Zasadzka

1.6K 88 17
                                    

Para dni po spotkaniu klanów

Wracałam z drużyną po wypełnionej misji. Kitsune, Risu, Taemasa, Fukuro na stałe zostali członkami mojego oddziału. Byliśmy pół dnia od Konohy a moje myśli zaprzątał pewien niebieskooki blondyn. Od naszej randki spotkaliśmy się może dwa razy. Nie wiem jak nazwać naszą znajomość. Nie mogę teraz winić Boruto za brak czasu na nasze spotkania bo dobrze wiem, że ojciec wypruwa z niego siódme poty by dobrze przygotować się do egzaminu na chunnina. Z rozmyśleń o chłopaku zaczęłam myśleć o drodze. Przez to rozkojarzenie prawie spadłam z gałęzi. Skakaliśmy po drzewach. W końcu Konohe otaczają dość spore lasy. Z tego co wiem każda wioska jest specyficznie położona. Suna (wioska piasku) otoczona jest pustyniami, Kumo (wioska chmur) oceanami, Iwa (wioska skały) górami, Kiri (wioska mgły) też w lasach ale jak nazwa wskazuje jest  tam dość wodniście i często panuje tam mgła. Gwałtownie się zatrzymałam i skoczyłam na twardą ziemię czując zbliżające się chakry. Reszta zrobiła to samo. Dałam im znak by stanęli do siebie plecami. Szerzej otworzyłam oczy licząc wrogów.

- Wrogowie ze wszystkich stron. Musieli to planować. Jest ich około setka. - Powiedziałam.

- C-co? - Zająknęła się kobieta z maską sowy, przerywając mi. Zacisnęłam zęby.

- Większość to poziom jonninów, cholera. - Wymamrotałam gamę przekleństw pod nosem. - Nie mogę zagwarantować, że wszyscy przeżyjemy więc radzę się pilnować. - Dodałam a po niespełna trzech minutach staliśmy w centrum stu osobowej grupy. Czas pokazać, że jestem godna zostania Hokage. Nikt z mojej drużyny nie może zostać zabity. Nie dam rady bez Sharingana. Zdjęłam maskę a moje ubrania i włosy wróciły do zwykłego stanu, spojrzałam na moją drużynę

- Uchiha Sarada. - Powiedział kitsune.

- Musicie zlikwidować jak największą liczbę trzymając się boku, to rozkaz. - Rozkazałam nie bacząc na ich zdanie. - Zaczynamy. - Powiedziałam i rzuciłam się na przeciwników.

Z dość dużą prędkością przemknęłam między przeciwnikami patrząc im w oczy Mangekyo Sharinagenem. Złapałam około piętnastu w genjutsu. Zaatakowali własnych, zdezorientowanych sprzymierzeńców. Niestety szybko zostali wykończeni. W ten sposób w trzy minuty wykończyłam dwudziestu ludzi. Kątem oka spojrzałam na pozostałych walczyli z kilkoma przeciwnikami na raz i nie radzili sobie zbyt dobrze. Złożyłam pieczęcie i wykonałam potężną wodną technikę. Następnie potężna technika stylu błyskawic. Kolejna dziesiątka dość kiepsko to idzie. Wrogowie atakowali różnymi stylami ale ja większość odbijałam Gunbai. Użyłam Kuchiyose no jutsu i przywołałam siedem węży. Słyszałam krzyki ludzi pożeranych lub po prostu zabijanych. Nie robiło to na mnie wrażenia. Zaatakowałam autorską technikę szóstego Hokage - Raikiri - przebijając mnóstwo ludzi ręką owiniętą błyskawicami. Raz jeszcze spojrzałam na drużynę. Żyli, blondyn walcząc nie zauważył shinobi z kataną. Nie wahając się ruszyłam do kitsune. W chwilę stanęłam przed nim zasłaniając go własnym ciałem.

- Sarada!!! - Krzyknął chłopak widząc jak katana przebija mój brzuch. Z lekkim sykiem kopnęłam obcego shinobi w brzuch. Moi podopieczni patrzyli się na krew spływającą po moich ubraniach. Złożyłam pieczęć i wyjęłam ostrze. Paskudna rana. Po chwili czerwony kryształ na moim czole zmienił się w znaki i kreski, które zaczęły rozchodzić się po moim ciele. Rana natychmiast się zabliźniła nie pozostawiając żadnych śladów. Znaki cofnęły się po chwili pozostawiając dobrze znany wszystkim kryształ.

- Odsuńcie się. - Powiedziałam. Pieczęć dość mocno skróciła moje zasoby chakry. Załoga wykonała moje polecenie. Uaktywniłam boską kontrolę Susanoo. Jego czerwony kolor zwrócił uwagę wszystkich pozostałych wrogów.

23:03 ( 07.01.2018 )

2 - Ao no Exorcist : Błękitna Miko

4 - Hinata : Wychowanka Danzou

4 - Fairy tail : Droga do gwiazd

4 - Naruto : Prawdziwy ból

I co ja mam teraz zrobić?

Ladyhellobell

BoruSara : Droga Sarady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz