45

281 18 1
                                    

*JUNGKOOK POV*

Westchnąłem cicho i ułożyłem małego w łóżeczku, gdy ten spał zszedłem na dół w celu zrobienia czegoś do zjedzenia, dla mnie i Jimina. Byłem na siebie zły, bo to przeze mnie kolejny raz się pokłóciliśmy, a nie chciałem, żeby się gniewał. Z cichym westchnięciem włożyłem zapiekankę do piekarnika i wziąłem się za robienie nam herbat, co z tego, że jest po dwudziestej drugiej. Przeciągnąłem się i, gdy jedzenie było gotowe nałożyłem nam na talerze i postawiłem na stole wraz z kubkami herbaty. Wytarłem ręce w ścierkę i poszedłem do auta, gdzie starszy już spał. Tyle dobrego, że mamy zapasowe klucze. Otworzyłem drzwi od auta i spojrzałem na starszego. Gładząc go po policzku.

-Hyung, wstawaj-szepnąłem cicho wpatrując się w niego

- Nie śpie. - wymamrotał starszy, który nadal miał zamknięte oczy.

-Przepraszam-westchnąłem cicho-Nie chciałem być taki

- Jasne. - westchnął ciężko.

-Wiesz, że cię kocham-spojrzałem na niego-Nie chce, żebyś był na mnie zły

- Nie jestem zły. Po prostu śpię w aucie.

-Jeśli nie jesteś zły, to chodź ze mną zjedź-westchnąłem-I śpij ze mną

- To ty byłeś zły. Sam nie wiem o co skoro nawet nie podrywałem tamtej kobiety, a potem jeszcze narzekałeś na to, że jeszcze ze mną jesteś.

-Ja naprawdę przepraszam-złapałem go za dłoń-Pogódźmy się

- Jak chcesz. - wzruszył ramionami i wyszedł z samochodu. Wystawiłem do niego ręce, czekając aż mnie przytuli

Westchnął cicho i mnie przytulił. - Mały jest sam, więc chodź do domu.

-Kocham cię-szepnąłem i cmoknąłem go w policzek zaraz ciągnąc do domu

- Ja też. - wymruczał, zatrzymując nas, żeby zamknąć samochód.

-Jesteś głodny?-spojrzałem na niego-Błagam powiedz, że tak i zjesz razem ze mną

- Mogę zjeść. - przytaknął.

Odetchnąłem cicho z ulgą i wpuściłem go do domu zaraz zamykając za nami drzwi na klucz-W takim razie chodźmy jeść-pociągnąłem go do kuchni

- Okay. - szedł za mną.

Posadziłem go na krześle a sam usiadłem naprzeciwko niego-Smacznego, hyung

- Nawzajem. - zaczął jeść. Uśmiechnąłem się szeroko i sam zacząłem jeść. Po kilku minutach, gdy zjedliśmy podniosłem się i zgarnąłem naczynia zaraz je myjąc

- Idę się umyć. - oznajmił starszy.

-Dobrze-pokiwałem głową i skończyłem myć naczynia zaraz wycierając ręce w ścierkę i spojrzałem na niego-A dostanę buzi?

- Jak się umyje. - westchnął i wyszedł z kuchni. Westchnąłem cicho i spojrzałem za nim. Smutny skierowałem się do salonu i usiadłem na kanapie podciągając nogi pod brodę optuliłem się kocykiem. Włączyłem telewizor oglądając jakiś nudny film.

Parę minut później usłyszałem jak Jimin schodzi ze schodów i wyciera swoje włosy ręcznikiem. - Nie idziesz do sypialni?

Pokręciłem głową-Zostanę tu jeszcze-westchnąłem wpatrując się w telewizor

- Jak chcesz. - pokręcił głową i ruszył w kierunku pokoiku naszego synka. Oparłem głowę na ręce i przełączyłem kanał szukając czegoś lepszego, ale jak na złość nie było nic ciekawego... Sam nawet nie wiem kiedy zasnąłem wtulony w poduszkę. Przebudziłem się, gdy poczułem jak ktoś podnosi mnie z kanapy.

Przetarłem zaspane oczy piąstkami i uniosłem wzrok na starszego-Co robisz?

- Niosę cię do łóżka. - wymruczał, przekraczając próg sypialni. - W salonie by było Ci zimno.

Pokiwałem głową i wtuliłem się w jego tors zamykając na moment oczy-Tak cieplutko

- Mhm. - starszy położył mnie na łóżku, do którego sam zaraz wszedł. - Dobranoc.

Optuliłem nas kołdrą i oplotłem go nogami w pasie przytulając się do niego bardziej-Dobranoc, Jiminnie

- Nie umyłeś się.

-Nie mam teraz siły-pociągnąłem nosem i zaraz cicho kichnąłem-I jest mi bardzo zimno

- Przeziębiłeś się? - zapytał Jimin, który się zmartwił. - Może jednak weź ciepłą kąpiel?

-A zaniesiesz mnie?-uniosłem na niego wzrok i zaraz zakryłem twarz kichając

- Tak. - podniósł się znów z łóżka, żeby wyciągnąć z szafy jedna z moich cieplejszych piżam i zaraz po mnie wrócił. Gdy starszy wziął mnie na ręce od razu się w niego wtuliłem przymykając oczy. Po wejściu do łazienki, zszedłem z jego rąk i na chwiejnych nogach podszedłem do wanny nalewając do niej ciepłej wody

- Pomóc... Pomóc Ci się umyć?-Pokiwałem głową i powoli zacząłem zsuwając z siebie ubrania próbując nie upaść przy tym. Starszy widząc jak ledwo stoję, pomógł mi utrzymać równowagę.

-Dziękuję-uśmiechnąłem się lekko i rozebrałem do końca zaraz powolutku wchodząc do wanny

- Zapominam czasem jaką masz słabą odporność... - wyznał Jimin, który zakręcił wodę i sięgnął po gąbkę, zaczynając mnie myć.

-Niestety-burknąłem smutny i zaraz znowu kichnąłem-Wkurze się zaraz

- Spokojnie, Kookie. - mąż pogładził mój policzek. - Wezmę sobie wolne.

-Nie musisz, poradzę sobie jakoś-spojrzałem na niego-To tylko katar

- A co jak zarazisz małego?

-Na pewno nie-pokręciłem głową-Chyba-dodałem cicho

- Dlatego wezmę sobie wolne. Tae pewnie zrozumie.

-No dobrze-pokiwałem głową i oparłem ją o oparcie

- Lepiej ci po tej kąpieli?

-Troszeczkę-westchnąłem-Ale najchętniej bym się położył już

- Okay. - westchnął mój mąż. - To wychodź z wanny.-Podniosłem się i wyszedłem z wanny. Wytarłem się do sucha ręcznikiem i nałożyłem na siebie piżamę zaraz wtulając w jego tors

- Jeszcze skarpety, Kookie. - przypomniał mi Jimin i posadził mnie na ramieniu wanny, następnie naciągając na moje nogi skarpetki.

Zaśmiałem się cichutko wtulając z powrotem w niego-Już możemy iść spać?

- Tak, chodź. - wypuścił wodę z wanny i wziął mnie na ręce, kierując się do sypialni, a tam opatulił mnie kołdrą. - Pójdę jeszcze sprawdzić co u małego i wracam.

-W porządku-skinąłem głową i gdy wyszedł z pokoju kolejny raz kichnąłem chowając się pod kołdrą. Dygotałem z zimna cały czas, mimo że w pomieszczeniu było ciepło, a pościel była gruba. Zakryłem się cały kołdrą i cicho kichałem próbując zasnąć. Jimin nie wracał jeszcze dłuższą chwilę, ale gdy w końcu drzwi się uchyliły, odetchnąłem z ulgą. On mnie najlepiej ogrzeje. - Weźmiesz syrop? To taki specjalnie na przeziębienie.

Wychyliłem głową zza kołdry i uniosłem na niego wzrok-W porządku-podniosłem się do siadu

Mój mąż zaraz podszedł do łóżka i usiadł na nim, odkładając szklankę z herbatą na szafkę nocną, a potem dał mi łyżeczkę syropu. - Tylko nie wybrzydzaj. Może być koszmarne w smaku. Pokiwałem głową i spojrzałem na lekarstwo wzdychając cicho, gdy starszy mi je podał przełknąłem wszystko powstrzymując wymioty i zaraz popiłem herbatą

- Dzielny jesteś. - pogładził moje włosy delikatnie.

-Nie dobre-wymamrotałem opadając na poduszki

- Wiem, Kookie. Ale ważniejsze jest zdrowie. - facet mój położył się również. - Jutro weźmiesz znów.

Westchnąłem ciężko wtulając się w jego tors-Jak muszę-wymamrotałem zamykając oczy-Dobranoc, Jiminnie-wyszeptałem i zaraz zasnąłem

Notice from true love || JikookWhere stories live. Discover now