[1]

11.2K 570 291
                                    

Pierwszy rozdział dla Was na osłodzenie tego ciężkiego poniedziałku 😄

🐾🐾🐾

Niall siedział na kanapie z kubkiem gorącej herbaty i patrzył się w telewizor, ale nie potrafił się na nim skupić. Na każdy dźwiek na klatce schodowej miał nadzieję, że Shawn właśnie wrócił bo przemyślał swoje zachowanie. Cholernie go bolało całe te rozstanie, nie mógł uwierzyć, że alfa którego kochał tak postąpił. Nie rozumiał tego. Po mieszkaniu rozległ się dzwonek do drzwi, a blondyn niemal przewrócił się biegnąc do nich z nadzieją. Otworzył je bez sprawdzania, kto za nimi stoi i zdziwił się mocno widząc przed sobą Louisa.

- Cześć Nini! - westchnął drobny szatyn, który też był omegą. Do tego nigdy nie miał partnera, żadnego.

- Uh, Louis. - nie był w stanie ukryć swojego rozczarowania - Wejdź. - odsunął się przepuszczając szatyna.

- Coś się stało? Nie wydajesz się być szczęśliwy moją wizytą. - powiedział delikatnie, gdy się rozebrał z wierzchnich ubrań.

- Myślałem że to Shawn. - westchnął, a w jego oczach znowu pojawiły się łzy.

- Co ten idiota znowu zrobił? - szatyn się napiął, ale widząc łzy Nialla szybko do niego podszedł i objął lekko większe ciało.

- On mnie zostawił Louis. - blondyn rozpłakał się na dobre.

- Co? Jak to? - masował plecy omegi, a w myślach zabijał dobrze mu znaną alfę. Nie przeszkadzało mu tez, że wszystko się działo w wejściu domu.

- Jestem w ciąży, tak się cieszyłem. - pociągnął nosem mocząc koszulkę przyjaciela.

- Och Ni... - mocniej go przytulił i pocałował w czoło - Dupek z niego, wiesz, że zawsze ci pomogę.

- On kazał mi wybierać Louis, między nim a dzieckiem. - blondyn cały się trząsł.

- Jak go tylko spotkam, to wykastruje go. - pociągnął przyjaciela do salonu, gdzie usiedli na kanapie - Nie płacz. - starał łzy z bladych policzków - Razem damy radę.

- Myślisz, że dobrze zrobiłem? - starał się upewnić w swojej decyzji.

- Bardzo, bardzo dobrze. - uśmiechnął sie delikatnie do blondyna - Ale dziwi mnie to co robisz jeszcze w jego mieszkaniu...

- Wziął swoje rzeczy i zostawił mi mieszkanie, zastrzegając że mam się nie upominać o alimenty. - westchnął - Więc tak czy tak będziemy musieli się kiedyś spotkać, żebyś poprzepisywać to wszystko.

- Co za kretyn! - wykrzyknął mniejszy  - Ja się wami zajmę. - pochylił się nad brzuchem blondyna i położył na nim swoją drobna dłoń - Wujek będzie o was dbał maluchu.

- Masz Louis swoją rodzinę, musisz zajmować się rodzeństwem. - blondyn przetarł dłońmi twarz uspokajając się trochę.

- Właśnie tu się trochę zmieniło. - odparł szatyn.

- Co? Jak to? - zmarszczył czoło Niall.

- Muszę się wyprowadzić, dzieciaki rosną i nie ma miejsca dla mnie w domku. - westchnął, kochał swoją rodzinę, ale byli przeciętni przez co nie było ich stać na duży dom, a jego rodzina jest zbyt liczna na tak małe miejsce.

- Wprowadź się do mnie. - zaproponował Horan bez zbędnego przemyślenia sprawy, ale tu nie było co analizować, chciał pomóc przyjacielowi.

- Co? Naprawdę? - spytał zaskoczony.

- Zostałem tu sam. - wzruszył ramionami - Sypialnie są dwie, a ja wolałbym nie być teraz zupełnie bez nikogo.

- Będę się wami opiekował! Obiecuję! - wykrzyknął i przytulił Horana.

- Pomogę ci z przeprowadzką, możesz się wprowadzać w każdej chwili. - uśmiechnął się lekko Niall.

- Dziękuję. - pocałował przyjaciela w czoło i znowu położył rękę na płaskim brzuchu.

- Ja tobie też. - odparł - Wiesz, że z jednej strony mam cały czas nadzieję, że wróci, ale coś mi mówi że to się nie stanie.

- Lepiej, że odszedł i dobrze, że z nim się nie połączyłeś. -powiedział delikatnie młodszy.

- A co jeśli przez to będą problemy z dzieckiem Lou? Jeśli mój wilczek nie da rady bez połączenia. - wyrzucił z siebie dwoje obawy.

- Teraz jest dobra medycyna, nawet mam numer do dobrego ginekologa. Sam miałem do niego iść na badania kontrolne. - wymruczał i wyjął z swoich spodni portfel, a z niego małą wizytówkę, którą podał większemu.

- Na pewno skorzystam. Dzięki. - spojrzał na wizytówkę.

- Niejaki Zayn Malik - wypowiedział - Ma naprawdę super opinie.

- Będę musiał się z nim szybko skonsultować. - odłożył kartonik na stolik od kawy.

- Nawet teraz. - podal przyjacielowi komórkę - Im szybciej tym lepej.

- No dobra. - westchnął i wybrał odpowiedni numer.

Tomlinson zadowolony podskoczył na miescu i klasnal w dłonie. Niall wyczekiwał aż ktoś odbierze połączenie, przewrócił oczami na podekscytowanie przyjaciela.

- Klinika ginekologiczna Zayna Malika. - usłyszał kobiecy głos w słuchawce.

- Um, dzień dobry z tej strony Niall Horan chciałbym się umówić na wizytę do doktora Malika. - wydukał blondyn.

- Jest pan starym klientem, czy nowym?

- Nowym. - odpowiedział.

- Mamy wolną wizytę na następny wtorek na piętnastą trzydzieści. - mruknęła po chwili.

- W porzadku, poproszę. - skinął głową.

- I co? I co? - Spytał Louis, gdy Horan odłożył telefon na stolik

- We wtorek popołudniu mam wizytę. - westchnął.

- Iść z tobą? - zaproponował, nie chcąc by był sam.

- Byłoby super. - uśmiechnął się Niall.

- Nie pozbedziesz się mnie. - powiedział dumnie szatyn

- Nie mam zamiaru. - zaśmiał się - Będę musiał jeszcze porozmawiać z rodzicami. - skrzywił się.

- Koniecznie. - przytaknął - Będzie dobrze.

- To kiedy przeprowadzka? - starał się zmienić temat blondyn.

- Nie chcę cię przemeczac, wiec powoli coś każdego dnia będę przynosić - postanowił.

- Nah, korzystaj dopóki nie mam brzucha. - zaśmiał się blondyn.

Louis niepewnie się zgodził i w następnych dniach wprowadzał się do domu przyjaciela. A Niall cieszył mając możliwość mieszania ze swoim przyjacielem. Przez chwile nawet zapomniał o pękniętym sercu.

Kola 💚💙💚

Can I stay with you forever? || Ziall&Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz