2.8K 398 569
                                    

·٠•● Rozdział ⑭ ●•٠

Obserwowanie Johna z jego dziewczyną, było... Sherlock to lubił, jednocześnie tego nienawidził. Mógł na nich patrzeć bez końca, jak Mary łapała blondyna delikatnie za dłoń, a zdziwiony John odwracał się do niej, po czym tak ciepło uśmiechał. Lubił to. W ten sposób mógł go widzieć szczęśliwego, w ten sposób mógł sobie wyobrażać, że zamiast Mary to...

Nienawidził tego, bo to mimo wszystko bolało.

Sherlock próbował odwrócić jakoś uwagę od tego co się wokół niego działo, ale nie mógł zadzwonić do Cynthi... Dziewczyna była właśnie wywieziona do zupełnie innego szpitalu w innym miejscu, gdzie będzie mieć operację, Mycroft wyjechał gdzieś w sprawach państwowych, oczywiście nie zamierzał do niego dzwonić, czy jakoś się z nim kontaktować... Wystarczyło, że był gdzieś w cieniu, teraz nie było go w ogóle i Sherlock jeszcze nigdy wcześniej nie czuł się chyba tak samotnie.

Może nie do końca samotnie. Żyletki wiernie mu towarzyszyły, pomagając nawet w szkole, nikt nie widział. W końcu kto wchodzi do męskiej łazienki w szkole?

Okazało się, że był pewien chłopak. Wychodząc z kabiny, Sherlock napotkał chłopaka z brązowymi włosami i dobrymi oczami. Raczej nie był stąd, Sherlock niezupełnie przypominał sobie jego twarz, ale jak się później samo wyjaśniło, chłopak był synem trenera i go zastępował.
- Coś się stało? - spytał się z czystej grzeczności, zapewne.
- Nie - odpowiedział Sherlock. Oczywiście rozmowa nie mogła skończyć się tak szybko. Namolny chłopak przedstawił się i nie chciał odpuścić. Na szczęście Sherlockowi udało się go zgubić.


Kiedy przyszedł do niego John, zamierzał mu opowiedzieć o tej sytuacji... Zamierzał, ale potem zdał sobie sprawę, że to nieważne. Nie dla Johna. Czemu miałoby go to obchodzić? Sherlock zamilknął, zapisując sobie twarz Grahama, albo Gavina w umyśle. Jedna z niewielu osób, które spytały.

Blondyn wyglądał na zmieszanego, smutnego i przytłoczonego. Sherlock zmarszczył brwi. O co chodziło?

***

John wszedł do mieszkania swojej dziewczyny, rozpromieniony. Powitał ją w kuchni, gdzie szykowała sobie kanapki w jego koszulce i samych majtkach.

Po chwili uśmiech znikł mu z twarzy. Codziennie wychodząc z pokoju będzie widział jej twarz. Czy chciał wiązać się z nią na całe życie? Czy to na pewno ta jedyna? Ponoć, jeśli zaczyna się kwestionować swoją miłość do kogoś, to wcale się tej osoby nie kocha, ale miłość wydawała się być czymś magicznym, czymś niemal niemożliwym w dzisiejszych czasach. Czy blondyn kochał Mary?
- Dobrze, że jesteś - powiedziała, uśmiechając się pod nosem, gdy chłopak otoczył ją od tyłu swoimi ramionami. - Musimy porozmawiać.
- O czym? - zapytał wesoło. Dziewczyna odwróciła się do niego, opierając dłońmi o blat. Zagryzła wargę i odwróciła wzrok. John natychmiast się spiął. Coś się działo, tylko co?

Sherlock wiedziałby w ciągu sekundy, ale John nim nie jest i Sherlocka teraz tu nie ma, więc blondyn będzie musiał czekać, aż Mary wypowie na głos to co ma na myśli. Może chodzi jedynie o to, że skończył się jego ulubiony dżem? Prosił, by chodziło jedynie o dżem.
- Moi rodzice chcą bym przejęła ich firmę, w Szkocji - powiedziała posępnie.
- W Szkocji? Zamierzasz ją przejąć, kiedy wyjeżdżasz? - zapytał od razu. Nie wiedział czemu, ale jakoś nie bardzo ta informacja nim ruszyła. Mary wyjeżdża. Trudno. I tak większość związków w tych czasach się rozpada, po dłuższym czy też po krótszym czasie.
- Zamierzam i chciałeś chyba zapytać kiedy wyjeżdżamy - poprawiła go, śmiejąc się nerwowo. Położyła mu dłonie na karku, patrząc mu w oczy. Czuł się co najmniej zdezorientowany, nie na miejscu. To był żart?
- Jak to my? - spytał w końcu, bo nikt nie wyskoczył krzycząc Prima Aprilis.
- My John. Wyjeżdżamy do spokojnej, pięknej Szkocji. Będzie ci się podobać, obiecuję, poza tym moja rodzina mieszka niedaleko bardzo dobrych studiów medycznych. O tym marzyłeś, czyż nie? - zapytała z wielkim uśmiechem, lekko ciągnąc go za końcówki blond włosów na karku.
"Nie" chciał jej odpowiedzieć, ale z drugiej strony, jeśli nie Mary to kto? Z Mary ma zapewnioną przyszłość, jaką pragnęli dla niego jego rodzice. Będą tak szczęśliwi no i on będzie lekarzem! Czy to nie dobrze? Oczywiście, że dobrze. Musi powiedzieć swoim rodzicom i Sherlo-

ⒹⓩⓘⓦⓐⓚOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz