W złotej, majestatycznej klatce czułam niesamowitą energię. Naglę z ciemności wyłoniły się krwistoczerwone oczy. Miały pionowe, czarne źrenice i były przerażające. Upadłam na kolana. Odgłos upadku w wodę odbił się echem kilka razy. Byłam przytłoczona tym wszystkim. Po moich policzkach potoczyły się ciężkie łzy. Co się tu dzieję? Po kilku minutach podniosłam się karcąc się w duchu za taki wybuch. Otarłam łzy wierzchem dłoni i wyprostowałam się przed kratami. Przeczuwałam kim jest owa istota i wcale nie wyglądało to kolorowo.
- Uchiha? - Spytał basowy, głośny i wypełniający całe pomieszczenie głos. - To coś nowego. - Próbował udawać twardego ale czułam pewien smutek w jego głosie.
- Cierpisz, prawda? - Spytałam choć i tak znałam odpowiedź. Z ponurego cienia zaczęła się wyłaniać postać. Była ogromna. Miała dziewięć, wielkich, strasznych ogonów i ciemnorude futro. Lis leżał spoglądając tęsknie na kraty. Poczułam coś. Może impuls. Podeszłam do krat i dotknęłam zimnego metalu. Zimnego jak serce owego Youkai. Krata zaświeciła się na złoty, jasny kolor by po chwili zmienić się w tysiące kul ciepłej energii. Kule rozniosły się po pomieszczeniu stopniowo zanikając. Lis podniósł głowę w wyrazie zdziwienia.
- Ten kto mnie w tobie zapieczętował nie miał wysokich umiejętności Fuinjutsu. - Stwierdził dziewięcioogoniasty. - Nie to co członkowie klanu Uzumaki. - Dodał niechętnie. - Mój każdy jinchuuriki posiadał w sobie krew klanu Uzumaki. Mito... Kushina... Naruto... - Przy ostatnim zawiesił głos. Wspomnienia, smutek, wszystko co czuł. Czy byliśmy tak silnie połączeni? - Technika, którą nas połączyli bazowała głównie na emocjach i przepływie chakry. Widać to pieczęć czterech migrantów. - Zamyślił się lis.
~ Ta dziewczyna jest ciekawa. ~ Pomyślał lis a ja usłyszałam to.
- Czytanie w myślach działa w obie strony. - Powiedziałam tym razem na głos. Lis wyraźnie się cofnął. - Jestem Uchiha Sarada. - Uśmiechnęłam się. - A ty jak masz na imię? - Spytałam a przez pysk lisa przebiegło mnóstwo emocji. Czułam, że ktoś już go oto pytał. Stawiam Kyuubiego, że Naruto. Ktoś chce się założyć?
- Kurama. - Odpowiedział melancholijnym głosem. Mój umysł zalała fala obrazów, dźwięków, myśli jednym słowem wspomnień Kuramy. Był tam głównie młody Naruto. Pierwsze spotkanie tutaj, przemiana w lisa podczas walki z Subaku no Gaarą, zawładnięcie Uzumakim podczas walki z moim ojcem w dolinie końca, trening z białowłosym mężczyzną, który na ochraniaczu miał napis "olej". Potem mój ojciec wszedł tutaj podczas opuszczenia Konohy, walki z Akatsuki, śmierć Jiraiji, rozpacz Naruto, trening na górze Myoboku, tryb mędra, walka z Painem, dowiedzenie się, że czwarty Hokage jest ojcem siódmego, poznanie ośmioogoniastego, walka z Kuramą, rozpoczęcie wojny, walka z moim wujkiem jako ożywieńcem, poznanie czteroogoniastego Son Hana, żółwik z Kyuubim, dalsza walka, zakończenie wojny, walka z moim ojcem, strata ręki, nudne życie Hokage, kłótnię z Boruto, walka z Kawakim i śmierć.
- Przykro mi. - Powiedziałam spuszczając głowę. - Ale Kuramo... Czy wiesz dlaczego zapieczętował cię we mnie? - Spytałam poruszając wrażliwy temat.
- Jestem w tobie od dwóch tygodni. Znam już twoją chakrę. Twoje oczy próbują przebudzić Rinnegana ale wciąż masz za mało chakry. Nie wiem co planuję ale musisz się strzec. - Powiedział a potem zamilkł.
- Ale jak? On potrafił pokonać najsilniejszego shinobi tej epoki. - Powiedziałam zrezygnowana.
- Nauczę cię kontroli nad moją chakrą. Wtedy może będziesz mieć jakieś szanse...
Boże niedość, że zabrałeś Naruto to jeszcze dałeś Saradzie Kyu. Dlaczego?
Opublikował ''Bóg''
CZYTASZ
BoruSara : Droga Sarady
FanfictionKrótko po egzaminie na Chunnina Boruto mówi o kilka słów za dużo. Tak właśnie rozpada się drużyna 7. Sarada Uchiha postanawia wyruszyć w długoterminową podróż ze swoim ojcem - Uchihą Sasuke. Opowiadanie ma miejsce pięć lat później, kiedy to Sarada...