Lauren's POV
Przemierzałam wolno zakamarki miasta, pomimo padającego śniegu nie widziałam sensu wracania ponownie sama do pustego mieszkania. I choć w żadną śnieżycę nawet dziwki pod latarnią nie powinno być, dzisiaj wyjątkowo na ulicach kręciło się mnóstwo osób. No tak, ostatnie przedświąteczne zakupy na ostatnią chwilę. Pamiętam, że zawsze tego nienawidziłam. Moi rodzice zwykle kupowali prezenty w dzień przed Wigilią, co ogromnie mnie drażniło. Pomimo pytań o mój "idealny" pakunek i tak nie dostawałam tego, czego chciałam. Musiałam zadowolić się o wiele tańszą i bezużyteczną rzeczą, chociaż starzy spali na kasie. Zazwyczaj siadali w dużych fotelach z herbatą bądź kawą w ręku, biorąc na kolana Chrisa i Taylor, opowiadając im bajki lub świąteczne historie. Ja kuliłam się wtedy w kącie, łkając cichutko, bo nikt nie zwracał na mnie uwagi. Jakbym w ogóle nie istniała. Przeszło to chyba do rodzinnych tradycji. Nie miałam do nich o to pretensji, nigdy w życiu. Brak miłości rodziców spowodował brak miłości do samej siebie i swojego ciała. Matka potrafiła wyzywać mnie od grubasów, ale nawet nie zauważyła kiedy popadłam w anoreksję. Mimo, że mój wygląd się drastycznie zmienił, dla nich i tak pozostałam grubą świnią.
Otuliłam się mocniej płaszczem, spoglądając na jedną z kawiarni. Roześmiane dzieci, pijące gorącą czekoladę i ich szczęśliwi rodzice. Obrazek znany mi bardzo dobrze, bowiem moja rodzina wyglądała tak samo. Tylko, że beze mnie...
- Dobry wieczór, pani Jauregui! - przywitał się młody mężczyzna, zdejmując uprzednio czapkę.
- Witaj, Arthurze - posłałam mu delikatny uśmiech. Jego synek odkręcił się w moją stronę, witając się cicho. - Widzę, że korzystasz z wolnego.
- Tak, pani prezes - mówi nieśmiało. - Żona wysłała nas po ostatnie zakupy.
- W takim razie nie będę cię dłużej zatrzymywać - wymamrotałam. - Życzę ci wesołych świąt i proszę być pozdrowił również małżonkę.
- Wzajemnie - skinął głową. - Wierzę, że w tym roku również pani zazna spokoju ducha i ciepła rodzinnego ogniska.
- Obyś miał rację, Arthurze - po krótkiej wymianie zdań, wyminęłam swojego pracownika.
Skręciłam w ciemniejszą uliczkę, aby nie patrzeć na te wszystkie roześmiane twarze. Te dni są takie przesiąknięte sztucznością, że aż mnie to odpycha.
Po krótkiej chwili postanowiłam wrócić do domu. Śnieżyca nasiliła się jeszcze bardziej, więc nie było sensu chodzić w takie zimno. Przyspieszyłam kroku, ale moją uwagę zwróciła drobna trzęsąca się kuleczka. Zdziwiłam się, że ludzie przechodzili wobec tego obojętnie, po prostu się śmiejąc. Zmarszczyłam brwi, widząc poklejone włosy i dziewczynkę siedzącą w za dużej bluzie przy chłodnej ścianie. Sama pogoda przyprawiała mnie o dreszcze, a co dopiero ta osoba. Aż mi się serce ścisnęło.
Podeszłam bliżej, ostrożnie klękając i narzucając na ramiona brunetki swój ciepły płaszcz.
- Chodź, skarbie. Mamusia się tobą zaopiekuje - szepnęłam, delikatnie podnosząc ją z ziemi i mocno przytulając do swojej piersi.
CZYTASZ
Opowieść wigilijna || Camren FF || ✅
Fanfiction10.05.2018r. - #1 w mommy Gdzie Lauren znajduje na ulicy śliczną brunetkę i postanawia zostać jej mamusią. Camren FF 2017 - Lauren (G!P) - 25 lat - Camila - 18 lat