#16

122 8 6
                                    

Moje policzki, całe mokre od łez... A mimo to potrafię się uśmiechnąć... Dlaczego? Oh... To akurat bardzo proste. Moje pierdolone życie dobiegnie wreszcie końca i już nikt mi nie pomoże... A właściwie nie przeszkodzi. Ta cała szopka wokół Remigiusza nie mogła się skończyć inaczej... Nie wiem co chce tym osiągnąć, ale ja... Ja po prostu nie umiem. Mam plan. Zrobię to szybko i boleśnie. Ale szybko. Uda się, wierzę w to. A on... Skoro tak chce to proszę bardzo. Nie będę prosić sie o jego miłość, nie o to chodzi. Chciałam stworzyć rodzinę, kochająca się i wspierająca, stworzyć własne miejsce na ziemi, własny dom. Ale to wszystko przepadło, nie ma już znaczenia. Nie mam dla kogo żyć i... Nigdy nie miałam. Właściwie to nie wiem na czym mi zależy w życiu. Na niczym. To jedyne sensowne rozwiązanie. No bo na czym ma mi zależeć? Na kłótniach i kłamstwach? Jebię to.. Niech ten skurwiel radzi sobie sam. Mam go w dupie. Gdyby tylko dziecko żyło może byłoby inaczej, ale i tak nie byłabym dobra matką... Na kim miałoby się wzorować? Na obcych ludziach? Nie miałam odwagi nikomu powiedzieć o ciąży, tym bardziej iść teraz do moich rodziców z dzieckiem na rączkach i powiedzieć żeby się przyzwyczaili bo zostali dziadkami... Bez sensu.
Podchodzę jeszcze do łóżka Remigiusza. On śpi. Ja tez za chwilę zasnę, na wieki. Eh.... Tak mnie zranił, a mimo wszystko kocham tego idiotę... Tego psychopate... Niech śpi. Beze mnie będzie mu lepiej.

REZIsz mnie... [Wracamy do żywych!]Where stories live. Discover now