Przyzwanie

1.1K 86 3
                                    

Od pamiętnego spotkania z Boruto unikałam go jak szatan wody święconej. A to znaczy, że bardzo. Z ''uwagą'' wcale nie myśląc o niczym innym słuchałam Kuramy podczas naszej następnej lekcji. Wciąż nie doszliśmy do uwalniania go z mojego ciała.

- Lisi przyzwańcy są uważani za youkai pomimo to inni przyzwańcy są uważane za zwykłe zwierzęta. - Powiedział z poczuciem winy. - Przeze mnie są demonami. Wiesz dlaczego? - Spytał a ja pokręciłam głową. - Żadne inne biju nie są przypisane do wioski przyzwań oprócz mnie. Dlatego, że jestem lisem. Ta wioska broni dostępu do używania ich. Naprawdę niewiele osób zdobywa ich szacunek. - Zaczerpnął tchu i kazał mi do siebie podejść. Nacięłam sobie palec kunaiem tak by kilka szkarłatnych kropel spadło na szpony ogoniastego. - Kontrakt związany. - Powiedział a ja zdziwiona prostodusznością tego kontraktu usiadłam na podłodze skalnej jaskini. Od kilku tygodni prawie codziennie tu przychodziłam. Moje klony robiły za mnie misję. Dzięki Kyuubiemu i trybowi chakry potrafiłam wytworzyć tak silnego klona by przetrwał oddalony ode mnie setki kilometrów. Z późniejszych informacji dowiedziałam się też o zbywanych przeze mnie  próbach kontaktu ze mną Uzumakiego.

- Co mam zrobić? - Spytałam cicho na głos wiedząc, że i tak usłyszy.

- Wykonaj zwykłe przyzwanie myśląc o lisach. - Powiedział a ja znów nacięłam sobie palec i przykładając ją do ziemi wykonałam technikę.

- Kuchiyose no jutsu! - Krzyknęłam I przede mną pojawił się lis dosięgający  do sufity skalnej płyty.

- Kim jesteś? - Spytała złowrogo ciemnoruda lisica.

- Jestem Sarada Uchiha, jinchuuriki Kuramy. - Powiedziałam mając nadzieję, że znają jego imię.

- Masz więc prawo nas przywoływać. - Powiedziała nie zwracając uwagi na lisiego youkai. - Coś jeszcze? - Warknęła.

- Chce się nauczyć Senjutsu. - Powiedziałam a lis zawarczał we mnie.

~ Nie musisz się tego uczyć. Moja chakra ci wystarczy. - Odezwał się basowy głos.

~ Wiem. Ale by pokonać Kawakiego musze być silniejsza niż Naruto, mój ojciec i każdy poprzedni Hokage. - Zaparłam się.

- Niech będzie. - Odezwała się lisica prawdopodobnie chcąc zrobić na złość Kyuubiemu. - Będzie cię uczył lisi mędrzec, Katamei. - Powiedziała rozpływając się w powietrzu. Poczułam coś dziwnego i nim się obejrzałam stałam na polanie. Strasznie wysoko. Polana otoczona była górami i wysokimi drzewami, na których wznosiło się podniebne miasto. - Choć Sarado. - Poleciła a ja poszłam za nią do wodospadu. Stał tam wiekowy lis.

- Samei! Jak śmiesz przyprowadzać tutaj człowieka?! - Lis wyraźnie nie był zadowolony.

- Ona nie jest zwykłym człowiekiem. - Powiedziała. - Nie czujesz tego, Katamei-sama? - Spytała mędrca.

- Kyuubi?!!? - Zorientował się i natychmiast skłonił głowę.

- Katamei-sama nie płaszcz się przed  człowiekiem! - Głos Samei zabrzmiał niespodziewanie ostro.

- Samei. - Katamei odpowiedział tym samym.

- Katamei-sama. - Skłoniłam się. - Przybyłam tu by nauczyć się Senjutsu czyli trybu mędrca. - Powiedziałam spokojnie. - Pomożesz mi Katamei-sama? - Spytałam a przez pysk mędrca przeszło wiele emocji.

- To zależy od tego co jesteś w stanie poświęcić. - Powiedział patrząc. - Od setek lat nikt nie opanował lisiego Senjutsu. Jeśli go opanujesz w czasie trybu będziesz zmieniać się w Hanyou. - Powiedział a ja zastanawiałam się co to jest.

- Hanyou? - Spytałam po chwili.

- Pół youkai i pół człowiek. - Powiedział a ja wstrzymałam oddech. - Jeśli nie opanujesz trybu możesz zmienić się w youkai. - Powiedział a moje myśli wyglądały jak po huraganie.

- Zgadzam się.

BoruSara : Droga Sarady Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz