[21]

10.2K 432 73
                                    

Louis wszedł do kliniki rodzeństwa Styles. Na dworze było zimno i ciepło panujące w budynku było wybawieniem. Zmarszczył brwi nie widząc nikogo kogo mógłby się zapytać o to czy Harry jest wolny. Podjął jednak szybko decyzję i z ręką na swoim brzuszku poszedł do odpowiedniego gabinetu. Można powiedzieć, że omega pokochał bycie w ciąży. Znalazł prawidłowy gabinet, przez chwilę się zastanawial się, jednak niepewnie nacisnął klamkę i uchylił drzwi czego od razu pożałował. Harry właśnie badał pacjetke po operacji piersi. Kobieta była rozebrana od pasa w górę, gdy Styles sprawdzał czy wszystko poszło dobrze. Ręce miał odziane w specjalne rękawiczki. Jednak Louis widzący swoją alfę dotykającego piersi kobiety był przerażony. Zatrzasnął drzwi i uciekł do głównej poczekalni, gdzie skulił się na jednym z foteli.

- Przepraszam, przepraszam Camile, muszę wyjść. Wszystko poszło po myśli, tylko stosuj się jeszcze przez tydzień do moich zaleceń. - wytłumaczył szybko Harry, kobieta ubrała się i wyszli wspólnie z jego gabinetu.

- Nic się nie stało, rozumiem pańska omega miał prawo się przerazić. - odparła z delikatnym uśmiechem.

Louis nie ruszał się z miejsca, starając się przekonać samego siebie, że to była tylko pacjentka. Podniósł głowę, gdy usłyszał głos swojego alfy. Trząsł się jeszcze bardziej gdy zobaczył uśmiechającą się do Harry'ego kobietę.

- Louis. - alfa szybko go znalazł i ukucnął przed swoim partnerem - Co się dzieje, czemu tak uciekłeś?

- Ja cóż, przeszkodziłem ci. - mruknął szatyn uciekając wzrokiem.

- Louis, badałem swoją pacjetkę po operacji, czemu tak się tak trzęsiesz? - złapał mniejszego za ręce.

- Ciężko widzieć coś takiego Harry. - westchnął - Nie potrafię tego wytłumaczyć.

- Rozumiem, ale to jest kobieta, wilczku. - złapał jego policzki w dłonie - I tylko ty jesteś w moim sercu, no dobrze ty i nasze nienardzone dziecko.

- Nigdy więcej nie przyjdę bez zapowiedzi. - powiedział pewnie.

- Oj skarbie. - wstał i podniósł mniejszego tak, że ten obejmował go nogami w pasie - Mam prawie dwie godziny przerwy - szedł powoli w stronę swojego gabinetu.

- Dużo masz pacjentek z operacją piersi? - objął bruneta mocniej.

- Rzadko się zdarzają, ale są. - westchnął i jakoś otworzył drzwi.

- Musisz je dotykać? - bąknął niezadowolony.

- A jak mam sprawdzić, czy wszystko jest dobrze? - spytał i usiadł z nim na swoim fotelu.

- Nie da się inaczej? - rozczarował się trochę.

- Wiesz kochanie, muszę wyczuć czy szwy dobrze trzymają i wszystko inne jest w porządku. - próbował wytłumaczyć.

- Okej, okej. - starał się opanować - Poprostu lepiej żebym tego więcej nie widział.

- Po prostu, wilczku zapukaj przed wejściem do gabinetu. - poprosił i pocałował Louisa krótko w usta.

Jednak szatyn ani myślał oderwać się od alfy, z powrotem połączył ich usta i pogłębił pocałunek.

- Mmmm. - mruknął alfa i ścisnął swoje ręce na ciele szatyna, pozwalając przez chwilę zdominować się przez Louisa.

Szatyn uwielbiał momenty, gdzie Harry pozwalał mu choć na chwilę przejąć kontrolę. Tomlinson poprawił się siedząc na kolanach alfy i wplątał palce w jego włosy.

- Zaborczy omega. - wysapał pomiędzy pocałunkami Styles.

- Mój. - mruknął przylegając do bruneta każdym kawałkiem ciała, którym było to możliwe.

Can I stay with you forever? || Ziall&Larry a/b/oOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz