3.2K 431 154
                                    

·٠•● Rozdział ⑨ ●•٠

John uśmiechał się do swojej partnerki i potakiwał co chwila ze zrozumieniem, mimo tego, że kompletnie nie rozumiał... To nie tak, że była zbyt dla blondyna inteligentna... Była zbyt wylewna, a blondyn po pierwszej minucie kompletnie przestał jej słuchać.



– Moja ciotka, Vanessa, to żona Ryana, o którym wcześniej ci mówiłam, zareagowała dość niespodziewanie. W końcu kto by się spodziewał, że da mi bilety do Francji?! To było niesamowite! Kiedy leciałam samolotem, obok mnie siedziała pewna staruszka i ona ble ble ble ble ble ble ble – mówiła, a przynajmniej to zaczął słyszeć po chwili John. To nie były słowa. To było jak nudny dźwięk jakiegoś nudnego, irytującego instrumentu, ale blondyn nie przestawał się uśmiechać.

– Moja mama stwierdziła, że to przesada, a ty jak uważasz John? – zapytała nagle, biorąc do ręki swoją zapewne zimną już kawę.

– Szczerze to-
– No wiem wiem, to dosyć ciężka sytuacja – przerwała mu. John wyobraził sobie oburzenie i szok na twarzy Sherlocka, bo jemu się nie przerywa... Czy Sherlock widzi Johna tak jak on widzi teraz Hannah? John zamyślił się, kompletnie już ignorując dziewczynę na przeciwko. Nie kiwał jej, przestał się też uśmiechać. Patrzył jedynie nieobecny na jej pyzatą twarz z piegami, lekko zadarty nosem i prostą, blond grzywkę, która opadała jej fikuśnie na czoło. Włosy związane miała w wysokiego koka.

Oparł brodę na dłoni, uśmiechając się do Hannah. Pod stołem wyjął swój telefon i napisał krótkiego SMS'a.
Do: Sherlock
Zadzwoń.

Schował telefon, czekając na wybawienie. Hannah niczego nie zauważyła. Czy to było wredne i chamskie? Być może, ale Johna to już nawet nie obchodziło. Blondynka była namolna i tak cholernie nudna.

Telefon zadzwonił. John z uśmiechem wyjął telefon.
– Wybacz na chwilkę – zabrał głos po raz pierwszy od dłuższego czasu, po czym nacisnął zieloną słuchawkę.



〤〤〤  




Sherlock westchnął zirytowany, kiedy jego telefon zabrzęczał. Zdjął rękawiczkę z jednej dłoni i sięgnął po telefon, wywracając oczami, gdy dostrzegł SMS od Johna.

Od: John
Zadzwoń.

Sherlock zaśmiał się. Randka najwidoczniej nie była zbyt udana. Sherlock zadzwonił i włączył na głośno mówiący. Odłożył telefon i z powrotem założył rękawiczkę. Eksperyment nie był ani skomplikowany, ani niebezpieczny. Jego wyniki nie były też zbytnio dla Sherlocka ważne. Chodziło o zajęcie myśli, o skupieniu się na czymś, co nie dotyczy tych pokręconych uczuć.
– Halo? – spytał blondyn niepewnie.
– Mam nadzieję, że to coś ważnego... Właśnie zamieniam niklowaną monetę na miedzianą – stwierdził Sherlock, tonem zbyt poważnym, by można było uznać eksperyment za coś nieważnego.

– Serio!? No nie wierzę! – krzyknął nagle John. Ciemnowłosy uśmiechnął się pod nosem.
– To uwierz – mruknął Sherlock rozbawiony. Jak bardzo nieodpowiednia okazała się być jego para? Najwidoczniej bardzo, skoro John nie wytrzymał jej obecności przez jedynie pół godziny.
– Jasne! Już jadę – zapewnił John lekko zdyszany.

– Po co ten pośpiech? – spytał Sherlock, lekko mrużąc oczy, zupełnie jakby chłopak stał na przeciwko niego. Nagle chłopak się rozłączył, a telefon zamilkł. Sherlock kątem oka spojrzał na urządzenie zastanawiając się czy John rzeczywiście ma zamiar tu wpaść. Nie chciał, by przychodził. Chciał by przyszedł, ale...




Sam już nie wiedział. Westchnął i wrócił do eksperymentu, próbując nie myśleć nad tym czy John zdecyduje się przyjść i czy Sherlock będzie zadowolony z jego wyboru, jakikolwiek on będzie.



ⒹⓩⓘⓦⓐⓚOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz