↕17

863 79 1
                                    

Taehyung kochał kwiaty i miał z nimi wiele wspólnego

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Taehyung kochał kwiaty i miał z nimi wiele wspólnego. 

Jego uśmiech przypominał rozkwitające kwiaty w najpiękniejszym słońcu, kiedy na dworze trwa wiosna, a umysł jest spokojny. Był olśniewający i uzależniał, każdy kto był nim zaszczycony chociaż raz zaczynał pragnąć widzieć go coraz częściej. 

Jungkook był jednym z tych, których to dotknęło. Teraz, kiedy stanął w drzwiach domu państwa Kim, a pierwszym co zobaczył, była smukła buzia przyozdobiona właśnie tym uśmiechem w towarzystwie błyskających oczu, całe jego wnętrze wystrzeliło fajerwerkami przyćmiewając mu umysł. 

Nie pozwolił nawet mniejszemu na wypowiedzenie przywitania ponieważ złapał jego nadgarstek i pociągnął ku sobie. 

- Jeszcze nie gotowy? - spytał odrzucając niesforną grzywkę szybkim ruchem głowy 

- Co? Już? - Tae był zdziwiony, ale mimo to zarzucił już płaszcz i wsunął stopy w buty 

Dłoń Jungkooka ponownie owinęła tę szatyna i wyciągnął go za drzwi. Kim zdążył tylko powiadomić swoją mamę krzycząc, że wychodzi i już ich nie było. Zaczęli biec w stronę przystanku, a kiedy wiatr zaczął rozwiewać włosy wokół Taehyunga rozpłynął się słodki zapach perfum, których użył przed wyjściem. Zmysły Jungkooka opanowała ich woń, a gdy zatrzymali się na przystanku przyciągnął chłopca bliżej siebie. Ten oparł swoją głowę o jego tors i próbował opanować dyszenie po wysiłku. Zwinne palce wsunęły się w brąz kosmyki przyjaciela, którego mięśnie spięły się na sekundę po otrzymaniu niespodziewanej czułości. Zostawił to jednak bez komentarza i zadał inne pytanie. 

- Co ci się nagle stało? Ten pośpiech? - nie ruszył swojej głowy z miejsca i nadal wpatrywał się w czubki ubrudzonych butów

- Sam nie wiem. - chciał powstrzymać uśmiech, ale ten sam dostał się na jego usta - Działasz tak na mnie, wiesz. Robię wtedy dziwne rzeczy. 

I miał tyle szczęścia, że od prowadzenia dalszej rozmowy uratował go podjeżdżający autobus. 


  ☼☼☼ 

 

Na halę dostali się sporo przed czasem, więc byli zarówno pierwszymi gośćmi jak i zawodnikami. Nie miejscu nie znalazł się jeszcze żaden piłkarz, jedynie kilku najważniejszych organizatorów, którzy kręcili się przy sprzęcie elektronicznym i dociągając ostatnie szczegóły. Ukłonili się im wszystkim grzecznie. Jungkook odbiegł w stronę szatni, aby móc się na spokojnie przebrać, a Tae udał się, aby zostawić swój płaszcz w pokoju do tego przeznaczonym. Oficjalnie nie mógł tego zrobić, ale dostał klucz od Jeona, który dostał go od trenera. Pokój ten był przeznaczony jedynie dla grających i osób pracujących w szkole. 

Taehyungowi zajęło to mniej czasu, więc wolnym krokiem wszedł na halę i rozejrzał się w poszukiwaniu najlepszego miejsca na trybunach. Wspiął się więc na te środkowe i zajął miejsce na siedzeniu gdzieś w centrum. Światła były przygaszone, a na dworze panowała szarość. Nie zdążył zabrać żadnej bluzy z domu, więc po jego ramionach przeszedł lekki dreszcz. Nie pomagały mu odkryte kolana i dekolt koszulki, który był dosyć głęboko wycięty. Stojąc w swoim pokoju dostał napadu pewności siebie i ubrał się inaczej niż zazwyczaj, ale teraz zaczął spekulować czy założenie chokera i odsłonięcie większej ilości skóry było dobrym pomysłem. Był tak zajęty myśleniem o swoim wyglądzie, że nawet nie zauważył zbliżającego się do niego czarnowłosego chłopca, kiedy siłował się zapięciem ozdoby na jego szyi. 

- Co robisz? - dotarł do niego głos tuż przy jego uchu, a dłonie Tae opadły na kolana w zaskoczeniu

Kim mimo woli obrócił się w stronę przyjaciela i spojrzał na niego nieco niepewnie. Ten jednak rozszerzył swoje oczy, a buzie rozwarł w szoku, ale szybko się opanował i wrócił do normalności. Na jego usta cisnęły się komplementy, jednak w głowie nadal miał obraz, kiedy się pośpieszył i przestraszył go, więc uciekł. Nie chciał znowu psuć ich relacji, więc naciągnął trochę rękawy na swoje dłonie, ale wtedy bluza napięła się na jego barkach. Szatyn spuścił głowę i zadrżał prawie niezauważalnie, jednak dla Jungkooka było to przerażająco widoczne. Wstał i ściągnął przez głowę ciepłą bluzę, przez co podwinęła mu się nieco koszulka. 

Taehyung próbował udawać, że wcale jego serce w tamtym momencie nie dostało palpitacji. Czarny materiał znalazł się na jego kolanach, a rozgrzane ramie Jungkooka, kiedy znowu usiadł otarło się o jego. 

- Wiem, że ci zimno, a przeze mnie wyszedłeś tak z domu. Mi i tak nie będzie potrzebna. - starał się jak mógł, aby brzmiało to obojętnie, ale niechcący wymsknęło mu się trochę troski 

Taehyung podziękował i naciągnął na siebie materiał. Do jego nozdrzy dostał się ten brzoskwiniowy zapach, w którym to zawsze tonął. Bardzo upodobał sobie to uczucie tonięcia. Rękawy przykryły jego kostki. Poczuł jak na jego policzki wpływa rumieniec i spojrzał na uśmiechniętego chłopca z wdzięcznością. 

- Co myślisz o mnie w blondzie? - Taehyung zaczął, ponieważ w jego głowie szalało tornado, już dawno zastanawiał się nad pofarbowaniem, a zdanie Jungkooka było niezwykle ważne 

Rozmawiali przez jakiś czas, ale zanim spostrzegli do hali zaczęli wlewać się kibice, światło stało się jaśniejsze i muzyka zaczęła cicho wydobywać się z głośników. Jeon pożegnał się i odbiegł do swojej drużyny, która powoli rozpoczynała rozgrzewkę, a Tae wyjął telefon i napisał do Soomi.

gleam // taekook \\Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz