🎅 17. Nieporozumienie

2K 110 1
                                    

Przytulam roztrzęsioną dziewczynkę mocno do siebie i kołyszę naszymi ciałami. Od czasu do czasu całuję ją w czółko, głaszcząc po ramieniu. Strach paraliżuje moje ciało, bo przecież jej rodzice w każdej chwili mogą zacząć jej szukać. Oczywiście, nie przewidziałam tego wcześniej, bo za bardzo skupiłam się na brunetce.

- Nie oddawaj mnie, mamusiu - płacze cichutko. - Tam są źli ludzie.

-Jesteś bezpieczna, kochanie - cmokam ją w czoło. - Tutaj nic ci nie grozi - przytulam ją mocniej. Brązowooka wczepia się we mnie jak koala, zaciskając mocno palce na tyle mojej koszulki. Głaszczę ją po plecach, trącając nosem jej szczękę.

- Nie puszczaj - obejmuje mnie mocniej. Przysuwam ją bliżej do siebie tak, że między nas nie weszłaby nawet kartka papieru. Próbuję uspokoić malutką, ale słabo mi to wychodzi.

- Już dobrze? - odgarniam jej zabłąkany kosmyk włosów za ucho. Brunetka kiwa głową, ale dalej siedzi wtulona we mnie. - Opowiesz mi, kochanie, o co chodziło tym dziewczynom?

- To były kiedyś moje przyjaciółki - szlocha cichutko. - Ale gdy tylko rodzice stracili prace, zaczęły wyśmiewać się ze mnie. Ani ja, ani moja młodsza siostra nie miałyśmy spokoju. Zniszczyły mi całe życie. Wciąż jestem dzieckiem, mamusiu - spogląda na mnie ze łzami w oczach. - Nigdy nie miałam prawdziwego dzieciństwa.

Przytulam ją mocno do siebie, ocierając jej łzy. Nachylam się delikatnie i ostrożnie napieram na usta dziewczynki, całując ją czule. Uśmiecham się, gdy mała oddaje pocałunek, wplatając palce w moje włosy i ciągnie za nie lekko. Nie czekając ani chwili dłużej, splatam nasze języki w najpiękniejszym tańcu, pogłębiając pocałunek.

- Kocham Cię, skarbie - mruczę jej na uszko, kiedy odrywamy się od siebie. Masuję dodatkowo bok jej ciała, spoglądając w oczy.

- Kocham Cię, mamusiu - uśmiecha się. Chwilę później już nie ma znaku po płaczu, a dziewczynka wtula się w moją klatkę piersiową, całując delikatnie moją szyję. - Nie zdążyłyśmy ulepić bałwana, mamusiu - mruczy mi wesoło do ucha.

- To śmigaj po kurtkę - mówię z chichotem. Camila jak na zawołanie zrywa się z moich kolan i biegnie do korytarza. Uśmiecham się i ruszam za nią.

- A obejrzymy potem Krainę lodu? - woła do mnie. Śmieje się cicho i zakładam buty.

- Obejrzymy - pstrykam ją w nosek. - A teraz idziemy na zewnątrz. Jesteś ciepło ubrana? - kiwa głową z wesołym uśmiechem. - Dobrze, więc... Ahoj, przygodo! - oświadczam i otwieram drzwi, a dziewczynka radośnie podskakując, zbiega na dół.

Opowieść wigilijna || Camren FF || ✅ Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz