Demon

1.1K 76 4
                                    

Biegłam po lesie razem z Boruto, Fuu i dwoma zamaskowanymi członkami mojego odziału ANBU do wioski w którą zaatakował demon, youkai. Wioski egzorcystów nie dały sobie rady więc w akcie desperacji wezwano specjalną jednostkę ANBU. Wypadło na nas. Po kilku godzinach nieprzerwanej wędrówki dotarliśmy do celu. Wioska dymiła z daleka. Kiedy tam dotarliśmy jedyne co mogliśmy zobaczyć to ciała, krew rozlewającą się wszędzie i powoli wsiąkającą w ziemię. Widziałam jak Fuu walczy mdłościami. Ciała były porozrywane. Wystąpiłam na przód w poszukiwaniu demona. Po kilku minutach znalazłam młodego mężczyznę w dziwnej zbroi. Otaczała go zła youki. Razem z innymi zaczęłam go atakować  dalekozasięgowymi technikami. Wchłaniał ataki chakry. Cholera.

- Wasze marne ataki nic mi nie zrobią. - Powiedział bez emocji. - Człowiek nie pokona youkai. - Westchnęłam widząc, że ma rację. Skupiłam się wpuszczając energię naturalną do mojego ciała. Wszyscy inni zobaczyli lisi ogień pochłaniający moje ciało.

- Sarada! - Krzyknął Boruto a po chwili ogień zaczął znikać. Wyłoniłam się jako Hanyou. Kwieciste, krótkie kimono i nietopowe włosy szybko zwróciły uwagę wszystkich. - Sarada ty... - Zaciął się Uzumaki.

- Zaczynam. - Powiedziałam wyjmując Katanę, która zaświeciła czerwonym ogniem. Zamachnęłam kataną a ogniste półksiężyce poleciały na Youkai. - Hageshi Mikadzuki (ogniste półksiężyce) - Mężczyzna uniknął większości ale kilka zadało mu pewne rany. Mężczyzna zagryzł zęby i pociągnął nosem.

- Hanyou? - Spytał cicho jakby w to nie wierzył.

- Kasai no kizu ( Rany zadawane przez ogień ). - Powiedziałam a potężne trąby ognia ruszyły prosto na youkai rozrywając go na strzępy.

Wróciłam do swojej postaci wyłączając tryb mędrca. Mrucząc ciche "wracamy" ruszyłam przed siebie nie zwracając uwagi na to czy drużyna idzie za mną. Wiedziałam, że ANBU uczy bezwzględnego posłuszeństwa i cokolwiek się stanie pójdą.

- Demon. - Usłyszałam szept Yamanaki Fuu. Z położenia chakry wyczuwałam, że mówiła do Boruto. - To Sarada jest demonem. - Powtórzyła szeptem. Nie poczułam nic. Wiedziałam, że to nieprawda. Hanyou jaką się staje podczas trybu mędrca to nie jestem ja. Tak samo to, że jestem jinchuuriki Kyuubiego nic we mnie nie zmienia.

- Fukuro. - Użyłam jej pseudonimu. - Nie musisz szeptać i tak wszyscy cię słyszą. - Powiedziałam i zaległa się głucha cisza. Odłączając tak jakby swoją świadomość udałam się do pokoju lisa.

- Kuramo. - Szepnęłam i położyłam się na jednym z lisich ogonów. Kyuubi mi na to pozwalał. On też tego potrzebował.

***

Stałam z formie Hanyou w wielkiej dziurze. Obróciłam głowę w poszukiwaniu lokalizacji swojego pobytu. Przy nagłym skręcie ciała spojrzałam w bok. Były tam monstrualne twarze wszystkich Hokage. Pierwszy, drugi, trzeci, czwarty, piąta, szósty i siódmy. Próbowałam porozumieć się z Kuramą jednak odpowiadała mi tylko głucha cisza. Naglę pojawiły się kłęby dymu. Wyszedł z niego Naruto. Miał szesnaście lat, bujne blond włosy i żółte oczy z poziomą źrenicą. Miał czerwony płaszcz. Stał na dość dużej żabie, która stała na ogromnej żabie wzrostu Kuramy. Łącznie były tam trzy duże żaby, jedna średnia i jedna malutka. Po chwili pojawił się Kawaki i jednym cięciem katany rozciął Uzumakiego i przyzwańców.

- To twoja wina.

BoruSara : Droga Sarady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz