2.6K 396 144
                                    

  ·٠•● Rozdział ⑯ ●•٠  

Greg czytając kartkę, podniósł brwi do góry. Chłopak, którego już dosyć dawno pytał o samopoczucie, włamał się do jego domu, tylko po to, by zostawić kartkę, że już mu lepiej, że prawdopodobnie zaczyna od nowa i wszystko się zmieni. Dosyć... Niecodzienne. 

Chłopak z wrażenia usiadł na swoim łóżku. Z zamurowania wyciągnął go niespodziewany dźwięk telefonu. Odebrał komórkę, odkładając małą karteczkę obok. 
- Halo?

- Cześć, kochanie. Wpadniesz jutro obiad? - zapytała jego matka przez telefon. - Wiem, że starasz się o awans, ale i tak nie dostaniesz posady inspektora, dopóki nie będziesz służył czterech lat, więc kotku zrób sobie przerwę, bo się zapracujesz, poza tym mam problem - powiedziała. Chłopak podniósł brew do góry. Problem? Jego matka była najmniej problemową osobą jaką znał i chyba martwiła się o niego bardziej niż jego własna dziewczyna. Nie podobało jej się to, że poszedł w ślady dziadka, ale odkąd był mały chciał być policjantem, a z wiekiem wymarzył sobie posadę inspektora. 
- Jaki problem? 
- Spotkałam koleżankę z liceum.
- I? - zapytał, bo nadal nie do końca rozumiał. Coś się stało? Ta koleżanka powiedziała coś, a może jego mama ma u niej dług? 
- I zaprosiłam ją na właśnie jutrzejszy obiad... Wcale nie chciałam, no ale jak się już spotkałyśmy to powiedziała, "a może do ciebie wpadnę? Tyle lat minęło, tyle się pozmieniało, usiadłybyśmy przy stole z kawą" mówi " i poplotkowało jak w starszych czasach". No i cholera jasna, jakoś ciężko było jej odmówić - mówiła kobieta z lekko poddenerwowanym głosem. 
- To tylko koleżanka z liceum. 

- Nie Gregory. Właśnie nie! To chodząca perfekcja od najmłodszych lat. Jej mieszkanie... Znasz tą drogę jak się jedzie do ciotki Natalie? - zmieniła nagle temat. Greg pokiwał głową, ale szybko przypomniał sobie, że to rozmowa telefoniczna i jego mama raczej nic przez niego nie zobaczy. 
- Tak, mamo.
- A pamiętasz ten wielki dom? Zawsze na niego patrzyłeś jak byłeś młodszy. - Dawała mu wskazówki. Chłopak zamyślił się na chwilę sięgając w głąb umysłu. Tak, wielki, piękny dom. Nie widział szczegółów, ale pamiętał jego zarys. Wyglądał jakby należał do jakiegoś prezydenta. 
- Pamiętam - powiedział w końcu. 
- Ona w nim mieszka. Rozumiesz to!? Bezczelnie wprosiła się do naszego mieszkania, nie mam pojęcia z jakiej okazji! Przecież wie, że jesteśmy biedni w porównaniu do niej, a raczej nie potrzebuje upewnienia się... - A więc o to chodziło. Mamusia martwiła się opinią jakiejś tam koleżanki z liceum. Westchnął. Miał jej powiedzieć, żeby się nie przejmowała, ale wiedział, że dla jego mamy to dużo znaczyło i skoro zadzwoniła do swojego syna, prosząc go, by przyjechał na ten nieszczęsny obiad to musiałaby być spanikowana. 
- Przyjadę - powiedział jedynie, zastanawiając się już nad ubiorem. Założyć czarny czy szary garnitur? Chwilę... Czy przypadkiem szary garnitur nie była na niego za mały od kilku lat? No więc postanowione. Założy czarny. 

- Genialnie, bosko! Możesz przyprowadzić swoją dziewczynę - powiedziała wesoło, ale jemu wesoło nie było. Już od kilku tygodni nie układało mu się z Grace i wyglądało na to, że ten stan rzeczy nie prędko miał się zmienić. 

- Nie mogę, wyjechała, ponieważ jej tata ma problemy zdrowotne i chce mu-
- I nie pojechałeś z nią!? - zbulwersowała się kobieta. 
- Mam cały tydzień zawalony zmianami, mamo. Nie mogę tak po-
- Gregory! Praca to nie wszystko, synu. Odpuść trochę, jeśli chcesz, by Grace wróciła i ujrzała zdrowego mężczyznę, a nie żywego trupa! Ty się zamęczysz niedługo, gorzej ode mnie, a mam pięćdziesiąt dwa lata! 

- Muszę kończyć, mamo. 
- Do jutra, kochanie. 


〤〤〤  


ⒹⓩⓘⓦⓐⓚOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz