#5

255 13 2
                                    

Ocknąłem się pod prysznicem. Powoli dochodziłem do siebie, a kiedy wszystko mi się przypomniało szybko zakręciłem wodę i oparłem się o ścianę. Co się ze mną dzieje?!

Szybko wyszedłem spod prysznica, przez szyby całkowicie nic nie było widać. Wyszedłem nagi z łazienki i... zamarłem. Przede mną stała dziewczyna. Nawet nie myślałem o tym, że jestem nagi. Dziewczyna miała na sobie przemoczone ubranie, a raczej to, co z niego zostało. Jakieś strzępy... Prawdopodobnie zaatakowało ją dzikie zwierzę. Mieszkam w lesie, raczej na pewno. Miała wypieki, cała się trzęsła. Na pewno ma gorączkę. Płacze... Spojrzała na mnie błagalnym wzrokiem i wyszeptała cicho ,,Pomóż mi... proszę"

Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że nie mam na sobie ubrania. Dziewczyna, o dziwo, nie patrzyła na moje klejnoty. Ciekawa jest... Nie każda by się tak zachowała, inne już by się gapiły. Być może nie miała na to siły? Spuściła głowę i o mało się nie przewróciła.

Szybko narzuciłem na siebie jakieś ubranie.

- Co się stało? Co ci jest?

Dziewczyna się nie odezwała. 

-Mogę Cię rozebrać? Wiesz... do bielizny - odpowiedziałem speszony i odwróciłem wzrok. - Widzę, że nie masz na to siły, a to konieczne.

Dziewczyna pokiwała lekko głową. Położyłem ją delikatnie na kanapie i kładąc na niej delikatnie jej nogi zauważyłem, że ma całkiem sporą i głęboką ranę na udzie.

Niedobrze... Będzie trzeba zaszyć i to na żywca. Nie mam żadnych leków przeciwbólowych... Chcę zadawać sobie ból, a nie go uśmierzać.

Na pewno wiedziała o skaleczeniu, ale na razie nie chciałem jej straszyć stanem rany. Zabrudzona i do szycia... Delikatnie zdjąłem jej poszarpane ubrania. Została już tylko koszulka. Zdejmując ją z jej rąk zauważyłem, że ma blizny po cięciu się. Spojrzałem na moje nadgarstki: zdecydowanie mniej. Musi mieć ciężkie życie. Cięższe, niż ja.

Spojrzałem na nią. Wie, że ja wiem. Uśmiechnąłem się do niej smutno. Odwzajemniła gest. Poszedłem po ubrania dla niej.

-Masz - podałem jej ubrania. - Są... nowe i na pewno będą za duże, ale przynajmniej ciepłe.

-Dziękuję - powiedziała cicho.

-Może chcesz trochę alkoholu? Powinien szybko cię rozgrzać - spytałem z uśmiechem.

Nie, nie! Dziękuję. Może już pójdę...

Co jej się stało?

-Zaczekaj! - krzyknąłem.

-Nie, naprawdę muszę już iść.

-Może jednak nie? Nie najlepiej się czujesz. Proszę, zostań. Jeśli wyjdziesz nie przeżyjesz. Masz ranę na udzie, sprawa wygląda poważnie, a tak się składa, że potrafię ci pomóc. Albo zabije cię jakieś zwierzę, albo umrzesz z zimna, albo z bólu. Nie odchodź!

Boże... To zabrzmiało tak, jakbym się w niej zakochał! Jeszcze ten rozpaczliwy głos. Ale ewidentnie zareagowała tak na ten alkohol. Albo jest na niego uczulona (co raczej niemożliwe), albo bardzo go nie lubi (wątpię), albo jest w ciąży. Czy to zawsze musi spadać na mnie?! Chora, ranna dziewczyna. Być może za kilka miesięcy będę musiał odebrać poród w moim domu. Słodki jezuu...

-Jesteś w ciąży? - spytałem wprost. Może nie powinienem?

-T-tak.. - odparła jąkając się.

-Który miesiąc? - spytałem, nieco łagodniej.

-Czwarty.

Cały czas była tylko w bieliźnie. Przejechałem lekko wzrokiem na jej brzuch. Rzeczywiście, był lekko zaokrąglony.

-Kurwa... - zakląłem pod nosem.

-Mówiłeś coś?

-Nie nie, nic...

-To dobrze.

Usiadła z powrotem na kanapie.

-Zrobiłbyś mi herbaty? - spytała.

-Jasne - odparłem. Zrobiło mi się głupio, że nie pomyślałem o tym wcześniej i nie spytałem zaraz po propozycji alkoholu. Wolałem się już nie odzywać i poszedłem tylko do kuchni.

*5 minut później*

Wróciłem z herbatą do pokoju.

-Wróci... - nie dokończyłem. Dziewczyny już nie było.

Hej!

Rozdział miał być całkowicie inny, a mianowicie o tym, że to on ją znajdzie w lesie, na tym lodzie. Ale gdy tylko pisałam o tym, że wyszedł nagi z łazienki, nie potrafiłam się powstrzymać :D

Mam nadzieję, że rozdział się podobał i nie macie mi za złe tej dłuższej przerwy.

Ogólnie piszcie, co sądzicie o tym rozdziale. Dziękuję też serdecznie za wszystkie pozytywne komentarze i gwiazdki :*** Kocham Was!

Miłego wieczoru :)




REZIsz mnie... [Wracamy do żywych!]Where stories live. Discover now