- Jak to możliwe, że dostałam dwa ze sprawdzianu z biolki, skoro ściągałam od Audrey? - jęknęła Sarah, rzucając telefon i portfel na stolik a torbę pod swoje nogi, dosiadając się do trójki dziewcząt.
- Nie wiem, jak to możliwe, skoro dostałam piątkę - Rey wzruszyła ramionami, obrzuciła przyjaciółkę obojętnym spojrzeniem, po czym ponownie wlepiła wzrok w swoje palce.
- Ja wiem jak - parsknęła Judie. - Nie umiesz ściągać.
- To akurat racja - przytaknęła Katherine, mieszając patyczkiem w swojej czarnej kawie bez cukru. Rey przesunęła wzrokiem po długich palcach jej lewej ręki, delikatnie stukających w jednorazowy kubek i zacisnęła powieki.
Mijała właśnie kolejna długa przerwa w liceum, które dla Audrey Williamson wciąż stanowiło niewiadomą. Wraz z trójką dziewcząt siedziała przy jednym z wielu takich samych czteroosobowych stolików, zarzuconym książkami i zeszytami. Dwie z nich spisywały zadanie domowe z hiszpańskiego, a trzecia zaglądała do książki z biologii, nadal nie mogąc zrozumieć jakim cudem dostała tak słabą ocenę ze sprawdzianu, choć przecież się uczyła (wcale nie).
Audrey zdrapywała paznokciem warstwę czarnej farby, pokrywającą stolik. Obok jej lewej dłoni wyryte były czyjeś inicjały, tuż obok ktoś wydrapał swoje imię. Rey zastanawiała się nad sensem podpisywania się na stoliku w szkolnej stołówce.
Gwar i świszczący szum był nieodłącznym elementem długiej przerwy i dziewczyna zdążyła się do niego jako tako przyzwyczaić, jednak tamtego dnia miała wrażenie, że drżenie powietrza i nieuchwytne dla ucha, ale ciągle obecne w świadomości dźwięki są efektem tylko i wyłącznie jej zmęczonego nieustannym napięciem umysłu. Jakby wszystkie jej zmysły wyostrzyły się do granic możliwości, czekając na wybuch i eksplozję, jednocześnie przestając reagować na zwyczajne bodźce. Audrey nie słyszała śmiechu ani rozmów. Próbowała skupić się na świszczącym dźwięku, aby nie dopuścić do siebie własnych myśli.
Ta taktyka działała od kilku miesięcy i Audrey tylko kilka razy pozwoliła myśleć sobie o tym, co dzieje się wokół przez pryzmat zwykłego, ludzkiego spojrzenia. Czuła wtedy, że wszystko wokół się zapada, a ona nie jest w stanie zrozumieć dlaczego tak się dzieje. Jak gdyby każda kolejna rzecz wymykała jej się z rąk.
Zamiast pozwalać sobie na zapadanie się w dół, nauczyła się budować wokół siebie sterylne i jasne pomieszczenia otoczone kablami, po których tylko od czasu do czasu przetaczały się iskry. Audrey lubiła kontrolę nad sobą i innymi, polubiła też kontrolę nad swoim umysłem. A dodatkowo mogła zamknąć się w swoim pomieszczeniu i w spokoju odrabiać prace domowe albo uczyć się na sprawdziany, z których nie dostawała złych ocen.
Początek października był ciepły na tyle, żeby uczniowie mogli rozłazić się po szkolnym terenie szukając promieni słońca i aby móc narzekać na to, że do wakacji jeszcze tak potwornie daleko. Wszyscy z niepokojem wpatrywali się w jesienną trawę i jesienne drzewa, jakby pierwszy opadły liść miał zamknąć jakiś rozdział, do którego wszyscy tak bardzo chcieli wrócić, choć powrotu nie było już od dawna. Jakby ten mały ale niezaprzeczalny dowód ukrócał wszelkie marzenia, zamykał historie i zmuszał do patrzenia prosto.
Dla Audrey Williamson wakacje nie miały ewidentnego końca, rok szkolny nie miał dokładnego początku. Tamte tygodnie zlewały się w jedno, jedynym wspomnieniem przechowywanym mimowolnie z tyłu głowy były tylko jasne ściany, plastikowe krzesła, metalowe ramy łóżka. Diagnozy, pomarańczowe pudełko na leki z imieniem i nazwiskiem napisanym czarnym markerem na wieczku, który pod wpływem zbyt częstego otwierania już zaczął się ścierać.
Rey pamiętała dzień, w którym zauważyła tę na pozór nieistotną zmianę. Pamiętała, że wtedy zdała sobie sprawę z nietrwałości wszechświata i wszystkich jego istnień. Patrzyła przez okno, znając na pamięć widok szpitalnego parkingu z ósmego piętra, i kawałka lasu, i osiedla po lewej stronie, gdzie stały wieżowce tak wysokie, że kręciło jej się w głowie na myśl o spoglądaniu w dół, i widok placu zabaw, który był najsmutniejszym placem zabaw na świecie, bo nigdy nie było tak żadnych dzieci, co z jednej strony było pocieszające, a z drugiej zupełnie nie.
CZYTASZ
reason for everything ✓
Teenfikce'niektóre osoby mają w oczach cały wszechświat, a wszechświat to spory ciężar' 16-letnia Audrey Williams uważa, że potrafi poradzić sobie ze wszystkim sama. Blokuje się na bolesne doświadczenia, które z upływem miesięcy zaczynają narastać w zatrważa...