#1

368 20 3
                                    

*Perspektywa Angeliki

Jak zwykle spóźniona wbiegłam do sali lekcyjnej. W progu powiedziałam pani mniej więcej coś takiego:

-Dzień dobry, przepraszam za spóźnienie!

-Siadaj, proszę. Jesteśmy na stronie 42 - odpowiedziała mi pani z geografii.

Usiadłam obok Nessy, mojej najlepszej przyjaciółki. Siedzimy razem w ławce już 8 lat.

-Czemu się spóźniłaś? Tylko nie mów mi, że przez to, co zwykle... - powiedziała zatroskana i lekko załamana koleżanka.

-Tak, dokładnie przez to - szepnęłam, pokazując jej poranione nadgarstki. 

-Angela, proszę! Musisz przestać... Martwię się o Ciebie - teraz Nessa była bliska płaczu. - Jeśli nie przestaniesz powiem to pani pedagog i wychowawczyni. Wiem, że tego nie chcesz, ale na prawdę musisz z tym skończyć! Przecież z czasem jest tylko gorzej, wiem coś o tym... - mówiła coraz głośniej. Kilka osób przed nami obróciło się w naszym kierunku. 

Siostra Nessy niedawno wyszła z depresji. Między innymi dlatego się przyjaźnimy: Nessa już kilka razy odciągnęła mnie od popełnienia samobójstwa, tak naprawdę tylko ona mnie rozumie. Wie o chorobie wiele, ponieważ sis wszystko jej mówiła. Nessa ma niesamowity dar nakłaniania ludzi do dobrych czynów i odciągania ich od tych złych. Wiele osób bardzo zmieniło się w jej towarzystwie.

-Dobrze, obiecuję, postaram się przestać. Ale sama wiesz najlepiej, że nie można przestać z dnia na dzień. Sama doskonale wiem, że potrzebny mi jest psycholog, inaczej nie dam sobie rady. Ale póki co mam Ciebie i to mi wystarczy. Nie chcę, żeby ktoś jeszcze wiedział o mojej chorobie.

No tak... Nie wspominałam jeszcze, że o mojej depresji wie tylko Nessa. Mama i tata, nauczyciele, szkolny pedagog, inne koleżanki ani nikt inny nie ma pojęcia o chorobie. Co prawda każdy zauważa, że na przerwach siedzę sama, jestem cały czas smuta, nie udzielam się na lekcjach i zamknęłam się w sobie.

Spytacie: Jak to? A pani z W-Fu nic nie zauważyła?

Otóż: nie. Dlaczego? Odpowiedź jest bardzo prosta. Cierpię na osteoporozę, w związku z czym zwolnienie na W-Fie mam całoroczne. Zawsze noszę bluzy z długimi rękawami i zakrywam ślady zbrodni, które codziennie odbywają się w moim pokoju. Oczywiście tnę się jeszcze w kilku innych miejscach, ale tylko dlatego, żeby zadać sobie ból. Tak naprawdę poważnie i śmiertelnie robi się w okolicy nadgarstków, i tam mam najwięcej ran. 

Jeśli ktokolwiek z Was zadał sobie pytania: Nie boli Cię to? Jak ty dajesz radę? Jakim cudem rodzice nic nie zauważają? Dlaczego Twoja najlepsza przyjaciółka nie pomaga Ci bardziej? I najważniejsze: Czemu to robisz i co w ogóle Cię do tego nakłoniło?

Odpowiadam: Boli, ale jestem przyzwyczajona do bólu. Nie daję rady. Nie interesują się mną na tyle, na ile powinni, a gdyby tak było nigdy nie popadłabym w depresję. Jest na tyle wyrozumiała, i na tyle mnie rozumie, że nikomu o tym nie mówi. Wie, że to sprawiłoby mi największy ból.

Dlaczego to robię? Nie wiem. Dlatego, żebym umarła, cierpiała... Żebym ukarała się za to, że pozwoliłam na to, co się stało. Że w ogóle się urodziłam. 

Co mnie do tego nakłoniło? Tu raczej pasuje ,,kto?"

Mój były, ale nie tylko. Cały popieprzony świat. Dlaczego jeszcze tu jestem i to piszę? Dlatego, że trzyma mnie przy życiu jedna osoba: Nessa. Wracając do ex, rzucił mnie dla jakiejś taniej blondynki. Wtedy cały świat się zawalił...


Hej!

Nie martwcie się, nie jest to mój pamiętnik ;)

Po prostu ostatnio naszła mnie ochota na coś smutnego i depresyjnego. Jeśli ktoś odczuwa wyraźne zmiany w zachowaniu natychmiast przestań to czytać!

Okej, nie mam nic do pisania. Mam nadzieję, że rozdział Wam się podoba. Moim zdaniem jest to jedno z lepszych opowiadań... 
Ja lecę pisać kolejny rozdział, ten jest trochę dłuższy, bo aż 580 słów!

Głosujcie i komentujcie ;D Narka :***


REZIsz mnie... [Wracamy do żywych!]Where stories live. Discover now