twenty five

1.5K 216 17
                                    


Mimo, że mecz skończył się kilkanaście minut wcześniej, w uszach Audrey wciąż dzwonił ogłuszający wrzask. Nie do końca pamiętała moment, w którym Katherine pocałowała ją w policzek i szybkim krokiem poszła w stronę wysokiego chłopaka, czekającego pod półką z trofeami. Kiedy poinformowała ją, że ma na nią nie czekać, Rey pokiwała tylko machinalnie głową, nie bardzo rozumiejąc wypowiadane przez przyjaciółkę słowa. Wibracja telefonu, przeczytany esemes i brak powietrza w płucach. "poczekaj na mnie przy szatniach." Huk, wrzask, i rozdzierający dźwięk gwizdka - kończącego mecz i przynoszącego zwycięstwo drużynie, w której barwach grał Matthew.

Zmysły Audrey były przytłumione, a może to ludzie wokół byli nadpobudliwi. Nie była w stanie uchwycić żadnej myśli, wszystkie prześlizgiwały się tylko przez jej umysł, a próba uczepienia się choć jednej, przypominała raczej rysowanie palcem po wodzie. Pomimo, iż Matthew kazał jej na siebie zaczekać, ona robiła wszystko, żeby jak najdłużej odwlekać moment spotkania. Do szumu w uszach wkomponował się głuchy stuk jej zimowych butów na betonowych schodach.

Trafiła na basen, a właściwie do przeszklonego holu oddzielającego pływalnie od reszty budynku. Naprzeciwko szyby znajdowały się drewniane, połączone ze sobą krzesełka, a tuż obok nich bramka umożliwiająca wejście do środka. Światła wokół były wyłączone, oświetlano jedynie jeden z bocznych basenów, w którym starsze panie w kolorowych czepkach na głowach próbowały nadążyć za energicznymi ruchami instruktorki aqua aerobiku. Panował półmrok, przerywany tylko jednostajnym migotaniem czerwonego światełka alarmu. W pewnym momencie Audrey zdała sobie sprawę z otaczającej ją przeraźliwej ciszy, tak kontrastującej z dotychczasowym gwarem meczowego wieczoru.

Zrobiła kilka kroków w bok, nie odrywając wzroku od skaczących kobiet w wieku jej babci. Kilka głębszych oddechów i kojąca cisza wokół, pozwoliły jej uwolnić się od nieuchwytnych myśli. Poczuła wibrację w tylnej kieszeni spodni, ale nie wyciągnęła telefonu. Zauważyła za to akwarium z rybkami, stojące przy działowej ściance, oddzielającej część z większą ilością krzesełek od bramki wejściowej. Bez namysłu podeszła do akwarium i włożyła do środka jeden palec. Ku jej zdziwieniu, jakaś mała rybka momentalnie podpłynęła do jej ręki i skubnęła delikatnie jej paznokieć.

Rey zaśmiała się pod nosem.

- Pewnie was tu nie karmią, co?

- To nie tutaj miałaś na mnie poczekać.

Na dźwięk głosu Matthew, Audrey spoważniała. Szybko wyciągnęła dłoń z wody i schowała ją do kieszeni kurtki, której nie zdjęła od początku meczu.

- Przepraszam.

Przez moment szukała słów na swoje usprawiedliwienie, ale szybko uznała, że powiedzenie prawdy będzie irracjonalne, a kolejne kłamstwa w końcu zaczną domagać się zapłaty. Dlatego milczała, bo to w jego towarzystwie wychodziło jej najlepiej.

Matthew, wciąż w swoim meczowym stroju, usiadł na drewnianym krzesełku naprzeciwko przeszklonej szyby. Poklepał dłonią krzesełko obok, dokładnie tak, jak zrobił to wcześniej w szkole.

Kiedy oparł głowę o ścianę i przymknął oczy, Rey uświadomiła sobie, jak bardzo musi być wyczerpany. Nie patrzył na nią, kiedy cicho stawiała kroki, oddalając się od wygłodniałych rybek, zmierzając w stronę nieuniknionych wyrzutów sumienia.

- Raz spotkałem tutaj Bell. Czasem przychodzi na zajęcia tego śmiesznego skakania w basenie dla pań.

- Zgaduję, że widok nauczycielki z angla po szkole w stroju kąpielowym nie jest najbardziej zachwycającym obrazem na świecie.

reason for everything ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz