Pogodzeni

1.8K 110 2
                                    

- Jesteśmy przyjaciółmi, prawda Sarada? - Haruki uśmiechnął się podając mi rękę.

- Wiem, że jesteś jednym w wrogów Konohy. Karą za to jest śmierć. - Powiedział jak zwykle poważny ojciec i pchnął go w serce Raikiri.

- Haruki!!! - Krzyczałam gdy krew, jego krew rozproszyła mi się na policzku. Stałam w kałuży krwi. Krwi mojego przyjaciela, zdrajcy. Biała sukienka zaczęła przybierać czerwony kolor. Poczułam coś na policzkach. Dotknęłam tego. Myślałam, że to były łzy lecz to była krew. Moja krew. Nie mogłam się ruszyć.

***

Z krzykiem podniosłam się do pozycji siedzącej. Znów ten sam koszmar. Obejrzałam się dookoła. Miałam uaktywniony Mangekyo Sharingan. Byłam w swoim mieszkaniu rozpamiętując śmierć Harukiego. Szybko się ogarnęłam i wyszłam na balkon. Był niewielki ale mogłam z niego spokojnie patrzeć na Konohe i głowy siedmiu Hokage. Odkąd zostałam wice dowódcą całego ANBU minęły dwa tygodnie. Oddział pod moim dowództwem wykonał już kilka tajnych misji a ja dziś mogłam wreszcie odpocząć. Ubrałam się w swój zwykły strój. Bandaż na biuście, białe spodenki, buty shinobi i czewony płaszcz do ziemi z herbem klanu Uchiha. Wyszłam z domu kierując się bezpośrednio do domu Hokage. Muszę w końcu porozmawiać z jego synem. Szłam ulicami i widziałam ludzi, którzy zdziwieni patrzyli na mój niecodzienny wygląd i znak klanu Uchiha. Po chwili dotarłam do średniej wielkości domu na obrzeżach wioski. Dom Uzumakich. Zapukałam a po chwili pojawiła się piętnastoletnia dziewczyna o długich, prostych, granatowych włosach i niebieskich oczach. Na każdym policzku miała dwie poziome kreski. Nosiła czarną bluzkę shinobi w kratkę odsłaniającą lekko dość duży biust, na to miała założoną bluzę. Wyglądała podobnie do cioci Hinaty.

- Himawari! - Rzuciłam się dziewczynie na szyje. Ta jak większość ludzi nie kojarzyła z kim ma do czynienia. - Nie wiesz kim jestem, prawda? - Pokręciła głową. W tym momencie podeszła do nas Pani Uzumaki i przytuliła mnie. Kiedy byłam mała byłam u nich częstym gościem. Przynajmniej ona wie kim jestem.

- Sarada skarbie jak ty wyrosłaś! - Powiedziała białooka.

- Mamo, kto to? - Spytała córka Hokage.

- Nie poznajesz? To Sarada Uchiha. - Powiedziała kobieta.

- Boruto jest w domu? - Spytałam ignorując dziwne spojrzenie jego siostry. Myślałam, że mnie prześwietla.

- Tak, poczekaj chwilę. Boruto!! - Krzyknęła kobieta. Chwilę później zobaczyłam blondyna zeskakującego ze schodów. Trzymał ręce w kieszeni i wyglądał na przybitego.

- O co cho... - Zaczął ale zobaczył mnie. - Sarada? Co ty tu robisz? - Spytał a ja układałam w głowie przemowę o przyjaźni. Raz kozia śmierć.

- Chciałam z tobą porozmawiać. - Wyjaśniłam. - Możemy się przejść? - Spytałam nie chcąc rozmawiać przy jego rodzinie, jeszcze Naruto tutaj brakuje.

- Eee... jasne. - Dodał po chwili. Wyszliśmy i po kilku minutach zaczęłam temat.

- Chciałam cię przeprosić. - Powiedziałam ze spuszczoną głową.

- Za co? - Nie rozumiał o co mi chodzi.

- Przepraszam, że odeszłam bez słowa i potem, jak wróciłam ignorowałam cię. - Powiedziałam spokojnie dalej patrząc przed siebie.

- To ja powinienem cię przeprosić. - Powiedział ku mojemu zdziwieniu. - To co wtedy powiedziałem... ja naprawdę tak nie myślę. - Powiedział a ja uśmiechnęłam się. - Przyjaciele? - Podał mi rękę.

- Przyjaciele. - Podałam mu swoją.

BoruSara : Droga Sarady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz