Powoli odzyskiwałam świadomość. Huki ustąpiły. Poczułam ulgę. Oddychałam powoli, jednocześnie czując, jak obraz mi się wyostrza, a wszystko wraca do normy.
— Lucy! — Do moich uszu dobiegł czyjś krzyk. Rozejrzałam się wokół, próbując odzyskać jasność sytuacji.
Byłam przed budynkiem przydrożnego hotelu o nazwie ,,Lewisburg''. Powoli przypominałam sobie każdy szczegół. Spojrzałam na okno z wielką dziurą — większą niż ostatnio. W oko wpadły mi też otwarte na oścież drzwi. Prowadziły do małego pokoiku, którego większą część zajmowało stare biurko.
— Potrzebujesz jakieś specjalne zaproszenie? — Nagle spostrzegłam, jak z otwartego pomieszczenia wychodzi Jimmy. Złapał za framugę, częściowo nadal stojąc w środku.
Nie zdążyłam mu odpowiedzieć, ponieważ w tym momencie na jego twarzy pojawiło się zmartwienie. Automatycznie odpuścił sobie utrzymywanie wizerunku wyluzowanego gościa i podszedł do mnie.
— Wszystko w porządku? — usłyszałam.
— Tak. Czemu pytasz?
— Jesteś strasznie blada — powiedział, przykładając rękę do mojej twarzy. — Coś się stało?
— Nie. — Odsunęłam się lekko speszona jego reakcją, pamiętając, co było napisane w jego dzienniku. — Wszystko jest dobrze.
Staliśmy chwilę w milczeniu. Zdawało się, że ciśnienie i niezręczność uderzały do nas drzwiami i oknami, aż w końcu on odwrócił się i z powrotem wszedł do biura.
Wrócił po kilku minutach, trzymając w dłoni dwa klucze.
— Chodźmy.
Ruszyłam za nim wzdłuż ściany, kierując się do pokoju na samym końcu długiej linii. Stanęliśmy przed drzwiami z napisem ,,666''.
— Odnoszę wrażenie, że mają tu strasznie dziwną numerację. — Spojrzałam na metalową zawieszkę.
— Nie, spójrz. Ktoś domalował te dwie szóstki markerem. — Jimmy wskazał palcem dwa ostatnie numery, które — jak teraz na to patrzyłam — faktycznie różniły się od siebie.
— Świetny początek — odparłam bez przekonania.
— Jak chcesz, to ja mogę wziąć ten pokój — zaoferował, spoglądając na mnie z wyciągniętym kluczem.
— Nie, dzięki, będzie okej. — Chwyciłam klucz i pośpiesznie ruszyłam w stronę drzwi, by już po chwili zatrzasnąć je za sobą i oprzeć się o ścianę z nieukrywaną ulgą.
♠ ♠ ♠
Pokój, w którym się znalazłam, był niewielki. Po lewej stronie, tuż przy wejściu, znajdowały się drzwi prowadzące do łazienki przypominającej te, które można było spotkać podczas rejsów statkiem. Tapety w pomieszczeniu miały ohydny musztardowy kolor, a podłoga w całości wyłożona została wykładziną. Nic nie przykuwało mojego wzroku. Meble wydawały się mieć ponad dwadzieścia lat, w dużej mierze przypominały mi to, co można było znaleźć w domach starszych ludzi. Łącznie z łóżkiem przykrytym narzutą w fiołki. Nie potrafiłam zdecydować, co odrzucało mnie bardziej — kolor ścian czy wzory na pościeli. Co gorsza w niektórych miejscach wisiały obrazki, które wyglądały tak, jakby przeszły naprawdę długą drogę, by w końcu znaleźć się tutaj. W pustym pokoju na skraju niczego.
Rzuciłam torbę w nogach łóżka, po czym sama usiadłam na jego brzegu i bez namysłu opadłam na plecy.
Czułam się przygnieciona tym wszystkim, co działo się wokół mnie. I chociaż pokój przyprawiał mnie o zawrót głowy, czułam radość po tak długim czasie mogąc usiąść na czymś miękkim.
CZYTASZ
Plaga
Science FictionKiedy Plaga spustoszyła Ziemię, każdy musiał zadbać o siebie. Rodzina, przyjaciele, szkoła - To wszystko, co kiedyś było twoją codziennością, dziś przestało istnieć. To, co kiedyś wydawało się być przyszłością, straciło sens. Stoisz pośrodku niczego...