata temu. Kiedyś do niej wrócę tworząc ją od podstaw. Obecnie będzie zawierać dużo błędów i będzie dosyć płytka jak dla mnie. W królestwie Avalon, gdzie mieści się akademia magii, zostaje porwana córka pary królewskie...