Steve otworzył szeroko oczy, ziewając i wyciągając chude ramiona. Leniwie rozchylił wargi i przetarł oczy. Strumienie porannego słońca sięgały nieśmiało przez zasłony.
Jego niebieskie oczy nagle rozszerzyły się, gdy przypomniał sobie wydarzenia z poprzedniej nocy. Leżał obok Bucky'ego.
Oczy Steve'a ujrzały mężczyznę śpiącego obok niego.
Włosy Bucky'ego były rozczochrane, koszula była na podłodze, a jego ręce rzucano niedbale na małą talię Steve'a.
Steve nie mógł przestać myśleć, że Bucky wygląda tak pięknie, poczuł się trochę brudny przez tą skandaliczną myśl.
Jednak myślenie w ten sposób o swoim najlepszym przyjacielu sprawiło, że czuł się cudownie.
Steve próbował ustalić, czy śni, czy nie.
Na pewno myślał, że śnił ostatniej nocy, kiedy Bucky wrócił do domu pijany z randki z jakąś damą.
Jego koszula była rozpięta, oczy zamglone, a na jego ustach pojawił się uśmieszek.
- Tęskniłem za tobą, Stevie - powiedział, kiedy przeszedł oszołomiony przez drzwi, ciągnąc Steve'a w niechlujny uścisk. Steve się zarumienił. Bucky okazjonalnie stawał się wobec niego bardziej czuły, kiedy był naprawdę, naprawdę pijany. Steve zwykle udawał, że śpi.
Ale tym razem Steve nie zdążył dotrzeć do kanapy na czas, aby ciągnąć tą maskaradę, więc stał tam z ramionami przyjaciela rzuconymi wokół jego talii, usta Bucky'ego przy jego uchu.
Steve czuł zapach alkoholu w jego oddechu, gdy Bucky szeptał do niego. - Tęskniłem za tobą tak bardzo.
Steve mu nie odpowiedział. Po prostu zmienił temat, odsuwając się od Bucky'ego. - Jak tam była twoja randka? Wcześnie wróciłeś.
Bucky opadł na sofę, przewracając oczami. - Ze wszystkich nudnych panienek na Brooklynie ta była zdecydowanie najgorsza, nawet ze mną nie zatańczyła, Stevie! - Wyrzucił ręce z okrzykiem.
Steve zachichotał cicho.
- Mogłem myśleć tylko o tym, że wydałem całe trzy dolary, kupując jej kolację. Przynajmniej mogła ze mną zatańczyć ale nieee, odmówiła.
Rzucił głową na tył sofy i spojrzał na Steve'a. - Ale tęskniłem za tobą - powiedział ponownie.
Steve uznał to za swój sygnał do odejścia. - Cóż, jestem naprawdę zmęczony, Buck, myślę, że pójdę spać. - Wstał z kanapy, tylko po to, by Bucky złapał go za ramię i pociągnął z powrotem.
- Dlaczego nie spędzasz ze mną czasu, Stevie? - Steve widział w oczach przyjaciela zranienie.
Steve wpatrywał się w swojego pijanego przyjaciela. Potrząsnął głową i powiedział cicho: - Bucky, naprawdę jesteś pijany, myślę, że powinniśmy iść spać.
Bucky zmarszczył brwi i Steve martwił się, że rozgniewał przyjaciela.
Wyższy mężczyzna pochylił się do drugiego i syknął. - To, że jestem pijany, nie oznacza, że nie wiem, co robię.
Steve miał już wstać, gdy Bucky mocno położył dłonie na ramionach Steve'a, popychając go na sofę i uderzył ustami w usta Steve'a.
Oczy Steve'a rozszerzyły się, usta otworzyły w szoku, a on sam był niezdolny do ruchu kiedy Bucky otaczał palcami jego szyję i pogłębiał pocałunek ze swoim najlepszym przyjacielem.
Steve nie mógł powiedzieć, że nigdy nie myślał o całowaniu Bucky'ego. Oczywiście nigdy by się na to nie zdobył, ale często o tym fantazjował.