Bucky zawiesił swoją kurtkę na wieszaku. - Hej, chcesz gorące kakao?
- Pewnie - powiedział Steve kiedy zmagał się z butami.
Bucky poszedł do kuchni i zajął się napojem opierając się chęci spojrzenia przez ramię na Steve'a.
Kiedy już skończył Bucky wręczył Steve'owi kubek z kakao i usiedli naprzeciwko siebie przy maleńkim kuchennym stole. Obydwoje byli cicho przez kilka minut kiedy pili swoje kakao.
To Steve przerwał ciszę. - Buck?
- Hmm?
- Czy ty... mnie lubisz?
Bucky zakrztusił się swoim kakaem. Odstawił kubek gdy kaszlał. - Co... ja...
- Nie znienawidzę cię, jeśli powiesz że mnie lubisz. Po prostu muszę wiedzieć.
- Ja... - Bucky patrzył na swoje paznokcie unikając wzroku Steve'a. - Dobra. Tak, lubię cię.
Steve odstawił kubek na stół i wstał ze swojego krzesła.
Bucky patrzył jak Steve podchodzi do niego. Położył ręce na barkach Barnesa i usiadł mu na kolanach.
Bucky poczuł, że się czerwieni. - Co ty...
Steve uciszył Bucky'ego chwytając go za szelki i przyciągając do pocałunku.
Bucky rozpuścił się prawie natychmiast. Usta Steve'a były ciepłe, słodkie i smakowały jak gorące kakao. Było jeszcze lepiej niż sobie wyobrażał.
Nie znaczy to, ze do późna nie spał i wyobrażał sobie, że całuje Steve'a. Absolutnie nie. To byłoby śmieszne.
Bucky wsunął dłonie we włosy Steve'a przyciągając go bliżej.
Nagle - zdecydowanie za wcześnie- wszystko się skończyło. Steve odchylił się do tyłu.
- Ty... lubisz mnie? - spytał bezbarwnie Bucky. Jego mózg nie pracował na najwyższych obrotach.
Steve złożył ręce na karku Bucky'ego i uśmiechnął się do niego. - Zastanawiałem się kiedy się zorientujesz.
Bucky powoli jeździł rękami w górę i w dół po bokach Steve'a. - Jezu, jestem idiotą. Myślałem, że byś mnie znienawidził.
- Nigdy bym cię nie znienawidził. - Steve oparł swoje czoło o czoło Bucky'ego.
Bucky wziął głęboki wdech. - Steve?
- Tak?
- Czy możemy znowu się pocałować?