- Zostawiłeś mnie na śmierć!
- Nie, nie zostawiłem!
- Zapomniałeś o mnie!
- Nie sądziłem, że możesz przetrwać upadek! Myślałem, że nie żyjesz!
- A co z 'będę z tobą aż do końca'?
Steve usiadł na łóżku pocąc się, dysząc i drżąc.
Koszmar wciąż tkwił mu w głowie. Nadal mógł usłyszeć głos Bucky'ego odbijający się w jego głowie.
Zostawiłeś mnie na śmierć.
- Steve? Wszystko dobrze? - Bucky wymamrotał z poduszki obok, jego głos był zachrypnięty.
- Tylko... tylko koszmar.
To trochę rozbudziło Bucky'ego. Podniósł głowę z poduszki i rozłożył ręce.
Steve odchylił się do tyłu na Bucky'ego, odprężając się z nim. Ręce Bucky'ego otoczyły go i trzymały mocno. Wydawał się mówić, jesteś bezpieczny. Jestem tu.
Steve osunął się z powrotem, nawet jeśli był za duży by być małą łyżeczką i mimo że było to nieco niewygodne. Ponieważ koszmary nigdy nie odejdą, od żadnego z nich, nie po tym co obydwaj przeszli. Ale pomaga posiadanie siebie nawzajem. Ta świadomość, że nie ważne co, zawsze będą w stanie zwrócić się do drugiego po miłość i wsparcie.