Tego dnia obchodzę urodziny razem z Różą. Jako że ona po tym wypadku woli nie wychodzić z domu to postanowiłem żeby zostawić ją samą. Moja siostra dołączyła się do mojego zdania, a mama... A mama to będzie siedzieć w biurze, zresztą tak jak zawsze gdy zostaje w domu. Dlatego też nigdy nam nie przeszkadza.
Wracając, wraz z Kasią poszliśmy do parku na spacer. Wędrowaliśmy bardzo długo. Przysiedliśmy się przy jeziorze i rozmawialiśmy o ostatnich zdarzeniach.
Nagle poczułem ukłucie na całym ciele we wszystkich mięśniach ciała. Z powodu nagłego bólu krzyknąłem.
- Aaa
- Kuba, co się dzieje?! - zapytała się przerażona siostra.
- Boli... Wszystkie mięśnie.. Nie wiem tylko dlaczego.
- Kuba ja nic nie widzę... - nagle ból znikł, a jego miejsce zajęła ogromna energia, siła, która mnie rozpierała.
- Już mnie nie boli. Minęło. Co to było?
- Nie wiem bracie. Nie wiem.
W tym momencie woda z jeziora się uniosła i spadła prosto na nas. Co najlepsze wokół mnie utworzyła się wodna bańka, która mnie ochroniła przed wodą i nie jestem mokry. A siostrunia owszem. Ciekawe dlaczego?
- Chorobcia! Dlaczego ja?! A nie ten pies przy moście?! - wykrzykuje wkurzona.
- O co ci chodzi? A tak w ogóle to co to było? - pytam nie wiedząc dlaczego na mnie krzyczy.
- Ty nie wiesz? - pyta się zaskoczona.
- Ale czego nie wiem? - na moje pytanie wzdycha.
- No dobra, to od czego mam zacząć?
- Najlepiej od początku.
- Początku nie znam, mama mi tego nie powiedziała.
- Więc może od tego co wiesz albo co to było?
- Niech będzie. Zacznijmy może od tego, że nasza mama jest magiem.
- Kim? Magiem? Kto to?
- Tak, magiem. Mag to osoba mająca jakieś moce nadprzyrodzone.
- No dobra...
- Tak jak mówiłam, mama jest magiem i ja również, tak samo jak ty.
- Ja?
- Tak, ty. Jak widzisz ty panujesz nad wodą, ale nie wiem dlaczego wcześniej cię bolały mięśnie.
- To nie jest ważne.
- Jest ważne dzieciaki. - odezwał się nagle jakiś głos.
- A ty kim jesteś? - odezwała się siostra odwracając w stronę głosu i zaciskając dłonie w pięści.
- Ja? - zapytał, a po chwili wybuchł śmiechem.
- Tak ty. Odpowiedz. - nadal zachowuje zimną krew, chociaż widzę że jest jej coraz trudniej.
- Poco te nerwy moja droga? Zwą mnie Seltres.
- Nie kojarzę kogoś takiego.
- Ależ to oczywiste, że nie wszyscy mnie mogą znać.
- Czego od nas chcesz?!
- Zaraz czegoś chce... Przyszedłem tylko pogadać z wami.
- Z nami? Ciekawe o czym! - pierwszy raz od chwili co on przyszedł się odezwałem, ale z wyraźną kpiną w głosie.
- No jak to o czym? No o waszych zdolnościach.
- Tsa jasne. A ja jestem wielka stopa.
- Wiesz że to zwierzę istnieje naprawdę? Tylko, że się ukrywa w najdalszych zakątkach, tam gdzie nikt nie zagląda.
- Wiesz gdzie to mam? Gdzieś ,to mam! - powiedziałem. Nie poznaję siebie.
- Wracając do tematu... To powiedziałaś, że go wcześniej bolały mięśnie, to oznaka jednej z móc. A mianowicie siły.
- A ty niby skąd to wiesz? - zapytała siostra.
- A to już tajemnica. - odpowiedział i w tej chwili zerwał się silny wiatr. Bardzo silny. - No no, mogłem się domyślić że to będzie woda i powietrze, chociaż bardziej stawiałem za ogniem...
- Słuchaj koleś! Nie wiem kim ty jesteś, ale odwal się od nas! - krzyczy siostra. Czyli ona nie wie kto to? Myślałem, że kojarzy go.
- Zostaw ich w spokoju, Seltresie! - a ten to skąd się tu wziął? Wiem tylko tyle, że wziął się znikąd. Pojawił się od tak.
- A jak nie to co?
- To pożałujesz! - i zaczęła się walka pomiędzy nimi - Uciekajcie dzieciaki do domu i to natychmiast! - krzyczy ten ,,dobry'' chyba dobry.
Mimo wszystko uciekamy i wbiegamy do domu, a potem do biura matki, uprzednio zamykając wszystkie drzwi. Opowiadamy wszystko pomijając sytuacje z tymi facetami. Po zakończeniu rozmowy idę się kąpać, a następnie spać. Ciekawe o co chodziło z tym, że to oznaki jednej z mocy.
CZYTASZ
Imperium Avalon - Akademia Magii |ZAWIESZONA|
FantasyPowieść nie skończona. Pisana lata temu. Kiedyś do niej wrócę tworząc ją od podstaw. Obecnie będzie zawierać dużo błędów i będzie dosyć płytka jak dla mnie. W królestwie Avalon, gdzie mieści się akademia magii, zostaje porwana córka pary królewskie...