[6]

10.4K 563 429
                                    

Zayn wszedł z samego rana do sali Nialla. Blondyn smacznie spał i wyglądał bardzo spokojnie. Malik uśmiechnął się pod nosem i obserwował omegę. Mulat polubił niebieskookiego, nawet można powiedzieć, że za bardzo. Ale co miał zrobić? Ten sposób bycia Nialla, ten uśmiech, te oczka i charakter.

Blondyn obudził się czując, że ktoś na niego patrzy. Zamrugał parę razy i zdziwił się widząc bruneta stojącego parę metrów od niego.

- C-Coś się stało? - ziewnął blondyn, choć w środku wiedział co alfa robił.

- Wszystko dobrze, chciałem zobaczyć jak się masz. - uśmiechnął się ciemnooki.

- Jest dobrze, maluszek jest grzeczny. - oddał uśmiech i położył swoje ręce na brzuszku.

- Mamy już wyniki krwi, wszystko wydaje się być w porządku. Więc jeszcze dziś dostaniesz pierwszą dawkę leków i będziemy cię obserwować. - Zayn usiadł na krzesełku koło łóżka.

- Mam nadzieję, że wszystko pójdzie dobrze. - spojrzał wprost w ciemne oczy, które na niego działały.

- Też mam taką nadzieję, bo widzę jak bardzo ci zależy. - pokiwał głową.

- To moje dziecko, jak mógłbym inaczej? - pokręcił głową, kochał swoje szczenię, mimo że go jeszcze nie widział.

- Nie każdy podchodzi do tego jak ty. - skrzywił się - Nie wiem jak ten cały alfa mógł cię zostawić, ja uwielbiam dzieci.

Niall zarumienił się - Po prostu był idiotą, który nie zasłużył na nas...  W żaden sposób, teraz będę tylko ja i szczenię... Sami. - jego oczy lekko posmutniały.

- Niekoniecznie. - mruknął Malik - Głowa do góry Niall, nie możesz teraz się tym przejmować. - chwycił dłoń niebieskookiego.

Blondyn pociągnął nosem, ale skinął głową ze zrozumieniem. - W ogóle, znasz jakiegoś specjalistę od operacji plastycznych? - nagle zapytał, przypominając sobie słowa przyjaciela. Co jakiś czas niebieskie oczy przyglądały się dłoni mulata na jego.

- Operację plastyczne? Po co ci to Niall? - zmarszczył czoło brunet.

- Nie mi. - zachichotał - Louis... On rozmyśla nad operacją.

- Mój przyjaciel się w to bawi. - wzruszył ramionami - Mogę dać na niego namiar.

- Poproszę. - uśmiechnął sie i podniósł się na rękach, ale szybko tego pożałował, bo zakręciło mu sie w głowie.

- Spokojniej Niall, zero gwałtownych ruchów. - zdążył podłożyć rękę pod głowę blondyna, aby ten się nie uderzył.

- Ugh, ciągle zapominam. - westchnął i poprawił swoją pozycję - Mógłbyś podać mi mój telefon? - poprosił, bo cóż jednak był omegą.

- Jasne. - zabrał rękę i sięgnął na szafkę po urządzenie.

Niall szybko wpisał hasło i dokładnie zanotował numer chirurga.

- Możesz być spokojny o przyjaciela, będzie w dobrych rękach. - uśmiechnął się Zayn wstając z krzesełka.

- Miłej pracy Zi. - wykrzyknął jeszcze za mulatem.

- Dzięki Niall i uważaj na siebie. - przypomniał mi.

- Pewnie. - szybko wysłał numer Louisowi.

Chwilę po tym jak alfa wyszedł przyszła pielęgniarka i podała blondynowi witaminy oraz pierwszą dawkę leków. Omega wszystko pokornie połknął i włączył sobie telewizję, co jak co.... W szpitalu zawsze jest nudno.

🐾🐾🐾

Louis uśmiechnął się jak tylko dostał numer do jakiegoś chirurga plastycznego, który podobno jest znajomym Zayna. Szatyn ufał Malikowi więc czym prędzej umówił się na pierwszą wizytę. Na jego szczęście, dało się go wepchnąć jeszcze na dziś. Był tak szczęśliwy! Klinika należała do rodzeństwa Styles, Louis był na miejscu piętnaście minut przed czasem i aż cały chodził.

- Louis Tomlinson. - usłyszał po pewnym czasie, na co podskoczył.

- Tak, już. - wszedł do gabinetu i zamarł widząc cholernie przystojnego mężczyznę.

Harry zesztywniał czując wspaniały zapach. Poprawił sobie okulary na nosie, zanim spojrzał w górę.

- D-Dzień dobry. - zająkał się szatyn.

- Dzień dobry. - wstał i przez jego głowę przeszła myśl, co tu robi taka omega - Jestem Harry Styles... Ty musisz być Louis?

- Zgadza się. - pokiwał głową, cały czas wpatrując się w bruneta.

Alfa pokazał mu by usiadł, gdy już to zrobił zadał pierwsze pytanie - Co cię tu sprowadza?

- J-Jaa... Umm... - szatyn czuł piekące policzki i nie potrafił się wysłowić.

Harry ledwo powstrzymał się przed zagruchaniem. Wstał i stanął przy omedze, opierając się biodrem o biurko. Chciał dać czas omedze.

- Ch-Chodzi o poprawienie m-moich pośladków. - wydusił z siebie.

- Powiększenie? Wstań. - poprosił delikatnym głosem, wiedzial jak łatwo wystarczyć niebieskookiego.

- Uh, raczej pomniejszenie. - starał się nie patrzeć na alfę.

- Co? - zdziwił się i poczekał, aż Louis wstał podszedł jeszcze bliżej o ile tak można było i spojrzał na jego tyłek. Musiał zaznaczyć, że to był duży i piękny, krągły tyłek.

- Jest za d-duży, inni patrzą się na mnie z obrzydzeniem. - westchnął.

- Nie zgadzam się stanowczo na operację. - pokręcił głową i odsunął sie od Tomlinsona.

- Co? Przecież to dla was zarobek, a ja chciałbym mieć to za sobą. - oburzył się Louis.

- Te pośladki są idealne, nie jedna omega musi ci ich zazdrościć. - pokręcił głową i usiadł na rogu biurka.

- Ale żadna alfa mnie nie chce. - mruknął ciszej.

- Nie wierzę w to, osobiście wiem co alfy lubią... Ba jak wiesz lub nie jestem jedną z nich. - zastanawiał się mocno dlaczego taka mała osóbka ma problemy z tolerancją własnego ciała.

- To jak wytłumaczyć to, że nikt do tej pory się mną nie zainteresował. - oczy szatyna się zaszkliły - Nie chce być sam do końca życia, a ten tyłek to coś czego w sobie nie lubię. - pokręcił głową.

- Nigdy nie miałeś alfy? - Styles od zawsze szukał kogoś czystego, niewinnego.

- Tak jak mówiłem, nikt mnie nie chce. - pociągnął nosem.

- Podejdź. - poprosił spokojnie.

Szatyn niepewnie wstał i stanął w komfortowej odległości od chirurga.

- Umów się ze mną i nie bierz tej cholernej operacji, twój tyłek jest darem od niebios. - złapał szatyna za rękę.

- Co? - Louis zamrugał parę razy.

- Randka, ty i ja. - zachichotał trąc kciukiem małą dłoń.

- Jesteś poważny? - niebieskie oczy zabłyszczały.

- Bardzo, bardzo... Takie omegi, czyste... Bez skazy, delikatne... Są czymś wspaniałym, unikatowym. - uśmiechnął się kojąco.

- Dobrze. - podekscytował się Louis, bo Styles był cholernie przystojnym alfą.

- Zostaw mi swój numer i dziś się jeszcze spotkamy. - obiecał, naznaczając niższego swoim zapachem.

Louis podał numer Harry'emu i wyszedł z kliniki z szerokim uśmiechem.

Kola 💚💛💙

Can I stay with you forever? || Ziall&Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz