42

344 24 0
                                    

*JIMIN POV*

Mimo tego, że poszedłem spać o piątej to i tak musiałem o szóstej wstać, żeby uszykować się do pracy. Wolałem nie męczyć Jungkooka, bo wczorajszego dnia doprawdy wyglądał nie najlepiej, a sen na pewno mu dobrze zrobi, tak?

Wychodząc z domu o dziewiątej, byłem już odświeżony, uszykowany i nawet nakarmiłem małego, który zaczął około ósmej płakać, a pieluszkę miał suchą. Co się dziwić skoro całą noc wojował i nie mogłem go uspokoić w żaden sposób. Dlatego też poszedłem tak późno spać. No ale cóż. Trzeba się poświęcać, kiedy zostaje się rodzicem.

Pierwsza godzina nauki tańca młodziaków minęła dość sprawnie, a w czasie piętnastominutowej przerwy przyszedł już Hoseok, ponieważ chciał się rozciągnąć przed swoimi popołudniowymi zajęciami. Ja za to postanowiłem oddalić się na chwilę od swojej grupy i wyciągnąłem z torby telefon, od razu pisząc do mojego męża.

ChimABSChim: Kochanie, jak wstaniesz to daj mi znać jak się czujesz

Wysłałem wiadomość i z westchnięciem wyciągnąłem jeszcze z wnętrza torby wodę, po czym usiadłem pod ścianą, zaczynając ją pić.

Kookie_Bunny: Nie śpię od 10 minut, hyung

ChimABSChim: A jak się czujesz?

Kookie_Bunny: Dalej mnie boli brzuch i znowu wymiotowałem

ChimABSChim: Chcesz jechać do lekarza?

Kookie_Bunny: Powinno mi zaraz przejść

ChimABSChim: Dobrze, ja za godzinę wracam. A jak się czuje mały?

Kookie_Bunny: Dobrze, aktualnie śpi

ChimABSChim: Jak coś już go karmiłem

Kookie_Bunny: Dobrze

ChimABSChim: Jesteś pewny, że nie chcesz jechać do lekarza?

Kookie_Bunny: Przejdzie mi

ChimABSChim: Jungkook... Martwię się...

Kookie_Bunny: No dobrze, pójdziemy do lekarza

ChimABSChim: Mam się zwolnić wcześniej?

Kookie_Bunny: Nie trzeba

ChimABSChim: Zgoda, to zadzwonię do Tae czy by nie mógł zająć się małym

Kookie_Bunny: Dobrze, a ja idę coś zjeść do zobaczenia później

ChimABSChim: Smacznego, kochanie

Kookie_Bunny: Dziękuję

Odetchnąłem głęboko, dzwoniąc do Tae, który się zgodził zaopiekować Byunsoo wraz z moją kuzynką. Po skończonej rozmowie odrzuciłem telefon do torby, upijając jeszcze parę łyków wody, a następnie wróciłem do ciężkiego treningu, niestety nie skupiając się na nim zbytnio, ponieważ martwiłem się o Jungkooka, bo przecież było o co... nie?

Po tym jak zajęcia się skończyły, spakowałem na jednej nodze swoją torbę i nie przejmując się już niczym, wybiegłem z budynku, ruszając do samochodu, który zaraz odpaliłem, jadąc z zawrotną prędkością do mojego domu. Wiedziałem, że to mogły być nadal objawy zjedzenia nieświeżych małży, ale jednak coś mu mówiło, że to nie o to chodzi... Po wejściu do domu, spojrzałem na swojego męża bawiącego się z małym w salonie

Notice from true love || JikookWhere stories live. Discover now