epilogue.

63 5 6
                                    

Evans, jesteś gotowa by porzucić swoje jakże piękne nazwisko i zostać panią Bieber?

Charlotte Bieber, jak pięknie to brzmi.

Od kilku dni tylko te myśli chodzą jej po głowie. Z każdym kolejnym jest coraz bardziej szczęśliwa, że ma przy sobie takiego mężczyznę jak Justin.

Ona wie najlepiej jak bardzo się zmienił pod jej wpływem. To już nie jest ten sam egoista jak na początku. Pokazał prawdziwego siebie. Kochającego, czułego, dobrodusznego Justina, który jest najdoskonalszym mężczyzną na świecie.

Zgodził się nawet zamieszkać z nią w Nowym Jorku. Wynajęli niewielkie mieszkanie w centrum. Wszystko zaczęło się jakoś układać.

– Pani Bieber, tutaj!

Chłopak macha jej z drugiej strony ulicy. Czeka na nią, a później zabierze na obiad jak codzień i będzie słuchał jej marudzenia o dzisiejszym dniu na uniwersytecie. Taka ich rutyna.

Dziewczyna uśmiecha się na samą myśl o spędzeniu reszty dnia z ukochanym. Tak jest znacznie łatwiej, niż gdyby dalej mieli rozmawiać przez kamerkę. Mimo, że brudne ubrania Justina walają się po całym domu, chłopak nie umie po sobie posprzątać i tak jest idealnie.
Nauczy się, powtarza sobie za każdym razem kiedy narzeczony znowu zrobi coś nie tak jak trzeba.

Rozgląda się. Prawo. Lewo. Prawo. Jeszcze raz lewo.
Nic nie jedzie. W porządku, może iść.

Stawia kilka kroków.
Jest w połowie drogi.
Nagle słyszy przerażający krzyk Justina.

– Charls, uważaj!

Później to już tylko ciemność.
Nic nie słyszy.
Nie widzi.
Nie czuje.

Jakby to wszystko w ułamku sekundy się skończyło.

Wyjące syreny. Słyszy je, o dziwo.
Czyjś szloch.
Głośny.
Przekleństwa.
Głosy ratowników.
Wie, że są tu przy niej.
Ale ona nie może się ruszyć.
Nie może otworzyć oczu.
W końcu przestaje oddychać.
Teraz to już nie czuje kompletnie nic.
Ale co się tak właściwie stało?

FAITHFUL // {JUSTIN BIEBER}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz